Wystarczyło zaledwie kilka lat, aby sytuacja Górnika i Termaliki zmieniła się diametralnie. Jeszcze nie tak dawno do Niecieczy trafiali wyłącznie zawodnicy niechciani przez zabrzański klub. W ostatnich godzinach okienka transferowego „Wieśniacy” pozyskali naszego najlepszego strzelca, który miał pewne miejsce w wyjściowym składzie. Cóż takie nastały czasy…
Nieciecza jeszcze kilka lat temu kojarzyła nam się głównie z osobą Sebastiana Nowaka, który trafił do tego klubu po rozstaniu z Górnikiem, a miało to miejsce w lipcu 2011 roku. Trener Nawałka w bramce stawiał głównie na Adama Stachowiaka, a Nowak poszedł w odstawkę. Bramkarz za porozumieniem stron rozwiązał swój kontrakt na Roosevelta i trafił do ówczesnego średniaka I ligi. Zespół z Niecieczy przypomniał się kibicom Górnika po dwóch latach, kiedy trafił tam na wypożyczenie Bartosz Kopacz, mający wówczas bardzo małe szanse na grę w drużynie Adama Nawałki.
Kopacz do Zabrza wrócił w czerwcu 2014 roku, ale tylko na chwilę, bo nie załapał się nawet na obóz do Wronek pod okiem Roberta Warzychy. Taką decyzję wykorzystali działacze z Niecieczy i znów wypożyczyli naszego defensora na kolejnych 12 miesięcy. W czasie, gdy Kopacz był już pewny wypożyczenia, do Górnika trafiło dwóch nowych piłkarzy, Dawid Plizga i Roman Gergel. Ten pierwszy po pół roku siedzenia na ławce, w zimowym okienku udał się na wypożyczenie właśnie do… Niecieczy.
Po roku trener Warzycha zdecydował się dać szansę Kopaczowi, ale wypożyczenie Plizgi zostało przedłużone na kolejny sezon. Co ciekawe, Termalica chciała zostawić u siebie Kopacza, który pomógł wywalczyć jej awans do Ekstraklasy, jednak nie miała zbyt dużo argumentów przemawiających na swoją korzyść. Górnik grał w lidze z Termalicą trzy razy. Najpierw dwa gole strzelił nam właśnie Plizga, później padł bezbramkowy remis, a w ostatniej kolejce na stadionie w Niecieczy pożegnaliśmy się z najwyższą klasą rozgrywkową. Piłkę ekstraklasową na nodze miał wtedy Roman Gergel, choć trzeba przyznać, że utrzymanie można było zapewnić sobie dużo wcześniej, czyli przez cały sezon.
Do Zabrza przyszedł Marcin Brosz, wprowadzając nowe otwarcie, chcąc jednocześnie mieć na treningu wszystkich zawodników z obowiązującymi kontraktami w Górniku. Problem w tym, że nie wszyscy piłkarze chcieli wracać. W Zabrzu wraz z pierwszymi zajęciami pojawił się Gergel, choć otwarcie przyznawał, że gra w I lidze go nie interesuje. W lipcu do drużyny dołączył Plizga, który chciał definitywnie odejść do Niecieczy. Problem w tym, że Nieciecza nie zamierzała przepłacać za Plizgę, biorąc pod uwagę fakt, że jego umowa z Górnikiem wygasa za rok, a już zimą może podpisać kontrakt z nowym pracodawcą. W momencie gdy Plizga już pogodził się z faktem gry w Górniku, Termalica złożyła ofertę – tym razem za Gergela. W ten sposób nasz najlepszy strzelec na własne życzenie został sprzedany za ok. 150 tys. euro, choć w kontrakcie widniał zapis o sumie odstępnego w wysokości 350-400 tys. euro.
Gdyby ktoś rok temu powiedział nam, że Gergel za wszelką cenę będzie chciał odejść do Niecieczy, pewnie popukalibyśmy się w głowę (i to nie raz). Gergel? Przecież on jeśli odejdzie, to pójdzie do któregoś z czołowych klubów Ekstraklasy, choć wcale nie można wykluczać, że trafi za granicę. Minęło trochę czasu i co mamy? Ta sama Termalica, która jeszcze nie tak dawno mogła pozwolić sobie tylko na wypożyczenie niechcianych w Zabrzu piłkarzy, właśnie sprowadziła do siebie naszego czołowego gracza. Taki mały klub pokazał Górnikowi, co to znaczy rozsądne zarządzanie na przestrzeni lat.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl