Zespół Leszka Ojrzyńskiego wiosną zdobył jeden punkt i w perspektywie kolejnych spotkań nie zanosi się na zmiany. Martwi nie tylko gra, ale i styl. A właściwie jego brak. Oglądanie w akcji piłkarzy Górnika nie jest niczym przyjemnym. Z czego to wynika? Przyjrzyjmy się kilku statystykom.
Najważniejsze są bramki, a tych Górnik póki co nie zdobywa. Choć ten fakt w każdych okolicznościach byłby wstydliwy, to nie tak bardzo, gdyby chodziło tylko o niską skuteczność. Już to, że zespół potrafi zagrozić bramce rywala byłoby jakimś pocieszeniem dla kibiców, bo gole prędzej czy później same by przyszły. Lecz w tym przypadku tak nie jest. Górnik Zabrze w trzech meczach stworzył sobie zaledwie jedną klarowną okazję do strzelenia gola. Ponad 270 minut gry i tylko jedna sytuacja, którą moglibyśmy nazwać stuprocentową. Co ciekawe nie była to nawet akcja z gry. Chodzi o ostatni mecz ze Śląskiem i wyborną sytuację Marcisa Ossa po rzucie rożnym.
Za to Górnik wyjątkowo często uderza na bramkę rywala. Górnicy po prostu nie starają się wejść z piłką do bramki. Gdy tylko w promieniu trzydziestu metrów od bramki rywala znajdzie się, choćby minimalna luka, oni momentalnie posyłają „lagę” w kierunku wielkiego prostokąta. Z jakim skutkiem? Czasami uda im się zatrudnić bramkarza, częściej jednak chłopców od podawania piłek. Ogólnie rzecz biorąc, to strzały, które dobrze prezentują się tylko w statystykach. Na przykład, jeśli ktoś spojrzy, że Górnik oddał we Wrocławiu 18 strzałów, to będzie pod wrażeniem. Pod mniejszym wrażeniem będzie, gdy dowie się, że tylko dwa były celne. A entuzjazm już w ogóle zniknie, gdy zobaczy całe spotkanie. No, ale kto będzie taki wnikliwy?
Jak Górnik strzelał w 2016 roku:
Oddane strzały: 38 (średnio 13 na mecz)
Strzały Celne: 12
Procent celnych strzałów w stosunku do wszystkich strzałów: 32%
Strzały Górnika w meczu z Ruchem
Już liczba strzałów sugeruje nam, że zabrzanie nie lubią długo utrzymywać się przy piłce. A raczej zwyczajnie nie potrafią tego robić. W dotychczasowych wiosennych spotkaniach Górnik ustępował każdemu rywalowi pod względem posiadania piłki. Mecze z Cracovią i Śląskiem można łatwo wytłumaczyć, bo w nich Górnicy, z racji roli gościa, nastawiali się na kontrataki. Natomiast dziwi taki obrót spraw w starciu z Ruchem. Tam akurat Górnik powinien być drużyną, która prowadzi grę, tym bardziej, że przez całą drugą połowę musiał gonić wynik. A jednak to Ruch dyktował warunku od pierwszej do ostatniej minuty spotkania.
Jak Górnik utrzymywał się przy piłce w 2016:
Cracovia Kraków (wyjazd): 41% (czasu przy piłce)
Ruch Chorzów (dom): 49%
Śląsk Wrocław (wyjazd): 46%
Sam sposób rozgrywania akcji jest mało subtelny. Górnik Leszka Ojrzyńskiego szuka najprostszych środków, by znaleźć się pod bramką rywala. Zamiast cierpliwego rozgrywania, zabrzanie po trzech-czterech podaniach starają wypracować sobie okazję strzelecką. Teraz, gdy do drużyny trafił Jose Kante Martinez, większość akcji opiera się głównie na długiej piłce do hiszpańskiego napastnika. Górnik jednak musi liczyć się z wieloma stratami. Im bardziej ryzykowne zagranie, tym mniejsza szansa powodzenia. To pokazują statystyki, gdzie skuteczność podań Górnika w rundzie wiosennej jest na poziomie 70%. Zresztą nie jest to znamienne tylko w nowym roku. Na przestrzeni całego sezonu tylko jedna drużyna ma niższy procent celnych podań niż zabrzanie. Czyżby wreszcie można stwierdzić, że Górnik ma swój „unikalny styl”?
Jak Górnik podawał w 2016:
Podania: 1038 ( średnio 346 na mecz)
Celne podania: 726
Procent celnych podań w stosunku do wszystkich podań: 70%
Kierunek podań w meczu z Cracovią
Co mówią nam te wszystkie wyliczenia? To, że Górnik gra wiosną toporny futbol. W stu procentach potwierdza się teza, że jedyny pomysł „Trójkolorowych” w spotkaniach to wybijanie piłki w kierunku Jose Kante. Wciąż jednak styl jest sprawą drugorzędną, najważniejsze są konkrety. Gdyby gra długimi piłkami przynosiła Górnikowi sytuacje bramkowe, a w konsekwencje bramki, to nie mielibyśmy nic przeciwko. Ale nie ma ani bramek, ani nawet sytuacji bramkowych. Jeśli te elementy nie ulegną zmianie, Górnik nie wydostanie się z ostatniego miejsca. Pozostaje się pocieszyć tym, że trener we Wrocławiu widział postępy w grze. Choć dla nas marne to pocieszenie, bo my nie widzieliśmy żadnych, a poprzeczka była zawieszona najniżej tej wiosny.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl/Ekstraklasa.org