Szara eminencja futbolu

g.rajda  -  5 stycznia 2018 20:48
0
4575

Wszyscy wiemy, że obecny futbol nie może żyć bez współpracy na linii klub – menadżer. Przy odpowiedniej pracy wszystkich podmiotów, z zawodnikami na czele, na tego typu działalności może zarobić każdy w środowisku. Trzeba mieć na uwadze fakt, iż to właśnie agencji piłkarscy wychodzą na tym najlepiej. Jak to możliwe?

Menadżer na każdym możliwym kroku, począwszy od “wciśnięcia” piłkarza do klubu, kończąc na genialnych transferach skierowanych do zachodnich lig, próbuje wyszarpać jak największą kwotę prowizji dla siebie oraz inne profity dla swojego podopiecznego – w tym przypadku zawodnika. Czy ten biznes jest dla wszystkich uczciwy oraz kto na nim najwięcej traci? Odpowiedź jest bardzo prosta, po kieszeni dostają tylko i wyłącznie kluby, gdyż agent w swoim zawodzie na pewno nie kieruje się uczuciami, a wręcz musi wyciągnąć od klubu jak najwięcej, w końcu poza dobrem swojego gracza, to druga najważniejsza rzecz w pracy menedżera piłkarskiego.

Czy powiązania są do końca uczciwe? Nie. Dlaczego? Otóż po obu stronach tego “straganu” mogą znajdować się różne osoby np. takie, które znają się chociażby z boisk, bądź są bardzo dobrymi znajomymi na co dzień, co może być początkiem różnego rodzaju kombinacji, u których na pierwszym miejscu nie będzie dobro klubu czy zawodnika, a zarobek osób, które uczestniczą w “przybijaniu” interesu.

Jaką mamy pewność, iż klubowe pieniądze trafiając na konto menedżera nie wrócą z powrotem do działacza klubowego jako rewanż za świetną umowę (oczywiście w tajemnicy). I tak jak w życiu, sprzedawca liczy, iż sprzeda swój towar za jak najwyższą cenę, bądź idzie na kompromis z klientem i udziela mu rabatu, gdyż wie, iż może to zaowocować ponowną sprzedażą. Dokładnie tak jak agent, “wciska” swojego gracza za jak najlepsze pieniążki, bądź wyciąga ze swojej stajni innych chłopaków, których po atrakcyjnych cenach proponuje drugiej stronie. Jednak czy w takiej dziedzinie życia jakim jest sport powinno być miejsce na takie “upychanie”, bądź liczenie na “promocje”?

W dzisiejszych czasach w sporcie na pierwszym miejscu nie są sukcesy, wyniki drużyn czy zawodników, lecz biznes. Niestety prawda jest bolesna. Miejmy nadzieję, iż nadejdą takie czasy, w których znajdą się w środowisku takie osoby, które będą potrafiły wyeliminować to zjawisko i dla których efekt pracy zawodników będzie sprawą nadrzędną i priorytetową. O układach działaczy z agentami piłkarskimi krążą liczne legendy jednak tak jak mówi klasyk, nie ma dowodów – nie ma problemu.

Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: flickr.com

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments