– Kiedy dziś słyszę, że ktoś mógłby je klubowi zabrać, pewnie zasłoniłbym je własną piersią. I zapewne poszedł za to siedzieć, bo przecież taki komornik to osoba publiczna..- mówi dla Sportu Stanisław Oślizło, legenda Górnika Zabrze.
– Własnymi rękami sporą część tych pucharów odbierałem, a potem wznosiłem nad głowę. Kiedy dziś słyszę, że ktoś mógłby je klubowi zabrać, pewnie zasłoniłbym je własną piersią. I zapewne poszedł za to siedzieć, bo przecież taki komornik to osoba publiczna… – wzdycha. Dla niego przerzucanie się terminami spółka i stowarzyszenie nie ma znaczenia. – Górnik to Górnik, historia jest jedna. – mówi legenda Górnika, Stanisław Oślizło, kustosz górniczej pamięci wciąż mocno związany z klubem. On akurat bardzo emocjonalnie traktuje całą sprawę.
Upublicznienie sprawy – niezależnie od podstawy prawnej działania komornika i stanu faktycznego, jeżeli chodzi o własność trofeów – to jednak duży cios wizerunkowy dla klubu. Kolejny, po niedawnej karze odebrania trzech punktów (to wynik wniosku Pawła Olkowskiego, próbującego odzyskać kontraktowe pieniądze), od której klub nawet się nie odwołał. A na nim i Łukaszu Skorupskim (to dla niego pieniądze egzekwować próbuje komornik) lista dłużników Górnika przecież się nie kończy. I tu już nie o wizerunek, ale twardą ekonomię chodzi. Swego rodzaju godziną zero będzie koniec stycznia, bo wtedy kluby składać będą wnioski licencyjne na kolejny sezon. Według nieoficjalnych rachunków, do tejże chwili przy Roosevelta trzeba będzie znaleźć ok. 12 mln, by liczyć na pozytywny werdykt komisji licencyjnej…
Źródło: Sport
Foto: Roosevelta81.pl