W środowe popołudnie odbyła się konferencja prasowa, z udziałem Andrzeja Pawłowskiego (prokurenta Górnika) oraz Krzysztofa Maja (wiceprezesa klubu). Głównym tematem rozmów były oczywiście finanse zabrzańskiego klubu i już możemy stwierdzić, że na licencję w pierwszym terminie nie mamy co liczyć. Co gorsza, widmo podzielenia losu Polonii Warszawa nie jest wcale „kosmosem”, a sprawą bardzo realną. Ważna była również kwestia transferu Mateusza Zachary, za którego w klubie nie zobaczyli „złotówki”, a także przeciągająca się budowa stadionu oraz współpraca z Socios. Zapraszamy do obszernej relacji!
FINANSE, CZYLI JEST BARDZO ŹLE
Po samym spotkaniu dowiedzieliśmy się oficjalnie, że jest bardzo źle, o czym kibice śledzący na bieżąco losy klubu już wiedzą od dawna. Bardzo mało prawdopodobne jest to, aby Górnik otrzymał licencję w pierwszym terminie. Podobnie z wypłatami dla zawodników, którzy najwcześniej mogą liczyć na nie w marcu. Jednak sam Andrzej Pawłowski wywarł bardzo dobre wrażenie, rzeczowo mówiąc o swoich planach w Górniku, a następnie odpowiadając na pytania dziennikarzy. – Są czasy lepsze i gorsze, więc w niektórych momentach lepiej poczekać, by móc powiedzieć coś więcej. Jestem prokurentem w spółce akcyjnej Górnik Zabrze oraz pełnię funkcję doradcy prezydenta miasta Zabrze do spraw spółek miejskich. Funkcję w Górniku pełnię z pełnomocnictwa pani prezydent. Funkcja prokurenta ma charakter dość szczególny. Czasami lepiej jest zajmować się pewnymi sprawami z tego stanowiska. Moje powołanie ma charakter troski, aby w miarę możliwości poprawić sytuacje w Górniku Zabrze. Powstaje nowy obiekt, dlatego musimy doprowadzić Górnika do sytuacji, w której klub będzie wydolny finansowo – zapowiedział Pawłowski.
Prokurent Górnika przyznał, że nie był zaskoczony finansową sytuacją Górnika Zabrze. Tym samym wskazał dwa największe powody, które ciążą na Górniku – Po pierwsze mamy bardzo duże zadłużenie, które ciągnie się od czasów pojawienia się w klubie głośnego sponsora i postanowiono wejść na zbyt szerokie wody. Po drugie spółka jest nierentowna, klub generuje stosownie za wysokie straty. Z tymi dwoma powodami trzeba sobie poradzić. Firma, która ma duże zadłużenie nie może działać operacyjnie – podkreślił.
O WALCE Z DŁUGAMI I OBLIGACJACH, CZYLI LICENCJA ALBO IV LIGA
Ostatnio głośno było o obligacjach, które mają pomóc w „zasypaniu” klubowego długu. Jakie prokurent ma plany, aby ratować klub? – Najprościej byłoby pojawienie się w klubie bogatego wujka, a na to się nie zanosi. Wiodącym akcjonariuszem jest miasto i jako jedyne dokłada starań o przyszłość klubu i jego istnienie. Miasto samo nie jest w stanie wpłacić takiej sumy, aby podnieść kapitał spółki. W związku z tym narodził się pomysł, aby całość zadłużenia krótkoterminowego zastąpić długoterminowym poprzez emisję obligacji przez spółkę Górnik Zabrze. Obligacje zakupiliby inwestorzy, a emisja jest możliwa wtedy, gdy poręczy za nie miasto, skutkiem czego realizowana będzie wiarygodność kredytowa miasta, a nie klubu. Proces jest bardzo zaawansowany, a czasu jest niewiele. Obligacje w większości trafią na rynek – powiedział prokurent. Z nieoficjalnych informacji, do jakich dotarł serwis Roosevelta81.pl większość obligacji ma wykupić jeden z banków.
Sprawa czasu wyrobienia się z obligacjami może być kluczowa, aby Górnik dostał licencję w drugim terminie. Dlaczego w drugim? Bo w pierwszym praktycznie nie ma na nią żadnych szans. – Do końca stycznia był czas na wysłanie wszystkich dokumentów i zawarcie porozumień – powiedział Maj. Klub jednak nie doszedł do porozumienia z piłkarzami przed wylotem do Turcji. Wszystko ma być dograne po powrocie zawodników ze zgrupowania. Gdyby jednak Górnik nie dostał licencji, to planu na taką ewentualność na razie nie ma. – Takiej możliwości nie zakładam. W marcu zostaniemy rozliczeni – podkreślił Pawłowski.
Niewykluczone, że wkrótce miasto będzie zmuszone dokapitalizować Górnika Zabrze, ponieważ brakuje pieniędzy nawet na bieżącą działalność. – O tym porozmawiamy, jak przyjdzie pora. Nie można wykluczyć takiej możliwości – wskazał prokurent.
O STADIONIE, CZYLI JESZCZE SOBIE POCZEKAMY…
Poruszona została też kwestia stadionu. – Ciężko zanotować jakieś przychody, gdy nie ma się stałego przychodu z obiektu. Budowa jest na tyle zaawansowana, że możemy ten okres wytrzymać – zaznaczył Pawłowski. Niestety wiele wskazuje, że obiekt (3 trybuny) do użytku raczej nie zostaną oddane w tym roku. Jaki stadion Górnik wpisze więc we wniosku licencyjnym? – Mamy jeszcze trochę czasu, dokumenty muszą być złożone w marcu. Mamy nadzieję, że dostaniemy pozwolenie na grę na naszym stadionie w Zabrzu, ale wpiszemy także obiekt zapasowy.
Wiceprezes natomiast dodał – Wiemy, że budowa nie może trwać dłużej niż dwa lata. Minimalna pojemność stadionu musi wynosić 4,5 tys. Być może będzie taka sytuacja, że spółka stadion dołoży wszelkich starań, aby do takiej pojemności dostosować użytkowany przez nas obiekt. Jeżeli się nie uda, poinformujemy o znalezieniu stadionu zastępczego.
W dalszym ciągu nie wiadomo, jak będzie wyglądał podział zysków z tzw. dnia meczowego. Nie od wczoraj wiadomo jest, że będzie w tej kwestii ogromny problem. Część rozmów ze Spółką Stadion była bardzo trudna i jak były już prezes Zbigniew Waśkiewicz usłyszał warunki, to powiedział, że w takim razie bardziej będzie opłacało się grać w Rybniku. Prokurent tę kwestię wytłumaczył w następujący sposób. – Nie mam pojęcia. Podejrzewam, że prowadzone rozmowy nie miały odpowiedniego nasilenia – stwierdził Pawłowski. Z drugiej strony trudno liczyć, aby klub funkcjonował tylko i wyłącznie dzięki dochodom z dnia meczowego.
O SYTUACJI SPORTOWEJ I BRAKU KASY ZA TRANSFER ZACHARY
Wielkim plusem dla klubu było natomiast odejście Matuesza Zachary. Pod względem sportowym Górnik powinien sobie poradzić, o czym mówił wiceprezes Maj. – W miejsce Mateusz Zachary udało nam się zakontraktować Erika Grendela. Można powiedzieć, że zmiany w kadrze są kosmetyczne. Staraliśmy się, aby ruchów kadrowych było jak najmniej, aby zawodnicy mieli możliwość jak najlepszego przygotowania do nowego sezonu. Chcemy zrealizować nasz plan, czyli awans do pierwszej ósemki – podkreślił wiceprezes. Chińczycy za Zacharę zapłacili, ale nieoficjalnie wiadomo, że klub nie zobaczył ani złotówki. – Wiecie, jak działają komornicy… – wyznał Pawłowski, choć w klubie na ten temat zbyt wiele nie chcą mówić.
O SOCIOS, CZYLI W OCZEKIWANIU NA PODPISANIE UMOWY
Zielone światło dostało stowarzyszenie Socios Górnik. – Jeśli chodzi o koncepcję, że kibice wspierają klub jestem jak najbardziej na tak. Jest to zjawisko pozytywne z kwestii widzenia klubu. Umowa nie została jeszcze podpisania, ale myślę, że sam fakt podpisania umowy nie jest aż tak ważny. Sociosi zbierają pieniądze i życzymy im, żeby udało się zebrać jak najwięcej. My z naszej strony przychylamy się do takich inicjatyw. Chcemy, aby używanie własności klubu, czyli herbu, nazwy itp. było czytelne i jasne. Wszystkie rzeczy związane z tą działalnością dzieją się i będą się dziać, a podpisanie nastąpi jak wszystko ze sobą ustalimy. W tej działalności nie doszukuję się podtekstów. Cieszymy się, że kibice chcą pomagać klubowi pod względem finansowym. Jedni dopingują, a drudzy oferują jeszcze pomoc finansową. Będziemy się jeszcze zgłaszać do kibiców, aby działać wspólnie w biznesie piłkarskim. Mamy nadzieję, że dzięki Socios klub dostanie wkrótce zastrzyk finansowy – powiedział Pawłowski. – Jeśli zawodnicy mają chęć wejścia w struktury Socios to mogą to uczynić i nie ma, żadnych przeciwwskazań z naszej strony. Całej inicjatywie należy przyklasnąć. To pokazuje, że można się zjednoczyć we wspólnym celu, czyli pomocy Górnikowi Zabrze – dodał natomiast Maj. Trzeba mieć nadzieję, że faktycznie inicjatywa Socios oraz jej potencjał zostanie wykorzystany. Podsumowując, Górnik chwieje się nad przepaścią i na złapanie się krawędzi może zabraknąć po prostu czasu.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl