„Dopóki race pozostają w sektorach, odpalane i trzymane przez odpowiedzialnych kibiców, mamy niepowtarzalny efekt i cudowny spektakl. Zbyt często jednak kibice nie wytrzymują ciśnienia i mamy do czynienia z niebezpieczeństwem równym temu na finale Pucharu Polski, dlatego nie powinno być zgody na ich używanie na stadionach” – napisał Marcin Lepa na stronie Polsatu Sport.
„Jestem za szeroko pojętą kibicowską oprawą meczową i uwielbiam koloryt polskich fanatyków, który tak szybko zniknął na przykład z piłki angielskiej. Ale race to zagadnienie po prostu ryzykowne” – uważa Lepa.
„Od kilku miesięcy nad Wisłą trwa zażarta dyskusja: utrzymać zakaz odpalania rac, czy pozwolić, ale pod nadzorem. A może zdać się na rozsądek kibiców? Jej prowodyrem był prezes PZPN Zbigniew Boniek, który wyszedł naprzeciw oczekiwaniom najbardziej zagorzałych fanatyków i postanowił lobbować za częściowym dozwoleniem używania rac. Boniek argumentuje zresztą, że w ramach obecnie obowiązującego prawa race są dopuszczalne podczas imprez masowych, ale pod rygorystycznymi ograniczeniami”.
Dopóki race pozostają w sektorach, odpalane i trzymane przez odpowiedzialnych kibiców, mamy niepowtarzalny efekt i cudowny spektakl. Zbyt często jednak kibice nie wytrzymują ciśnienia i mamy do czynienia z niebezpieczeństwem równym temu z ostatniej środy na Legii.
„Temat użycia rac przez jakiś czas będzie jeszcze bardziej niewygodny. Nawet dla orędownika pomocy kibicom, prezesa Bońka. Zastanawiam się tylko, kto wśród fanatyków futbolowych nie lubi prezesa PZPN? Boniek apelował, lobbował, spotykał się z politykami, policją i prezesami klubów – wszystko na marne. Zawiedli ci, którym chciał pomóc. Na razie nie będzie więc zgody na liberalizację przepisów. I dobrze! Finałowy spektakl w Warszawie pokazuje, że polskie stadiony mogą być piękne i bez tego elementu. A wśród „racowników” zawsze może się niestety znaleźć jeden, czy drugi…”.
Cały wpis można przeczytać na stronie polsatsport.pl.
źródło: polsatsport.pl
foto: Torcida.eu