Górnik Zabrze przegrał ze Śląskiem Wrocław 0:2. Bramki na wagę trzech punktów dla gospodarzy zdobył Paixao. Była to pierwsza porażka zabrzan w trwającym sezonie. Twierdza Wrocław wciąż pozostaje niezdobyta.
Forma Górników przed tym spotkaniem była wielką niewiadomą, ponieważ zabrzanie udali się do Wrocławia w którym nie wygrali już od 12 lat. Nastroje przed tym spotkaniem poprawiał fakt, że nie przegraliśmy jeszcze ligowego meczu, a w dodatku w każdym wyjazdowym spotkaniu strzeliliśmy przynajmniej bramkę.
Gospodarze przed meczem przekazywali jasne znaki, że lidera się nie obawiają i za wszelką cenę będą chcieli zgarnąć komplet punktów. Śląsk nie przegrał ostatnich 10. spotkań na własnym stadionie tworzą prawdziwą twierdzę.
Początek spotkania w wykonaniu obu drużyn był dość niemrawy. Duży wpływ na przebieg meczu miały intensywne opady deszczu, które pojawiły się we Wrocławiu. Mecz odbywał się głównie w środku pola, a obie drużyny nie potrafiły wymienić dokładnie kliku podań. W takich warunkach lepiej odnajdywali się zawodnicy Śląska. Gospodarze mieli więcej z gry, a skonstruowane akcje próbowali zakończyć uderzeniem. Akcje Górników zazębiały się dopiero po kwadransie gry, jednak brakowało w nich wykończenia. Pierwszym dobrym strzałem zza pola karnego popisał się Gwaze, ale Pawełek w porę wybił piłkę. Gdy gra znów się wyrównała na prowadzenie wyszli gospodarze. Mila zagrał piłkę za linię obrony do Paixao, a ten bez problemu pokonał Steinborsa. Bramka Portugalczyka była po minimalnym spalonym, którego nie dostrzegł boczny arbiter.
Po stracie bramki Górnicy nie potrafili się odnaleźć, a gospodarze nakręceni golem chcieli podwyższyć wynik spotkania. Na kilka minut przed końcem pierwszej połowy gospodarze mogli osiągnąć swój cel, ale na posterunku stał Steinbors, który obronił dwa ciężkie strzały, a trzeci został zablokowany przez Sadzawickiego. Pierwsza połowa w wykonaniu Górników była słaba, a w dodatku nie było pomysłu na grę.
Po przerwie „Trójkolorowi” grali już znacznie lepiej. Coraz więcej po stronie zabrzan pojawiało się składnych akcji. Najlepszą okazje miał Mańka, ale z 16 metrów uderzył tuż obok słupka. Wyrównanie mogło przyjść po akcji Jeża i Mańki. Dobrze w niej odnalazł się Zachara, ale fatalnie stracił piłkę w polu karnym Śląska. Górnicy szukali swoich okazji, ale wtedy narażali się na groźne kontry. W dobrej znalazł się Pich, ale Steinbors po raz kolejny spisał się wyśmienicie. Z każda minutą coraz bardziej kotłowało się pod bramką Śląska. Dobra okazja pojawiła się po niepewnej interwencji Pawełka, ale nie wykorzystali tego prezentu „Trójkolorowi”, którzy mimo rozpaczliwych prób nie znaleźli drogi do bramki. Po drugiej stronie boiska po raz kolejny oko w oko ze Steinborsem stanął Pich, ale po raz drugi lepszy okazał się Łotysz. W końcówce spotkania dobrą „bombę” odpalił Sadzawicki jednak Pawełek sparował piłkę w aut. Ostatnie słowo należało do gospodarzy Paixao znalazł się w sytuacji sam na sam ze Steinborsem i podcinką przypieczętował zwycięstwo.
Górnik Zabrze doznał pierwszej porażki w sezonie 2014/15. Mimo tej porażki tak dobrego startu sezonu nie było od lat. Teraz czeka nas dwutygodniowa przerwa na reprezentacje, a nasz duet trenerski ma nad czym myśleć. Pozycja lidera po tym meczu została stracona.
Śląsk Wrocław – Górnik Zabrze 2:0 (1:0)
1:0 – F.Paixao, 34′
2:0 – F.Paixao, 90′
Śląsk Wrocław: Pawełek – Zieliński, Celeban, Hołota, Dudu – F. Paixao, Droppa, Danielwicz (79′ Hateley), Pich (90′ Juanito) – Mila – Machaj (71′ Ostrowski).
Trener: Tadeusz Pawłowski.
Górnik Zabrze: Steinbors – Sadzawicki, Danch, Gancarczyk (71′ Szeweluchin) – Gergel, Sobolewski, Gwaze (46′ Mańka), Kosznik – Madej, Jeż (85′ Łuczak) – Zachara.
Trener: Józef Dankowski.
Żółte kartki: Mila – Madej, Gancarczyk, Gergel.
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz)
Widzów: 9793
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Ewa Dolibóg/Roosevelta81.pl