Zapisy na mecz ze Śląskiem rozpoczęły się nieco ponad dwa tygodnie przed planowaną datą spotkania. Informacja, iż otrzymaliśmy 2 500 biletów rozbudziła nieco marzenia większości o pełnym sektorze i dopingu na najwyższym poziomie. Jedno z dwóch marzeń udało się finalnie zrealizować – doping był fanatyczny, głośny i porywający – działał nie tylko na Naszych piłkarzy, ale i na nas samych bardzo pozytywnie.
Liczba 1 410 osób – bo tyle oficjalnie kibiców Torcidy stawiło się we Wrocławiu – u niektórych wywołała niedosyt i dziwne gadanie: „Spodziewałem się większej liczby”. Patrząc jednak na sytuację wokół klubu, a także fatalne wyniki drużyny, nasza liczba we Wrocławiu była naprawdę dobra. Co najważniejsze, liczy się JAKOŚĆ, a nie ilość, a my kibice Górnika Zabrze prezentujemy wysoki poziom.
Zbiórka zaplanowana była na godzinę 12:30, a pierwszych kibiców dostrzec można było już od południa (głównie byli to fani z odległych FC, i z miast naszych zgód). Do godziny 13 parking sukcesywnie się zapełniał, nadjechało także 8 autokarów, lecz większość z nas w tę niedaleką podróż udała się samochodami. Kilka minut po 13, w asyście radiowozów wyruszyliśmy w trasę. Podróż, która trwała około 3 godzin, przebiegła bez komplikacji. Pod Stadion Śląska dojechaliśmy około 16:25. Wejście na obiekt, podobnie jak podczas naszej wizyty rok temu, przebiegło bardzo sprawnie i niebywale szybko. Niestety nie wszystkim dane było przekroczenie bram, głównie z powodu nadmiaru alkoholu. Przed bufetami duża cześć kibiców stanęła w kolejce po piwo, inne napoje oraz hot-dogi, a trybuny z wolna się zapełniały.
Barwnie oflagowaliśmy nasz sektor aż 16 flagami: Torcida Crew, Torcida Gliwice, Sektor 13, Rydułtowy, Ruda Śląska, Wisłoka, Górnik, Torcida Żory, Supporters, 1948, Będziemy z Tobą aż do śmierci, Torcida You’ll Never Walk Alone, Torcida Piekary, GNLS , Sekcja Knurów oraz Rybnik Wrębowa. Ponadto wywiesiliśmy kilka transparentów poświęconych zmarłym kibicom Górnika z Rudy Śląskiej: śp.Bubas i „Rączki malutkie, ale chwyciły Cię za serce na zawsze”, dla kilkuletniego Adasia oraz „trans” będący wyrazami wsparcia dla kolegi: „Robert trzymaj się!”. Podczas meczu wywieszony był jeszcze jeden transparent: ”Ł.Skorupski zdrajca!” odnoszący się do byłego piłkarza Górnika, o całej sytuacji piszemy TUTAJ. W dole sektora ustawiliśmy sprzęt nagłaśniający, który jak później się okazało, był strzałem w „10”.
Jeszcze przed meczem wypróbowaliśmy możliwości wokalne naszej grupy, potencjał był wielki, więc każdy czekał na pierwszy gwizdek sędziego. W pierwszej połowie prowadziliśmy dobry doping, z wieloma konkretnymi uderzeniami. W 30. minucie, z prawej strony sektora zagotowało się, bo podobno zauważono grupkę osób chętną na nasze flagi, ale do niczego ostatecznie nie doszło, choć panowie w białych kaskach szybko pojawili się w okolicy naszej klatki. Drugie 45. minut wokalnie wypadło jeszcze lepiej niż pierwsze. Bramka strzelona przez Górnika dodała skrzydeł kibicom, a „My jesteśmy chłopcy z Zabrza…” pięknie niosło się po trybunach. Śląsk nie zapełnił w 100% swojego młyna. W drugiej połowie zaprezentowali oprawę, którą uzupełnili pirotechniką i petardami hukowymi.
Po meczu piłkarze dziękują nam za doping, my im za walkę. „Pozdrawiamy” jeszcze zgodę Śląska – Lechię i powoli udajemy się do wyjścia. 20 minut po zakończonym spotkaniu bramy zostają otwarte, udajemy się do środków transportu, którymi przyjechaliśmy i ruszamy w drogę powrotną do Zabrza. W Zabrzu meldujemy się kwadrans przed 23 i udajemy się do domów. Wyjazd można ocenić na bardzo wielki plus, a kto nie był, ma czego żałować! Do zobaczenia na kibicowskim szlaku!
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Ewa Dolibóg i Dajman/Roosevelta81.pl