Tylko przez ostatni kwadrans Górnicy zagrali na dobrym poziomie, co od razu przełożyło się na sytuacje oraz gola Bartosza Iwana w samej końcówce. Mecz zakończył się remisem, bowiem na starcie drugiej połowy na prowadzenie Śląsk wyprowadził Marco Paixao. Pod względem poziomu to nie był jednak hit kolejki.
Piękne akcje, mnóstwo strzałów, słupki, poprzeczki, wysokie tempo, ogromna walka i gole. Tego, prawie wszystkiego zabrakło w pierwszej połowie meczu. Spotkanie było rozgrywane w ślamazarnym tempie i kibice zgromadzeni na stadionie mogli ziewać, a większość telewidzów pewnie nie wytrzymała i zmieniła kanał lub zajęła się czymś zupełnie innym, bo oglądanie starcia Śląska z Górnikiem było dla hardkorowców. Gdyby nie strzał Grajciara z bardzo ostrego kąta, to nie byłoby o czym pisać. Podsumować można pierwsze trzy kwadranse w ten sposób, że Śląsk prezentował się słabo, a Górnik jeszcze słabiej. Liczba celnych strzałów przed przerwą? Zero. Niecelnych trochę było, ale to marne pocieszenie.
Druga połowa zaczęła się od gola dla Śląska. Dośrodkowanie Flavio, bardzo źle zachował się Adam Danch, który źle obliczył lot piłki, a Marco Paixao przyjął sobie ją na klatkę piersiową i pewnym strzałem pod poprzeczkę z kilku metrów nie dał szans Kasprzikowi. To trochę obudziło Górników, ale trzeba było czekać niemal godzinę. Po kolejnym składnym rozegraniu stuprocentową sytuację fatalnie zmarnował Skrzypczak. Madej wyłożył mu piłkę na tacy, ale ten uderzył anemicznie i lekko, a Pawełek złapał piłkę. Później Skrzypczak nie trafił w piłkę na mocnym wstrzeleniu Kosznika. W międzyczasie Kasprzik wygrał pojedynek z Marco Paixao, kiedy to Śląsk wyszedł z kontrą czterech na dwóch.
W końcówce mocno przycisnęli zabrzanie. Jakby w piłkarzy wstąpiła jakaś dodatkowa energia. Akcje były groźne i gol „wisiał w powietrzu”. Bliski szczęścia był Madej, który przelobował już Pawełka, ale Dudu w ostatniej chwili wybił piłkę głową. Później jednak po doskonałym dośrodkowaniu z prawej strony Madeja, wprowadzony Iwan pięknym strzałem głową uradował kibiców w sektorach gości. Radość była tak duża, że „Ajwen” zdjął koszulkę za co otrzymał żółtą kartkę. Ostatecznie zabrzanie wracają ze stolicy Dolnego Śląska z jednym „oczkiem”, które zachowało „statu quo” w ligowej tabeli.
Śląsk Wrocław – Górnik Zabrze 1:1 (0:0)
1:0 – Marco Paixao, 49’
1:1 – Iwan, 89′
Śląsk: Pawełek – Zieliński, Celeban, Hołota, Dudu Paraiba – Hateley, Danielewicz – F. Paixao (67′ Angielski), Grajciar (67′ Machaj), Pich (87′ Dankowski) – M. Paixao.
Trener: Tadeusz Pawłowski.
Górnik: Kasprzik – Danch, Szeweluchin, Magiera – Kurzawa, Sobolewski (85′ Przybylski), Grendel, Kosznik – Nowak (67′ Iwan), Madej – Skrzypczak.
Trener: Józef Dankowski.
Żółte kartki: Zieliński, Machaj – Iwan.
Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce).
Widzów: 5875.