Rezerwy Górnika Zabrze wysoko przegrały w Częstochowie z miejscową Skrą aż 1:5.
Mecz ze Skrą według terminarza miał odbyć się w sobotnie popołudnie w Zabrzu, ale zabrzanie zdecydowali się zmienić termin meczu wykorzystując fakt powołań kilku zawodników do reprezentacji. Mecz przełożono zatem na czwartek godz. 18, ale „Trójkolorowi” nie byli w stanie wygospodarować boiska ze sztuczną nawierzchnią. Przypomnijmy, że stadion Sparty Zabrze, na którym swoje mecze rozgrywa druga drużyna Górnika nie jest wyposażony w jupitery. Obie strony doszły więc do wniosku, aby mecz odbył się jednak w Częstochowie. – Mecz w sobotę i tak by się nie odbył, trzeba by szukać jakiegoś terminu, który zupełnie by nam nie pasował to już lepiej zagrać u nas w czwartek – argumentował taką decyzją Jakub Dziółka, trener rywali.
Gospodarze w tym sezonie u siebie nie stracili nawet punktu pokazując, że bardzo dobrze czują się na własnym boisku. Częstochowianie przed tym spotkaniem zajmowali wysokie trzecie miejsce w tabeli z dorobkiem 10 punktów. Do liderującej Stali tracąc raptem dwa „oczka”. Górnicy chcieli poprawić sobie nastroje po sobotniej porażce w Gorzowie Wielkopolskim 2:4.
Mecz już od samego początku nie układał się po myśli zabrzan. Już po kilku minutach od pierwszego gwizdka arbitra na listę strzelców wpisał się Niedbała. Dośrodkowanie w pole karne Górnika i pomocnik gospodarzy pewnym strzałem pokonał Pawłowskiego. Mecz wyrównał się, a każda ze stron miała swoje sytuacje, choć przed przerwą sędzia dopatrzył się faulu w polu karnym na jednym z zawodników miejscowych i bez wahania wskazał na wapno. Do piłki podszedł Rumin i nie dał szans golkiperowi Górnika. Tym samym Skra spokojnie mogła kontrolować losy meczu.
Drugą połowę „Trójkolorowi” znów zaczęli od mocnego ciosu przeciwnika. Wyraźnie nakręcony golem do szatni Rumin zanotował na swoim koncie dublet. Dośrodkowanie z lewego skrzydła na przedpole Górnika, a tam najprzytomniej zachował się 20-letni pomocnik gospodarzy, który wykorzystał nieporozumienie w defensywie. Gola kontaktowego, a zarazem pozostawiającego nadzieję zdobył Kiklaisz, który niemal wjechał do bramki częstochowian. Górnik atakował i w momencie, gdy wydawało się, że to zabrzanie są bliżsi strzelenia drugiego gola, Rumin po raz drugi w tym meczu wykorzystał nieporozumienie wśród naszej defensywy. Przejął piłkę w polu karnym i ze spokojem pokonał bezradnego Pawłowskiego. Egzekucji w ostatniej akcji meczu dokonał Kowalczyk uderzeniem z woleja.
Zabrzanie po tym meczu zajmują 6. miejsce w ligowej tabeli. Stery w lidze – przynajmniej do soboty – objęła Skra. Zabrzanie do piłkarzy spod Jasnej Góry tracą już cztery „oczka”.
Skra Częstochowa – Górnik II Zabrze 5:1 (2:0)
1:0 Niedbała, 7′
2:0 Rumin, 40′ (karny)
3:0 Rumin, 46′
3:1 Kiklaisz, 51′
4:1 Rumin, 73′
5:1 Kowalczyk, 89′
Skra: Kosut – Mastalerz, Woldan, Holik (68′ Brzęczek), Obuchowski – Napora, Musiał (63′ Kowalczyk), Ogłaza, Niedbała, Nowak (78′ Kowalski), Rumin (86′ Bronkowski)
Górnik: Pawłowski – Kulanek, Szeweluchin, Polak, Wenglorz, Kamiński, Ściślak, Wajsak, Bartczuk (66′ Cybulski), Kiklaisz, Lasik
Źródło: Roosevelta81.pl/Skra Częstochowa
Foto: Roosevelta81.pl