– Jestem rocznik 1981, więc z dzieciństwa pamiętam, że Górnik był mistrzem Polski. Poza tym pochodzę z Dębicy i nieraz widziałem, jak na mecze Wisłoki przyjeżdżali chłopaki z Zabrza, a na mieście było głośno i wesoło – mówi w wywiadzie dla „Sportu” Seweryn Gancarczyk, obrońca Górnika.
W tym roku osiągnie pan wiek „Chrystusowy”. To skłania do pewnych refleksji?
Seweryn Gancarczyk (obrońca Górnika): – Szczególnie sportowca… Oczywiście, człowiek coraz częściej zaczyna się zastanawiać, co będzie robił po tym ostatnim meczu, skoro kilka lat, w tym całe dorosłe życie kręci się wokół futbolu. Z drugiej strony na boisku zaledwie kilka metrów przed sobą mam „Sobola”, pięć lat starszego. Patrzę i myślę, że też jeszcze trochę pogram. Dziś mogę powiedzieć, że Górnik będzie moim ostatnim klubem w „dużej piłce”. Dobrze mi tu, a kontrakt mam podpisany na dwa lata z opcją na trzeci, jeżeli zagram określoną liczbę meczów. Potem? W rodzinne strony raczej nie wrócę. Okolice Poznania – to chyba będzie dobre miejsce do życia.
Przed przejściem do Zabrza miał pan jakieś pojęcie o Górniku?
– Jestem rocznik 1981, więc z dzieciństwa pamiętam, że Górnik był mistrzem Polski. Poza tym pochodzę z Dębicy i nieraz widziałem, jak na mecze Wisłoki przyjeżdżali chłopaki z Zabrza, a na mieście było głośno i wesoło. Ja kojarzony byłem raczej z Igloopolem, ale już żona mieszkała na osiedlu, gdzie zawsze rządziła Wisłoka. O Górniku usłyszałem potem w… Kijowie. Gość, który tam zajmował się sprzętem, kiedy dowiedział się, że jestem z Polski, od razu powiedział: „Żadna Legia, czy Wisła, tylko Górnik!”. Pamiętał, jak zabrzanie wygrywali z Dynamem, a zwykle szanuje się tych, którzy cię ograją.
Was w lidze będą jesienią szanować?
– Myślę, że po ostatnich dwóch-trzech latach już nas szanują… Nie kończyło się to zgodnie z naszymi wyobrażeniami , bo po rewelacyjnych rundach jesiennych przychodziły słabsze wiosny, ale jak na naszą ligę byliśmy bardzo solidną drużyną.
Która o co zagra w nowym sezonie?
– Bardzo trudno będzie powtórzyć jesień ubiegłego roku, kiedy była przed nam tylko Legia. Chciałbym, byśmy ustabilizowali formę. Żeby nie zdarzyła się już taka seria jak wiosną, kiedy dostawaliśmy „w łeb” trzema golami co tydzień. Cały czas pytają nas o zmianę ustawienia i przejście na trójkę obrońców. Oczywiście, że trzeba mieć wyuczone pewne schematy zachowań. Trzymać się taktyki, odpowiednio poruszać, ale będzie to robiła jedna z najbardziej doświadczonych drużyn w lidze. 7-8 piłkarzy na boisku będzie „wyjadaczami” tej ligi. Kosznik, Danch, Madej, Sobolewski, Przybylski, Augustyn ze swoim włoskim doświadczeniem, „Szewa”, czy ja… A na tym nie koniec, bo jeszcze można wymienić 5-6 nazwisk. To trzeba wykorzystać. Byle nie było plagi kontuzji, ale ten limit wykorzystaliśmy wiosną.
Kogo będzie trudniej zastąpić – Nakoulmę, czy Olkowskiego?
– Gra trójką środkowych obrońców jest wręcz stworzona dla Pawła Olkowskiego. Czułby się w tym ustawieniu doskonale. „Prezes”? Jego umiejętności gry jeden na jeden może brakować, ale piłkarze odchodzili i będą odchodzić, więc trzeba się skupić wyłącznie na tych, którzy dziś dla Górnika grają. A oni też mają potencjał, nawet jeżeli w sparingach szału nie było.
Źródło: Sport
Foto: Roosevelta81.pl