Na zakończenie sezonu 2014/15 Górnik grał na wyjeździe z Legią Warszawa. Zabrzanie o nic już nie walczyli, ale wciąż mogli pokrzyżować plany gospodarzom, którzy rywalizowali z Lechem o mistrzowski tytuł.
Pierwsze miejsce ostatecznie zajęli poznaniacy, choć bez pomocy „Trójkolorowych”. Ci przegrali w stolicy 0:2. Przy Łazienkowskiej dwa razy piłkę z siatki musiał wyjmować Pavels Steinbors, dla którego był to wyjątkowy mecz, bo ostatni w barwach Górnika. Po zakończonym sezonie Łotysz odszedł na Cypr i do Zabrza powrócił po ponad dwóch latach. Tym razem już jako piłkarz Arki. – Ktoś przychodzi, ktoś odchodzi. Taka jest właśnie piłka nożna. Dla mnie był to powrót sentymentalny do Zabrza. Gdy ponownie znalazłem się na stadionie, to powróciły wspomnienia. Było to na pewno bardzo miłe – dzieli się swoimi przeżyciami Steinbors.
Widząc w niedzielne popołudnie ponad 20 tysięcy ludzi na Arenie Zabrze Steinbors mógł się czuć jednak nieswojo. W końcu gdy on grał w Górniku, to dla kibiców była dostępna tylko jedna trybuna. Pojemność stadionu wynosiła zaledwie 3 tysiące miejsc. – Stadion był surowy i nie było zamontowanych krzesełek. Teraz obiekt naprawdę pięknie wygląda i atmosfera jest bardzo dobra. Gdy powstanie już czwarta trybuna, to nie będzie w Zabrzu Ekstraklasy tylko chyba Premier League. Mam nadzieję, że kiedyś to nastąpi.
W ciągu dwóch ostatnich lat w Górniku trzykrotnie zmieniano trenera, a do użytku kibiców oddano trzy nowoczesne trybuny. W tym czasie klub zdążył także spaść z Ekstraklasy i po roku do niej powrócić. Niewiele więc zostało z drużyny, którą pamięta Pavels. Zaledwie kilku piłkarzy wciąż jest w Zabrzu, ale wśród nich jeden z najbliższych jego kolegów z tamtego okresu, Oleksandr Szeweluchin. Ukrainiec po meczu wręczył Łotyszowi upominek w imieniu klubu. – Mało zostało piłkarzy, z którymi grałem. Tomek Loska, Rafał Kurzawa i Oleksandr Szeweluchin oczywiście. Oleksandr zawsze daje mi jakieś prezenty, więc bardzo mu jestem wdzięczny. Szczególnie, że ten jest podarowany w imieniu całego Górnika. Na pewno grzeje to serce – cieszy się Łotysz.
Gdy Steinbors trafił do Górnika, Tomasz Loska kończył osiemnaście lat. Wtedy wielce utalentowany chłopak z Knurowa był trzeci w hierarchii bramkarzy. Teraz od niego rozpoczyna się ustalanie składu Górnika. W niedzielę stanęli z Pavelsem po różnych stronach barykady, jak równy z równym. – Tomek zawsze był bardzo pracowity i miał bardzo duże umiejętności. Zasłużył na to, by grać w Ekstraklasie. Jestem z niego dumny, bo kiedy grałem w Górniku to Tomek był trzecim bramkarzem, ale cały czas walczył. Teraz gra i prezentuje się bardzo dobrze. Życzę mu, by zachował jak najwięcej czystych kont.
Pavels jest pierwszym bramkarzem, któremu w tym sezonie udało się zatrzymać Igora Angulo. Przez długi czas wynikało to z tego, że Hiszpan nie miał żadnej okazji na zdobycie gola, ale gdy w końcu Igor otrzymał podanie od Damiana Kądziora i znalazł się oko w oko z Steinborsem, górą był łotewski bramkarz. – Po Angulo widać, że to piłkarz z dużą klasą. Już samo to, że strzelił w tym sezonie siedem goli mówi o nim wszystko. Dlatego z jednej strony cieszę się, że udało mi się w tym meczu, obronić jego strzał, ale z drugiej wydaje mi się, że mogliśmy się też pokusić o coś więcej, niż tylko remis – żałuje 31-letni golkiper.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl