Sebastian Steblecki został kolejnym wzmocnieniem Górnika przed rundą wiosenną. Dla 23-letniego piłkarza jest to powrót do Polski po nieudanym podboju Eredivisie, czyli ligi holenderskiej.
Steblecki od samego początku swojej piłkarskiej kariery związany był z Krakowem. Jest wychowankiem Armatury Kraków, ale jeszcze w wieku juniorskim trafił do Cracovii. Na początku swojej kariery w ekstraklasie zdążył rozegrać tylko kilka spotkań, bo zespół z Krakowa spadł do 1 ligi. Na zapleczu ekstraklasy wystąpił w 26 spotkaniach, jednak tylko w jednym meczu wystąpił przez pełne 90 minut. Po powrocie Cracovii do ekstraklasy sytuacja z występami Stebleckiego wyglądała już nieźle, aż do początku sezonu 2014/15, bo właśnie wtedy młody pomocnik stracił miejsce w podstawowym składzie i wyjechał do Holandii, aby reprezentować Cambuur Leeuwarden. Holenderski klub za zawodnika zapłacił ok. 100 tysięcy euro. W pierwszym swoim sezonie w barwach Cambuura wystąpił w 11 spotkaniach, aż 7. krotnie wchodząc z ławki rezerwowych. Obecny sezon wyglądał jeszcze gorzej, bo pomocnik zagrał tylko w 2. spotkaniach łącznie 72 minuty. Choć umowa zawodnika z holenderskim klubem obowiązywała do czerwca 2016 r. to obecny pracodawca dał Stebleckiemu wolną rękę w poszukiwaniu nowego klubu. Sebastian z Górnikiem podpisał 1,5 roczny kontrakt z opcją przedłużenia o kolejny rok.
Steblecki mierzy 187 cm wzrostu, jego lepszą nogą jest prawa. Postanowiliśmy przyjrzeć się Stebleckiemu podczas meczu z Ajaxem Amsterdam, który został rozegrany w maju ubiegłego roku. W tym spotkaniu Sebastian wyszedł jako lewy pomocnik, choć w trakcie meczu często schodził do środka pola. Początek mógł mieć wymarzony, bo popisał się dobrym uderzeniem piłki prawą nogą, ale futbolówka odbiła się jeszcze od jednego z rywali i wyszła na aut. Trzeba przyznać, że był to bardzo nierówny występ Stebleckiego. Pojawiał się, dobrze rozgrywał piłkę, ofiarnie przerywał akcje, a później znikał z radarów na dobre kilkanaście minut. Starał się też dryblować rywali, jednak w ostateczności i tak stracił piłkę. Nie ma problemu z szybkością i potrafi zagrać dokładną prostopadłą piłkę do przodu.
Steblecki potrafi popisać się dryblingiem czy niekonwencjonalnym zagraniem, ale gdy przychodzi do konkretów pojawia się spory problem. Największą bolączką Sebastiana pozostała skuteczność, bo w 69 meczach ligowych (ekstraklasa i 1 liga) strzelił tylko 2 gole notując przy tym 5 asyst, a ten wynik jak na ofensywnego piłkarza jest bardzo słaby, by nie powiedzieć tragiczny. Nie lepiej było w Holandii, bo głównym celem Cambuur Leeuwarden jest przecież utrzymanie w lidze, a mimo tego nie potrafił wywalczyć sobie miejsca w podstawowym składzie na dłużej niż 3 mecze. Steblecki ekstraklasę opuszczał jako ligowy średniak, ale jeszcze brutalniej zweryfikowała go liga holenderska.
Wydaje się, że Leszek Ojrzyński wykreuje Stebleckiego na następce Jeża, czyli środkowego pomocnika. Ciężko wyobrazić sobie, by Steblecki dostawał szansę na bokach, bo to oznacza, że na ławce usiedliby Madej czy Gergel. O miejsce w podstawowym składzie będzie walczył z Olekiem Kwiekiem. Trzeba przyznać, że nie zdziwimy się jeśli Sebastian Steblecki rozpocznie rundę wiosenną na ławce rezerwowych.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: cambuur.nl