Rzuty rożne, czyli zabójcza broń Górnika

Torcidos  -  22 września 2017 16:31
0
3885

W naszej lidze są zespoły, które rzuty rożne wykonują lepiej i takie, które pod tym względem wyglądają gorzej. Lech potrafił w ten sposób zdobyć cztery gole, Legia i Śląsk po trzy, a już na przykład Jagiellonia, Korona czy Sandecja ani jednego. Jest też Górnik Zabrze, który nie zalicza się ani do pierwszej, ani do drugiej grupy. Pod względem rzutów rożnych zabrzanie są poza zasięgiem wszystkich.

Pamiętacie, jak za bajtla grało się na podwórku w piłkę i jedną z nielicznie panujących zasad była ta o trzech rogach i karnym? Chodziło o to, że zamiast wykonywania rzutów rożnych liczyło się je, a trzeci wywalczony korner zamieniany był na rzut karny. Wydaje nam się, że gdyby Górnikowi zaproponowano takie rozwiązanie to bez chwili zawahania odpowiedziałby „nie”. Dziś rzuty rożne są tak zabójczą bronią drużyny Marcina Brosza, że niemal każda piłka bita z narożnika przez Damiana Kądziora lub Rafała Kurzawę stanowi poważne zagrożenie dla przeciwnika. Przekonał się o tym w sobotę Jan Urban, którego Śląsk był bardzo nękany przy rzutach rożnych Górnika. Na konferencji prasowej były wielki piłkarz „Trójkolorowych” powiedział wprost: – Górnik demoluje rywali przy stałych fragmentach.

Trafienie Mateusza Wieteski w meczu ze Śląskiem było już siódmym golem Górnika zdobytym po rzucie rożnym w tym sezonie. Gdyby policzyć naszej drużynie tylko te bramki, które zdobyła po kornerach, okazałoby się, że ma ich więcej, niż Bruk-Bet Nieciecza i jedną mniej od Arki, Pogoni i Wisły Płock. Siła rażenia Górnika w tym elemencie jest, więc porażająca. A przecież trzeba pamiętać o sytuacjach, których nie udało się wykorzystać, bo w każdym z dotychczasowych meczów zabrzanie potrafili stworzyć zagrożenie po rzutach rożnych. Szczególnie w trzech ostatnich spotkaniach pod tym względem wyglądali znakomicie i konta Mateusza czy Daniego Suareza mogły być jeszcze bogatsze.

Górnik ma wiele wariantów rozegrania rzutów rożnych, co sprawia, że rywale pozostają bezbronni wobec nich. Rafał Kurzawa może dośrodkować trzy kolejne piłki na bliższy słupek do Igora Angulo, by za czwartym razem zagrać niespodziewanie po ziemi na szesnasty metr do niepilnowanego Szymona Żurkowskiego. Kolejnym razem postanowi krótko rozegrać stały fragment z Damianem Kądziorem, a w innym przypadku posłać piłkę bezpośrednio na dalszy słupek. No i jest jeszcze właśnie Damian, który również daje wachlarz możliwości, o czym przekonał nas w meczu ze Śląskiem i Bruk-Betem. Nasi skrzydłowi mogą, więc żonglować wariantami i nękać nimi rywali

Aby osiągnąć sukces przy rzutach rożnych potrzeba zawodnika z dobrze ułożoną stopą i kilku rosłych partnerów w polu karnym. Górnik ma każdego z nich. Dzięki Michałowi Kojowi, Daniemu Suarezowi i Mateuszowi Wietesce „Trójkolorowym” nie brakuje centymetrów w polu karnym, a dodatkowo każdy z nich świetne gra głową. Zwłaszcza Mateusz, który już w barwach Chrobrego pokazał, że potrafi się znaleźć w polu karnym rywala. Jest też oczywiście Igor, Angulo, który podobnie jak wychowanek Legii, ma na swoim koncie dwa trafienia po rzutach rożnych w tym sezonie.

Egzekutorzy rzutów rożnych również są najwyższej, jakości. Na początku sezonu Rafał Kurzawa wykonywał wszystkie stałe fragmenty gry, ale z czasem swoje szanse zaczął otrzymywać Damian Kądzior. Jest to prawdziwe bogactwo, bo trudno w naszej lidze znaleźć choćby kilku zawodników, którzy lepiej dośrodkowują ze stojącej piłki, niż ta dwójka. Obaj mają świetne lewe stopy i w ostatnich meczach wykrystalizował się podział przy rzutach rożnych – Damian wykonuje kornery z lewej strony, zagrywając piłkę odchodzącą od bramki, a do Rafała należą stałe fragmenty gry z prawego narożnika. Jak na razie ten drugi wypracował większość siedmiu bramek, bo aż pięć, ale w Niecieczy i w spotkaniu ze Śląskiem to dośrodkowania Kądziora przyniosły Górnikowi dwa gole. Wydaje się, więc, że Marcin Brosz nie mógł lepiej sobie poradzić z tym kłopotem bogactwa.

Dzięki dużej skuteczności w ofensywie rzuty rożne nie są jedynym atutem Górnika w ataku, a jednym z kilku. Na pewno jednak kluczowym. Bramki strzelone po kornerach stanowią 35 procent wszystkich trafień rewelacyjnego beniaminka, co jest najwyższym wynikiem w lidze. W żadnym innym zespole nie odgrywają one tak ważnej roli, jak w Górniku. Zdobyte dzięki nim gole są także niezwykle ważne i mają duży wpływ na przebieg spotkania oraz jego końcowy wynik. Tak naprawdę tylko bramka Mateusza Wieteski przeciwko Wiśle Płock nie miała kluczowego znaczenia na losy spotkania, bo była ona podwyższeniem rezultatu na 3:0. Natomiast pierwsza bramka Igora Angulo z tego spotkania pokazuje, jak wielka siła drzemie w stałych fragmentach gry. Górnik nie potrafił narzucić rywalowi swojego stylu gry i nie kreował sytuacji podbramkowych. Aż do momentu, w którym Rafał Kurzawa idealnie dośrodkował z rzutu rożnego do Igora. Ta bramka wywróciła obraz meczu do góry nogami. W tym sezonie będą jeszcze momenty, kiedy Górnikowi nie wszystko będzie się układać, ale wciąż będzie miał swojego asa w rękawie.

W całej nieprzewidywalności piłki stałe fragmenty wydają się jednym z niewielu elementów, który można zaplanować od początku do końca. Dlatego to, jak piłkarze Górnika zachowują się w polu karnym przy rzutach rożnych, to, w jaki sposób Kurzawa i Kądzior je wykonują nie jest dziełem przypadku, tylko efektem ciężkiej pracy na treningach. Łatwiej jest coś oczywiście wypracować, jeśli ma się taki materiał ludzki, ale każda bramka i wypracowana szansa po rzucie rożnym jest także wielką zasługą Marcina Brosza i jego sztabu szkoleniowego, którzy wykonują w Górniku kapitalną i bardzo ciężką robotę, a dopracowane niemal do perfekcji rzuty rożne są właśnie kolejnym tego dowodem.

Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl

 

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments