Rozpoczynając swoje następne rozważania, po temacie „Nie ma prawdziwej rozpaczy bez nadziei”, zastanawiałem się usilnie jak podejść do tematu pracy trenera Ryszarda Wieczorka. Mogły to być zestawienia porównawcze z selekcjonerem Adamem Nawałką – herezja, nie ma dwóch trenerów z identycznym warsztatem szkoleniowym. Mogłem się zastawić nad infrastrukturą klubową, brakiem stadionu finansami, ale to tez nie ma sensu. Postanowiłem skupić się wyłącznie na tym, czego mógł dokonać Wieczorek w „Górniku Szustera” i co zastał obecnie.
W swoim pierwszym podejściu trener Wieczorek miał dość udane wejście do klubu. Ósme miejsce na koniec rozgrywek, pamiętne mecze z Polonią Bytom 4:0, Zagłębiem Sosnowiec 4:2 czy z Odrą Wodzisław 2:0 wszystkie dla Górnika. Nawiasem mówiąc mecz na Odrze oglądałem z wysokości trybun i wrażenia z tego spotkania pozostały do dziś. Górnik po pierwsze miał styl. Dominował od pierwszej do dziewięćdziesiątej minuty. Po drugie umiejętnie rozgrywał atak pozycyjny. Piłkarze Odry biegali za piłką nawet przez 3 minuty jak dzieci we mgle. Takich przykładów było więcej z sezonu 2007/2008. Jak rozpoczął tamten sezon Górnik? Porażka w kiepskim stylu z Legią 0:3, Lechem Poznań 1:4 i Wisłą Kraków 0:2. Czyli można wysunąć tezę, że Górnik Wieczorka zawsze zaczynał kiepsko. Podobno, nie ważne jak facet zaczyna, ale jak kończy. Górnik zajął miejsce przyzwoite, co pokazała historia.
Wnioski: Ryszard Wieczorek, mimo „wynalazków” promowanych przez prezesa klubu, potrafił stworzyć zespół dominujący cały mecz. Rambo – i to nie ten bohater filmowy tylko facet taranujący sędziego na boisku. Maris Smirnovs – samobój kolejki w meczu z Polonią – takich „wideł do swojej bramki” to do dziś nie widziałem. Marko Bajić – kolekcjoner czerwonych kartek. W pewnym momencie jednak ilość piłkarzy i „wynalazków” nie zbilansowała się na plus, a drużyna mająca grać o mistrzostwo znowu przegrała kilka meczów z rzędu. Przyszedł nowy trener Henryk Kasperczak i przez 26 kolejek z milionami na zakupy nie uratował ekstraklasy. Wniosek? Wielka kasa i wielki trener nie dali rady utrzymać Górnika skomponowanego przez R. Szustera – promotora brazylijsko-litewskiej tiki taki.
Wracamy do teraźniejszości. Trener Wieczorek „owacyjnie” przywitany przez kibiców dostaje rzekomo gotowy zespół. Póki ma jeszcze skład Nawałki eliminuje Legię w pięknym stylu. Nadchodzi zima zła i wypada Mączyński, Zachara, Nakoulma, Olkowski, Przybylski, Kosznik. Mecz życia notują Witkowski, Augustyn i Łukasiewicz – trzej ostatni nie powinni się znaleźć w ekstraklasie. Pytanie: Czy to jest gotowa drużyna czy jej pozostałość? Dodam, że kontuzje mają jeszcze lub mieli: Pandża, Danch, Magiera, Gancarczyk, Steinbors. Dla mnie to szpital a nie klub piłkarski. Po drużynie Nawałki zostało wspomnienie. Mączyński nie wróci, odejdzie Nakoulma, Olkowski, i nie wiadomo czy Górnik zatrzyma Zacharę. Jak zachować automatyzm w grze?
Nowym zadaniem trenera Wieczorka jest zastąpienie całej niemal drużyny, a pamiętam dobrze jak Adam Nawałka walczył tylko o Arka Milika. Eksperci jak Grzegorz Mielcarski zgodnie twierdzili, że sprzedaż Arka to obniżenie potencjału drużyny w ataku o połowę – brak jednego piłkarza. Wieczorek musi zastąpić 3/4 pierwszego składu.
Proces przebudowy drużyny zajmuje nawet 3 lata a nie 3 kolejki, niestety w Górniku to konieczność. Trener Wieczorek ma coś do udowodnienia i mam przeczucie, że z naszą „Żelazną Damą” Mańką-Szulik może stworzyć solidny zespół grający ofensywnie i pięknie dla oka.
TEKSTY PUBLIKOWANE W DZIALE “OKIEM KIBICA” SĄ PRYWATNYMI OPINIAMI AUTORA
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Kamil Dołęga/Roosevelta81.pl