Przedmiotem sporu są odsetki. Rozwój uważa, że należy mu się jeszcze 420 tysięcy złotych, natomiast Górnik deklaruje, że sprawa została zakończona z momentem wypłacenia ostatniej raty procentu wynikającego z kwoty transferu. Wątpliwości zabrzan budzą też inne kwoty zawarte w porozumieniu. Chodzi m.in. o 22.504 euro, jakie zgodnie z jej brzmieniem Górnik powinien zapłacić pełnomocnikowi Rozwoju.
– Proces licencyjny ma to do siebie, że dłużnik ma bardzo słabą pozycję negocjacyjną. A ja przychodząc do Górnika zastałem 35 milionów złotych długu. Na funkcjonowanie klubu dostałem od miasta 6 mln zł. Te liczby obrazują ówczesną sytuację. Bez porozumienia z Rozwojem licencja nie byłaby realna i Górnik znalazłby się w tragicznej sytuacji – mówi Waśkiewicz, obecnie prezes Rozwoju.
Sprawę do sądu oddał Górnik. – Kwotę transferową spłaciliśmy, natomiast umowę uważamy za niekorzystną i chcemy uznania jej nieważności – tłumaczył Tomasz Młynarczyk, szef Rady Nadzorczej Górnika. – W naszej opinii mieliśmy do czynienia z szantażem licencyjnym. Uważamy, że Komisja Licencyjna przychyliłaby się do takiej opinii i nie miałoby to wpływu na przyznanie przez nią pozwolenia na dalszą grę w ekstraklasie.
Przy okazji rozprawy wyszło też na jaw, że Rozwój 23 listopada 2015 zbył żądane należności (de facto sporne odsetki) na rzecz Agnieszki Korczak, która po ich nabyciu wysłała pismo do PZPN, w którym domagała się nieprzyznawania Górnikowi licencji na kolejny sezon. Ponieważ jednak sama nie wywiązała się z umowy z Rozwojem porozumienie znów wróciło do katowickiego klubu. – Uważamy, że mamy rację, więc również wyślemy do PZPN pismo z wnioskiem o nieprzyznawanie Górnikowi licencji – poinformował Waśkiewicz. Rozprawa zostanie wznowiona 8 czerwca.
Więcej o sprawie na linii Rozwój – Górnik przeczytacie w „Dzienniku Zachodnim”
Źródło: Dziennikzachodni.pl
Foto: Roosevelta81.pl