– Wielu zawodników jest kontuzjowanych, czym moglibyśmy oczywiście tłumaczyć ostatnie wyniki, ale kadra jest szeroka i nieszczęście jednego piłkarza jest szczęściem drugiego. Nie pozostaje nam więc nic innego, jak tylko walczyć o punkty – powiedział na konferencji przed spotkaniem z Koroną Kielce Rafał Kosznik, obrońca Górnika Zabrze
Jesień w Twoim wykonaniu była wyjątkowo udana. Możesz tylko żałować, że dobrą passę przerwała kontuzja.
– Dokładnie. W Górniku się odrodziłem. Otrzymałem powołanie do reprezentacji, swoimi bramkami i asystami przyczyniłem się do kilku zwycięstw. Kontuzja była faktycznie pechowa, a w zasadzie nietypowa. Zderzyłem się w meczu z Podbeskidziem ze słupkiem. Miałem nadzieję, że przerwa w grze będzie krótsza, ale niestety przedłużyła się, choć oczywiście cieszę się, że nie doszło do zerwania więzadeł i obeszło się bez zabiegu. Na pierwszym zgrupowaniu, w Zakopanem trenowałem jeszcze indywidualnie, w Turcji zagrałem już w sparingach. Nie spoglądam więc już za siebie, tylko myślę o tym, by wrócić do wysokiej dyspozycji. Żałuję, że uraz sprawił, że trener Adam Nawałka w ogóle nie mógł brać mnie pod uwagę przy powołaniach do kadry. Mam więc o co walczyć.
Zagrałeś już w drugiej połowie w Lubinie, a także cały mecz z Legią. Rozumiem, że ze zdrowiem jest już wszystko w porządku.
– Zgadza się. Warto też zaznaczyć, że praktycznie całą drugą połowę w meczu z Legią zagrałem na prawej stronie. Forma na razie nie jest najwyższa, podobnie zresztą, jak dyspozycja zespołu. Wyniki mówią same za siebie. W okresie przygotowawczym wyglądało to całkiem inaczej, byliśmy optymistami, ale niestety rzeczywistość okazała się brutalna. Straciliśmy sześć bramek, nie strzeliliśmy żadnej. W meczu z Legią do straty bramki graliśmy, jak równy z równym. Pierwszy gol może i padł ze spalonego, ale został zaliczony. Po przerwie chcieliśmy doprowadzić do remisu, ale znów popełniliśmy błędy indywidualne i taktyczne. Legia nie wypracowała sobie bramek, to my je jej sprezentowaliśmy. Przed nami jednak kolejne spotkanie i liczymy wreszcie na przełamanie.
Łatwo z Koroną nie będzie.
– Kielczanie faktycznie grają bardzo ostro, fizycznie. Nikt za darmo punktów nam nie odda. Musimy więc walczyć od pierwszej do ostatniej minuty. Tylko wtedy możemy liczyć na jakąś zdobycz punktową.
Po dwóch przegranych meczach na zespół spadła lawina krytyki. Jakiej reakcji z trybun spodziewacie się w sobotnim meczu?
– Zdajemy sobie sprawę z ogromnej presji i oczekiwań kibiców. Mimo to, cieszymy się, że gramy u siebie, bo kibice są jednak naszym dwunastym zawodnikiem i mogą nas popchnąć do wygranej.
Sytuacja w szatni jest trudna.
– Wielu zawodników jest kontuzjowanych, czym moglibyśmy oczywiście tłumaczyć ostatnie wyniki, ale kadra jest szeroka i nieszczęście jednego piłkarza jest szczęściem drugiego. Nie pozostaje nam więc nic innego, jak tylko walczyć o punkty. Teraz najważniejsze jest dla nas to, żeby znaleźć się w ósemce. Zdajemy sobie sprawę, że Legia ucieka, ale patrzymy teraz tylko na siebie. Ruch faktycznie nas przeskoczył w tabeli, ale wydaje mi się, że większe znaczenie ma to dla naszych kibiców. Skupiamy się więc na tym, by w sobotę zdobyć trzy punkty. Z Zagłębiem i Legią przegraliśmy, ale w futbolu to jest piękne, że w następnym meczu wszystko może wyglądać już całkiem inaczej. Mieliśmy czas do przemyśleń. Powiedzieliśmy sobie w szatni sporo mocnych słów, więc liczymy, że karta się odwróci.
Źródło: gornikzabrze.pl
Foto: Kamil Dołęga/Roosevelta81.pl