Wyjątkowo szybko minęły futbolowe wakacje, w cieniu mundialowych emocji piłkarze polskiej ekstraklasy wrócili do zajęć. Jak zawsze o tej porze, transfery wywołują największe emocje, te spodziewane i te przeprowadzone. Niektórzy już zaszaleli na rynku, mimo że do otwarcia okienka pozostało jeszcze dziesięć dni. Mam jednak wrażenie, że w wielu klubach nie wyłączając Legii ilość nie przeszła w jakość i w żadnej z drużyn póki, co nie widać sensownych wzmocnień pierwszych składów. Te same nazwiska pojawiają się od lat zmieniając tylko koszulki klubowe, młodych można policzyć na palcach, a perspektywicznych jeszcze mniej.
Jak na tym tle wypada Górnik? Póki, co w ogóle nie wypada. Wrócili z wypożyczeń zawodnicy, którzy w większości nie odgrywali większej roli w drużynach niższych lig, więc trudno oczekiwać by zawojowali ekstraklasę. Mam jeszcze w pamięci słowa Adama Nawałki „piłkarz w niższej lidze musi być wybijającą się postacią by mógł aspirować do gry w ekstraklasie”, na dzisiaj Kuchta, Kopacz być może Płonka to zawodnicy nieco na wyrost „aspirujący”, trudno powiedzieć to jednak o innych. Mimo szumnie zapowiadanego w mediach przez Prezesa kontraktu z Brazylijczykiem i kolejnych z Grekiem i Bośniakiem nie udało się doprowadzić do szczęśliwego finału i ściągnięcia piłkarzy przynajmniej na testy. Nie ma się jednak co obrażać, za darmo nie pozyskamy nikogo. Marka Górnika przyciągnie kibica, piłkarza już nie. Takie są realia. O tych oczywistych prawdach ktoś stara się zapominać lub jeszcze nie poznał do końca modelu funkcjonującego w zawodowej piłce. Nie problem w tym, że nie przyjechali, problem w tym, jaką otoczkę tworzy się wokół niektórych wydarzeń w Górniku, faktów dokonanych, które niewiele wspólnego mają z rzeczywistością po czasie. Otoczkę słowną, medialną, niesprzyjającą tworzeniu dobrego wizerunku i klimatu. Zapowiada się jedno czyni drugie, myśli zapewne trzecie. Za dużo słów, które wywołują emocje, a w perspektywie czasu nie znajdują pokrycia w realiach. Dotyczy to i informacji lub ich braku na temat zadłużenia klubu, transferów, zmian personalnych w klubie itp.
Wraz z odejściem Artura Jankowskiego wierzyłem, że w Górniku nastanie nowa era, będzie skromnie, ale już normalnie, bez emocji negatywnych wpływających na wizerunek klubu, nie będzie już dziwnych decyzji, które trudno będzie racjonalnie wytłumaczyć. Niestety mam wrażenie, że z tym jest nadal problem. Sprawa Warzychy i perypetie związane ze znalezieniem mu stanowiska, tworzenie curiosum wykracza już nawet poza realia naszej dziwnej ligi. Intrygująca interpretacja nowego modelu trenerskiego, jaki zapanuje w klubie przedstawiona w mediach „menedżerski system szkolenia na wzór zachodni” wyrażona przez naszego Prezesa dodaje jedynie kolorytu i budzi emocje różnie postrzegane. Każdy ma bowiem świadomość, że to sformułowanie, stworzono na potrzeby aktualnych realiów wymuszonych przez PZPN. Model funkcjonowania zachodniego klubu w oparciu o menedżerski system a aktualnie obowiązujący z Warzychą i Dankowskim w naszym Górniku mówiąc delikatnie nieco się rozjeżdża pod każdym względem i trudno doszukiwać się w nim podobieństw w aspekcie sportowym, organizacyjnym nie wspominając o finansowym. Na dzisiaj nie do końca wiadomo, kto i za co w tym nowym rozdaniu odpowiada. Trener na ławce czy dyrektor na trybunach? Kto zostanie rozliczony z wyników i na kogo spadnie odpowiedzialność za przygotowanie drużyny? Zdaniem Prezesa zapewne na Roberta Warzychę, ale czy na pewno, jeżeli za prowadzenie, jako trener pierwszej drużyny odpowiada Józef Dankowski stosownie do obowiązujących przepisów PZPN. Obowiązki dyrektora sportowego też są jasno określone i nie mają wiele wspólnego z prowadzeniem pierwszego zespołu. Oczywiście można przyjąć, że stanowisko „słupa” zostało przypisane pierwszemu trenerowi, tyle, że ten definitywnie odcina się od tej roli i nie godzi się z nią do końca i słusznie. To bowiem trener pierwszej drużyny odpowiada za wyniki.
Wystarczyło zapytać czy trener Warzycha ma odpowiednie wykształcenie przed zatrudnieniem i podpisaniem trzyletniego kontraktu. Co to ma wspólnego z naszą normalnością? Oby nie okazało się, że miało być normalnie, a wyszło jak zawsze.
TEKSTY PUBLIKOWANE W DZIALE “OKIEM ŻABOLA” SĄ PRYWATNYMI OPINIAMI AUTORA
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl