– Zapisy związane z obowiązującą ustawą o bezpieczeństwie imprez masowych powodują, że kiedy pierwszy raz chcę iść na mecz ekstraklasy, to już takie proste nie jest. Ubolewam nad tym. Powinno wystarczyć, żebyśmy legitymowali się PESEL-em, numerem dowodu itd., jak w przypadku zakupu biletu lotniczego – powiedział w wywiadzie dla „Fakt-u” prezes Ekstraklasy SA Bogusław Biszof
– W podstawowych kwestiach, jak na przykład zakupienie biletu na mecz, ma trudniej. Jeśli zdecyduję się wieczorem, żeby pójść do kina lub na koncert, to mogę to zrobić z marszu. Jednak zapisy związane z obowiązującą ustawą o bezpieczeństwie imprez masowych powodują, że kiedy pierwszy raz chcę iść na mecz ekstraklasy, to już takie proste nie jest. Ubolewam nad tym. Powinno wystarczyć, żebyśmy legitymowali się PESEL-em, numerem dowodu itd., jak w przypadku zakupu biletu lotniczego. Dlatego rozmawiamy i pracujemy z gronem parlamentarzystów, żeby te przepisy zmienić. Żeby dostęp do meczu piłkarskiego, szczególnie dla nowych kibiców, nie był utrudniony.
Zmiany w prawie są możliwe?
– Rozmawiamy i przekonujemy. Jest możliwe, żeby dostęp do meczu piłkarskiego był tak samo prosty, jak właśnie kupno biletu lotniczego. Często podnoszony jest argument, że w kwestiach bezpieczeństwa istnieje potrzeba identyfikacji kibica. Dobrze, ale kwestie bezpieczeństwa w relacji do pasażerów lotniczych czymś się różnią? Nam się wydaje, że powinno być tak samo, a wręcz łatwiej powinno się kupować bilet na mecz.
Zamykanie stadionów to tani populizm?
– Z ubolewaniem uważam, że tak jest. To działanie niezasadne. Skoro nabroiło kilka osób, to te sankcje są zdecydowanie nieproporcjonalne. Po prostu tego nie rozumiem. Jeżeli ktoś wyrządzi szkodę w galerii handlowej, to zamyka się całą galerię? W przypadku piłki zamyka się trybuny z niebywałą łatwością i pozwala roznosić ten smród niby zagrożenia na cały kraj. „Teraz zobaczcie, cała Polsko, jak grany jest mecz przy pustych trybunach!” A kibic przed telewizorem często nie ma pojęcia, co tam się właściwie stało i dlaczego stadion jest pusty. Wielu sądzi, że to kara za jakiś „Armagedon”. Jeżdżę tymczasem po całym kraju i na żadnym stadionie nie czułem się niebezpiecznie.
Szaleństwo wojewodów?
– Zamykanie stadionów to narzędzie nadużywane politycznie. Mam wrażenie, że inspiruje się wojewodów, żeby realizowali taką linię, ponieważ wojewoda nie jest wybierany przez obywateli. Nie podlega więc bezpośredniej ocenie wyborców, stąd niektórym takie działanie przychodzi niebywale łatwo. Tłumaczymy administracji i policji skomplikowanie organizacji meczu piłkarskiego. Przekonujemy, że są środki skuteczniejsze, bardziej chirurgicznie, żeby eliminować łamiących prawo ze stadionów. Podobnie jak eliminuje się z polskich dróg, czy innych miejsc publicznych.
A race na stadionach?
– Rozmawiamy o przepisach prawa i ich nowelizacji. Za chwilę ważne będą tam niuanse. Rozmawiamy o pięciu głównych postulatach. Nie jest tak, że chcemy pełnej legalizacji pirotechniki, bez żadnych ograniczeń. To powinno być warunkowe. Jest przychylność sejmowej Komisji Sportu i ministra sportu co do większości zmian, o których wcześniej rozmawialiśmy, czyli większej dostępności stadionów dla kibiców i przede wszystkim łatwiejszego zakupu biletów. Rozmowy na temat innych postulatów, jak miejsca stojące lub kontrolowana pirotechnika, są bardziej skomplikowane.
Czyli kibic będzie miał lepiej?
– Normalniej. Nie prosimy o coś ekstra, podanego na złotej tacy dla kibica piłkarskiego, ale żeby było tak, jak wszędzie. Mówiliśmy o żużlu. Przejeżdżałem kiedyś przez Toruń. Stanąłem, kupiłem bilet, nikt mnie nie legitymował i wszedłem na pierwszy mecz ekstraligi w sezonie. W przypadku meczu piłkarskiego to niemożliwe. Dodatkowo potrzebna jest wcześniejsza, osobna wyprawa na stadion, wykonanie zdjęcia, wyrobienie karty itd.
Źródło: Fakt
Foto: ekstraklasa.org