Kolejny katastrofalny występ Górnika przed własną publicznością. Tym razem zabrzanie w kiepskim stylu ulegli Podbeskidziu 2:4 w Pucharze Polski. „Trójkolorowi” strzelili w meczu cztery gole, ale po samobójczych trafieniach zanotowali Mańka i Magiera.
Na mecz pucharowy sztab szkoleniowy zaordynował sporo zmian w wyjściowym składzie „Trójkolorowych” w porównaniu z ostatnim meczem ligowym w Bełchatowie. Swój oficjalny debiut w barwach Górnika zaliczył Mateusz Kuchta, a na boisku zobaczyć też mogliśmy Armina Ćerimagicia, który powrócił po kontuzji.
Na początku spotkania lepsze wrażenie sprawiali goście, którzy bardzo szybko wyszli na prowadzenie. Zaspała nasza defensywa, a po wrzutce z prawej strony Koniecznego, niepilnowany był Horoszkiewicz i sprytnym strzałem pokonał Kuchtę. Odpowiedź „Trójkolorowych” była dosyć szybka a swój niebywały talent pokazał Armin Ćerimagić. Wpierw przeprowadził rajd wzdłuż szesnastki, a gdy nie znalazł miejsca do oddania strzału, odegrał na lewe skrzydło do Małkowskiego, ten wrzucił piłkę na głowę Gwaze, a zgraną futbolówkę ładnym wolejem w bramce umieścił wspomniany Bośniak. Od zdobycia gola inicjatywę przejęli nasi zawodnicy, a sporą ochotę do gry przejawiał Gwaze. W 24′ bliski zdobycia gola był nasz kapitan, ale jego strzał z z trudem sparował na róg Zajac.
„Górale” bliscy ponownego wyjścia na prowadzenie byli w 32′ gdy na linii pola karnego faulował Magiera. Z rzutu wolnego strzelał Patejuk, piłka uderzyła w poprzeczkę, a dobitkę z 5m fatalnie przestrzelił Górkiewicz. Kolejny błąd naszej defensywy miał miejsce w 38′, Magiera z Augustynem zaspali i w sytuacji sam na sam z Kuchtą znalazł się Chmiel. Jego zagranie próbował jeszcze wybić Mańka, ale zrobił to tak niefortunnie, że wpakował sobie piłkę do własnej bramki. Pierwsza połowa na pewno mogła się podobać, bo oba zespoły grały dosyć ofensywnie i mogło paść kilka goli więcej.
W przerwie nad stadionem im. Ernesta Polha pojawiła się gęsta mgła, która mocno utrudniała oglądanie meczu. Sztab szkoleniowy zdecydował się na jedną zmianę i pechowca Mańkę zastąpił Szeweluchin. W 51′ „Trójkolorowi” zdobyli gola za sprawą Plizgi, który urwał się prawą stroną, niestety w tej akcji sędzia dopatrzył się spalonego (co dziwne bo w tej mgle niewiele widać). W następnych minutach tempo gry trochę spadło, a na trybunach zrobiła się wrzawa jedynie przy zmianie w TSP. Korzym miał zastąpić Cisse, lecz Senegalczyk nie dostrzegał przez dłuższą chwilę swojego numeru na tablicy sędziego technicznego. Naprawdę źle zaczęło się dziać w 66′, gdy gola zdobył Korzym, wykorzystując pojedynek z Kuchtą. Kilka minut później kolejna fatalna pomyłka po dośrodkowaniu z kornera i drugi gol samobójczy. Tym razem Kuchtę pokonał Magiera.
W końcówce trochę nadziei na lepszy wynik w serca kibiców wlał sędzia, który podyktował niesłuszny rzut karny. Do piłki podszedł Magiera i zdobył drugiego gola w tym meczu, ale tym razem do właściwej bramki. Do końca meczu niewiele się działo i w tak kiepskim stylu pożegnaliśmy się z Pucharem Polski. Podsumowując: fatalne błędy, mgła i zasłużona trzecia porażka z rzędu.
Górnik Zabrze – Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:4 (1:2)
0:1 – Horoszkiewicz, 7′
1:1 – Ćerimagić, 17′
1:2 – Mańka, 38′ (sam.)
1:3 – Korzym 66′
1:4 – Magiera, 70′ (sam.)
2:4 – Magiera, 78′
Górnik: Kuchta – Mańka (46′ Szeweluchin), Augustyn, Magiera – Gwaze, Gergel, Danch, Małkowski (69′ Iwan) – Łuczak, Ćerimagić – Plizga (69′ Zachara).
Rezerwowi: Steinbors – Szeweluchin, Kurzawa, Sadzawicki, Zachara, Gancarczyk, Iwan.
Trener: Józef Dankowski
Podbeskidzie: Zajac – Pietrasiak, Horoszkiewicz, Konieczny – Górkiewicz, Stano, Lenartowski, Pazio – Chmiel, Patejuk (70′ Iwański) – Cisse (59′ Korzym).
Rezerwowi: Madejski – Sokołowski, Bartlewski, Korzym, Malinowski, Chrapek, Iwański.
Trener: Leszek Ojrzyński
Żółte Kartki: Augustyn – Pazio.
Sędzia: Tomasz Radkiewicz (Łódź).
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Ewa Dolibóg/Roosevelta81.pl