Z dużą przyjemnością i ogromnym sentymentem obejrzałem konferencję prasową, na której przedstawiono nowego trenera. Wróciły „szczenięce” czasy, gdy oglądałem na boisku grę Roberta, jednego z ostatnich wielkich mistrzowskiego Górnika.
Niewiele się zmienił, ta sama sylwetka, identyczna fryzura. Czyż można Warzychę odbierać inaczej niż sympatycznie? Zawsze waleczny, zadziorny, niepokorny i z charakterem. Na murawie i poza nią. Pamiętam ogromne emocje, jakie towarzyszyły jego przejściu do Górnika. Prezes Szlachta i cale Ministerstwo Górnictwa było zaangażowane w jego przenosiny. Ach… To były czasy… Dzisiaj jednak żyjemy w innej rzeczywistości i w innych realiach i właśnie w tych czasach przychodzi przejąć Górnika trenerowi z USA.
Tego jeszcze w Zabrzu nie było. Jak zawsze w takich momentach jest wielka niewiadoma. Pytania: Jak Robert odnajdzie się w polskiej rzeczywistości i w polskiej lidze pod względem mentalnym? Jakie ma argumenty, aby przekonać piłkarzy i nakłonić ich do ciężkiej pracy, o której w ostatnich miesiącach nieco zapomnieli? Jaki ma warsztat czysto trenerski i jaki układ z zawodnikami preferuje: partnerski, czy też wręcz przeciwnie? Tego tak naprawdę nie wiemy.
Szczerze mówiąc, wyniki w Stanach Zjednoczonych nie powalają na kolana, ale też trudno mówić o kompletnej „klapie”. Gdyby był takim trenerem, jak piłkarzem, uznałbym wybór Prezesa za wyjątkowo udany. Na razie jednak wstrzymajmy się z ocenami i dajmy mu czas. Czas by poznał zespół , ligowe realia, specyfikę polskiej – wcale nie takiej łatwej – ligi. Być może narażę się swoją opinią , ale cieszę się, że trenerem nie został ktoś z ligowych wyjadaczy, ktoś, kogo doskonale znamy z prowadzenia innych drużyn, którego słabe i mocne strony zna „na wylot” cała liga i każdy z piłkarzy z osobna. Taki trener być może poukładałby Górnika od nowa i zajął miejsce w górnej połówce, ale nie wniósłby do stylu niczego nowego, ożywczego, do tej pory nie znanego.
Przykład Kocjana doskonale to ilustruje. Nie twierdzę, że w przypadku Roberta na pewno się uda, bo jego warsztat trenerski znam jedynie z opowiadań znajomych, ale z tego, co słyszałem, lekko nie będzie. Czas zapomnieć o uśmiechach i dąsach na treningach Ryszarda Wieczorka, czas zabrać się do pracy.
Jeszcze jedno „rzuciło mi się w oczy” w czasie konferencji prasowej. Nie było przedstawiciela Magistratu. To bardzo pozytywny objaw, rzadko spotykany w ostatnich czasach i jakby „nowym” powiało, bardziej sportowym niż politycznym duchem. Jutro pierwszy trening, a w sobotę pierwszy mecz. Potem ponowny wyjazd do Bydgoszczy i walka o Puchar Polski. Górnik, jak wiemy, nie ma już do końca ligi łatwego kalendarza. Dziwnie długo ciągnące się kontuzje, kłopoty finansowe, problemów jest wiele, tym bardziej będę trzymał kciuki za Roberta . U mnie ma kredyt zaufania i chciałbym bardzo, jak pewnie każdy sympatyk naszego klubu, by mu się udało. Bo tak jak powiedział w trakcie konferencji: „zadzwonił jego stary Górnik” i nie było długiego namyślania. Pewnie jeszcze nie do końca wie z czym przyjdzie mu się zmierzyć w Zabrzu. ale to charakterny facet z naszej drużyny Górnika. Robercie! Życzymy ci powodzenia!
TEKSTY PUBLIKOWANE W DZIALE “OKIEM KIBICA” SĄ PRYWATNYMI OPINIAMI AUTORA
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: evertonfc.com