Pomocnik Legii Warszawa jawnie nagina przepisy? Szymon Marciniak: Proszę zajrzeć, takie ma

eMZet  -  6 kwietnia 2025 22:27
7
7878

Czy przepisy są równe dla wszystkich? A może piłkarze Legii Warszawa to święte krowy? W PKO BP Ekstraklasie obowiązuje powszechny obowiązek gry w ochraniaczach. Pomocnik stołecznej drużyny Paweł Wszołek ten przepis nagiął do granic możliwości i… boleśnie tego pożałował.

Była 38. minuta meczu, gdy na bramkę Legii popędził Lukas Podolski. Na starcie z mistrzem świata zdecydował się Paweł Wszołek, który w sportowej walce solidnie ucierpiał. Weteran ligowych boisk w barwach Górnika nieumyślnie sfaulował pomocnika drużyny z Warszawy, a ten zwijał się w bólach przez długie minuty.

Dlaczego? „Poldi” w walce o piłkę zahaczył o piszczel pomocnika Legii. Normalnie ten nic by nie poczuł, gdyby nie naginał przepisów poza granice wszelkiego rozsądku. Otóż Wszołek w meczu z Górnikiem (i nie tylko) występuje w ochraniaczach przypominających… bokserskie. Jego golenie i łydki są gołe, bo getry także ma spuszczone niemal do kostek.

Już od pierwszego gwizdka sędziego na trybunie prasowej Areny Zabrze trwała debata, czy aby były reprezentant Polski tym samym nie łamie przepisów rozgrywek. Te mówią jasno, że zawodnik grający w profesjonalnych rozgrywkach piłki nożnej zobowiązany jest z korzystania z ochraniaczy.

U Wszołka – jak widać wyżej – takich nie uświadczysz. Co gorsza, nie jest on jedynym graczem stołecznej drużyny, który na boisko przy Roosevelta wybiegł bez solidnej ochrony piszczeli. W drugiej połowie na placu gry zameldował się Maxi Oyedele, młody reprezentant Polski, który także bezwstydnie świecił gołą łydką.

Niedzielny szlagier prowadził uważany za jednego z najlepszych, a w opinii wielu najlepszego sędziego na świecie Szymon Marciniak. Czy doświadczony arbiter, mający na koncie m.in. sędziowanie w finale mistrzostw świata czy Champions League dopuścił się aż tak skrajnego niedopatrzenia?

Po końcowym gwizdku serwis Roosevelta81.pl poprosił pochodzącego z Płocka arbitra o komentarz do tej sytuacji. – Proszę zajrzeć, takie ma – wyjaśnił 44-latek, pokazując palcami lukę na ok. 8-10 cm. – Nie ma w przepisach jasnej wytycznej, jak duże mają być ochraniacze. Po prostu mają być – dodał główny rozjemca niedzielnych zawodów.

Mieliśmy zatem do czynienia nie ze złamaniem przepisów, a sprawnym wykorzystaniem luki w regulaminie. O ile w 32-letnim Wszołku próżno doszukiwać się zbawcy polskiej piłki, a o tyle po Oyedele, który do Legii trafił ze szkółki Man Utd wielu spodziewa się dużej kariery. Czy 20-latek powinien tak ryzykować? To pytanie pozostawiamy bez odpowiedzi…

Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl

Subscribe
Powiadom o
7 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

wie ktoś co to była za spina przy Marciniaku zejsciu legły po gwizdu na 1 połowa

Co wy z tym najlepszym arbitrem, oczów nie macie, przecież on jest na poziomie 3. ligi i nic więcej.

I co z tego wynika? Mogli grać w samych tęczowych stringach! Mieliśmy ten mecz wybiegać i wygrać a nie człapać jak te łamagi warszawski, które wygrały. Nie ośmieszajcie się głupimi artykułami

A co ty jadasz że tak gadasz?

to że Wszołek ucierpiał to nie zauwazyłam, bardzo szybko wstał popatrzył na rywala i ponownie poległ

To była inna akcja w 2 połowie i To był Luquinhas. Został sfaulowany ale pobiegł dalej i po 5 sekundach upadl jakby został porażony piorunem

Gratuluję artykułu długi fajnie by było taki napisać o tym co się dzieje z prywatyzacją klubu myślę że znacznie ciekawszy temat