– Oddaliśmy jednak kawał serducha, ale w końcówce zabrakło koncentracji – żałował po zremisowanych derbach Krzysztof Mączyński, pomocnik Górnika. Zupełnie odmienne nastroje panuje w ekipie Ruchu. – Szczęście się do nas uśmiechnęło i cieszymy się z remisu – powiedział Marek Zieńczuk.
Adrian Mrowiec (pomocnik Ruchu): – Trudna piłka od Babiarza. Mecz oceniam pół na pół. Straciliśmy dwie bramki, ale nie przegraliśmy. Zdobyliśmy jeden punkt, z którego się cieszymy. Może tak to wyglądało, że rywale nas trochę lekceważyli, ale myślę, że nie wydaje mi się, aby tak było w derbach. To my dobrze graliśmy, „klepaliśmy” momentami piłką i mieliśmy kilka sytuacji.
Marek Zieńczuk (pomocnik Ruchu): – Mój gol wprowadził spokój i przywrócił nas do gry. To mój drugi gol w sezonie z rzędu z prawej nogi. Cieszy, że to jedna z ładniejszych w karierze. Piłka była bardzo trudna, bo albo mogłem trafić w okienko albo w te cztery zamontowane tam krzesełka. Obrońca niefortunnie wybił głową, a piłka spadła mi na nogę. Gole dla Górnika to były trochę prezenty. Pierwsza niefrasobliwe wyprowadzanie piłki. Druga również, bo mogliśmy trochę opóźnić rzut wolny. Piłka jest taka, że napastnicy i bramkarze popełniają błędy. Dzisiaj golkiper się pomylił na naszą korzyść. Szczęście się do nas uśmiechnęło. Wcześniej mieliśmy lepsze okazje, a zdobyliśmy bramkę po takiej, z której nie powinniśmy. Piłka wpadła i patrząc na przebieg spotkania, to cieszymy się z tego remisu.
Łukasz Surma: (pomocnik Ruchu): – Przyjechaliśmy po punkty i to nam się udało. Została nagrodzona gra do końca. Robiliśmy błędy, ale cały czas stawialiśmy Górnika pod presją i było czuć, że jesteśmy w stanie strzelić bramkę. Ruch miał tutaj mniejsze problemy niż inne drużyny. Chcieliśmy zagrać jeszcze lepiej niż z legią, nie wyglądało to idealnie, ale nie daliśmy się stłamsić rywalom. Górnik czekał na kontrę i chciał dowieźć wynik. Nasze próby sprawiły, że nie przegraliśmy. Nie mogę sobie przypomnieć tak niecodziennego gola, ale pamiętam za to piękne gole Marka Zieńczuka.
Krzysztof Mączyński (pomocnik Górnika): – Cel był, aby wygrać, gdyż był to niezwykle ważny mecz dla kibiców. Nie udało się, taka jest piłka. Razem wygrywamy, razem przegrywamy, razem remisujemy. Oddaliśmy jednak kawał serducha. Zabrakło koncentracji. Takie piłki na koniec są najgorsze. Piłka zagrana na oślep i czekanie co się wydarzy. Z perspektywy boiska wygląda to trochę inaczej. Nie chcę nikogo krytykować, bo jak powiedziałem wcześniej, razem wygrywamy i razem przegrywamy.
Mariusz Przybylski (pomocnik Górnika): – Boli remis w takich okolicznościach. Dyktowaliśmy warunki i „dostajemy” bramkę w ostatnich sekundach. Zupełnie inaczej byłoby, jeśli to my strzelilibyśmy gola na 2:2. W pierwszej połowie strzał życia dla Ruchu, a druga bramka boli bardzo mocno, bo to był czysty przypadek. W pierwszej połowie mogliśmy dobić rywali i byłoby po meczu.
źródło: Roosevelta81.pl
foto: Kamil Dołęga/Roosevelta81.pl