Na początku tygodnia rozpoczęliśmy cykl podsumowań poszczególnych formacji Górnika Zabrze w sezonie 2019/2020, prezentując dotąd ocenę gry bramkarzy, obrońców oraz pomocników. Nadszedł więc czas na zestawienie poświęcone formacji ofensywnej.
W ubiegłym sezonie piłkarze Górnika Zabrze zdobyli 51 goli, co stanowi trzeci najlepszy wynik w Ekstraklasie pod względem skuteczności trafień. Lepsza od zabrzan okazała się tylko Legia Warszawa i Lech Poznań, zdobywając dokładnie po 70 goli. Na drugim miejscu z ilością 61. bramek ulokowało się Zagłębie Lubin, trzecia lokata przypadła zarówno podopiecznym Marcina Brosza, jak i Śląskowi Wrocław oraz Rakowowi Częstochowa, które także zakończyły sezon z ilością 51. celnych strzałów oddanych na bramkę rywali.
Względem sezonu 2018/2019 Trójkolorowi zakończyli rozgrywki na wyższym miejscu niż w poprzednim roku (aktualnie 9. lokata, wcześniej 11), uzyskując przy tym o trzy bramki więcej (aktualnie 51, wcześniej 48) niż sezon wcześniej. W zakończonych dwa tygodnie temu rozgrywkach, zawodnicy Górnika Zabrze znacznie częściej kierowali futbolówkę do siatki rywala w spotkaniach rozgrywanych przed własną publicznością, gdzie zanotowali 36 goli. Na obiektach rywali zabrzanie ustrzelili zaledwie 15 bramek.
Choć bilans sezonu 2019/2020 wypada nieco lepiej od poprzedniego, w odróżnieniu od ubiegłorocznych rozgrywek mniej celnych trafień zdobył najskuteczniejszy strzelec Górnika – Igor Angulo, który zdołał oszukać golkiperów rywali szesnastokrotnie, zaliczając także cztery asysty. Tym razem wynik uzyskany przez 36-latka nie wystarczył, aby wzorem sezonu 2018/2019 Igor ponownie sięgnął po koronę króla strzelców PKO Ekstraklasy, ta po 37. seriach gier przypadła zawodnikowi Lecha Poznań – Christianowi Gytkjaerowi, który powtórzył wyczyn Igora sprzed roku, zdobywając dokładnie 24 gole. Poniżej przedstawiamy wart powtórnego odtworzenia skrót wszystkich bramek Igora, zdobytych przed rokiem.
Wciąż trudno pogodzić się z myślą, że Igor Angulo więcej bramek dla Górnika Zabrze nie będzie już zdobywał. W minionym sezonie 36-letni piłkarz rozegrał w barwach czternastokrotnego mistrza Polski 36 spotkań, przeplatając dobre występy tymi nieco gorszymi. Czasem baskijski zawodnik był na boisku niewidoczny, przeważnie jednak grał pierwsze skrzypce w zespole pod batutą Marcina Brosza, wpisując się złotymi zgłoskami w bogatą historię Górnika Zabrze.
Jak już wspomnieliśmy, sezon 2019/2020 przyniósł Igorowi 36. występów na najwyższym krajowym szczeblu rozgrywkowym, w którym bramkostrzelny napastnik zdobył 16 goli i 4 asysty. Trzynaście ze zdobytych bramek Igor strzelił w domowych spotkaniach rozgrywanych na Arenie im. Ernesta Pohla w Zabrzu, 3 gole autorstwa Angulo padły w wyjazdowych potyczkach z Wisłą Płock, Pogonią Szczecin oraz ŁKS-em Łódź. W minionym sezonie ulubieniec zabrzańskiej publiczności częściej trafiał do siatki przeciwników jesienią, zdobywając wtenczas 9 goli, 7 celnych strzałów piłkarz dołożył do swej strzeleckiej statystyki wiosną 2020 roku. Wśród szesnastu bramek zdobytych w sezonie 2019/2020 aż dwanaście strzałów trafiło do bramki przeciwnika w drugiej odsłonie spotkania, najczęściej między 71. a 90. minutą. W puli liczącej 16 trafień znalazły się również trzy wykorzystane jedenastki, które doświadczony napastnik zamienił na gole w meczach z Koroną Kielce, Wisłą Kraków i Łódzkim Klubem Sportowym. Statystyka rzutów karnych mogła być jeszcze lepsza jednak przy okazji spotkań z Wisłą Płock i Arką Gdynia, Igor chybił, marnując dogodną szansę na zmianę rezultatu oraz podreperowanie swego strzeleckiego dorobku.
Wśród najlepszych spotkań minionego sezonu, w których Igor dwukrotnie trafiał na listę strzelców, wyróżnić możemy trzy domowe mecze zabrzan. Pierwszy z nich to pojedynek 16. kolejki PKO Ekstraklasy, w którym Górnik zremisował z Wisłą Płock 2:2, obie braki dla gości zdobył niezawodny Angulo. Drugi mecz, który na długo pozostanie w pamięci kibiców, to starcie 20. kolejki rozgrywek, w którym zabrzanie pokonali przy Roosevelta Jagiellonię Białystok 3:0. Katem białostockiej drużyny okazał się Igor Angulo, który wraz ze swym rodakiem skutecznie rozpracował Dumę Podlasia. Trzecie starcie, w którym dubletem popisał się baskijski zawodnik to potyczka z Rakowem Częstochowa, wygrana przez czternastokrotnych mistrzów Polski 4:1. Również o losach tego spotkania zadecydował 36-letni Bask, który oprócz dwóch celnych trafień zaliczył także asystę przy bramce Jimeneza oraz miał spory wkład przy samobójczym trafieniu Jarosława Jacha.
Nie wszystkie spotkania w sezonie 2019/2020 układały się jednak po myśli Igora. Także
i jemu zdarzały się spotkania, podczas których doświadczony zawodnik był niewidoczny, oddawał niecelne strzały, spisywał się poniżej oczekiwań, czasem zawodziła precyzja a czasem szczęście. Musimy jednak pamiętać, że błędy często zdarzają się również najlepszym i nie umniejszają im zasług, których nie sposób szczędzić naszemu najlepszemu strzelcowi, który jak nikt inny potrafił namieszać pod bramką, będąc sennym koszmarem formacji defensywnych oraz golkiperów rywali Górnika Zabrze.
Kamil Zapolnik przeszedł do Górnika Zabrze z GKS-u Tychy w sierpniu 2018 roku, podpisując z Trójkolorowymi dwuletni kontrakt, który jak wiemy, nie zostanie przedłużony. Po niespełna dwuletniej przygodzie piłkarz żegna się z kibicami Górnika i nie zanosi się na to, żeby fani czternastokrotnego mistrza Polski mieli zatęsknić za 27-letnim napastnikiem, który w minionym sezonie na szczeblu Ekstraklasy rozegrał tylko 17 spotkań, zdobywając w nich jednego gola oraz notując tyle samo asyst. W pierwszej jedenastce Kamil pojawił się na murawie jedenaście razy, sześciokrotnie został wprowadzony na boisko w trakcie trwania meczu. W sumie zawodnik rozegrał w ostatnim roku zaledwie 943 minuty.
Najlepszym meczem w wykonaniu pochodzącego z Białegostoku piłkarza było spotkanie z Koroną Kielce, wygrane przez zabrzan 3:0. W tej konfrontacji Kamil nie tylko otworzył wynik spotkania, zdobywając gola w 24. minucie, lecz wykazał się sporą aktywnością, determinacją oraz głodem gry. Niestety formy, która towarzyszyła 27-latkowi w meczu z kieleckim zespołem, nie udało się podtrzymać w kolejnych ligowych pojedynkach, w których piłkarz wypadł blado. Często „Zapol” nie potrafił odnaleźć się na boisku, popełniał sporo błędów, oddawał niecelne strzały, brakowało mu dokładności oraz skuteczności, która w przypadku napastnika wydaje się kluczowa. Z tych nieco lepszych spotkań wspominamy ożywienie, które Kamil wnosił do gry oraz aktywność i ambicję, którą wykazywał się zawodnik. Będąc w lepszej dyspozycji, Kamil nie bał się kreować akcji, próbował dośrodkowań i strzałów, lecz przeważnie niewiele z nich wynikało.
Kolejny z napastników w kadrze Marcina Brosza, nie rozegrał w minionym sezonie zbyt wielu minut i tylko raz zapisał się na liście strzelców. Mowa oczywiście o Piotrze Krawczyku, który wystąpił w 12. spotkaniach z udziałem biało-niebiesko-czerwonych, zdobywając w nich jednego gola. Debiutancką bramkę 25-letni piłkarz strzelił, ratując jednocześnie honor zabrzan, w niefortunnym dla nas spotkaniu z Lechem Poznań, zakończonym zwycięstwem Kolejorza 4:1. Najsolidniejszy występ w sezonie 2019/2020 Piotrek zaliczył w pomyślnym dla Górnika meczu z Rakowem Częstochowa, wygranym przez nasz zespół 4:1. Wówczas urodzony w Siedlcach zawodnik popisał się doskonałym podaniem do Igora Angulo, które zapoczątkowało akcję na 4:1. W tej potyczce Piotrek bliski był również zdobycia gola, jednak ten w ostatecznym rozrachunku przypadł Jarosławowi Jachowi (bramka samobójcza). Niestety w większości ligowych starć 25-letni napastnik wchodził na murawę w ostatnich fragmentach gry, przez co nie miał zbyt wielu okazji do wykazania się swym piłkarskim talentem. W momencie, kiedy piłkarz swoją szansę otrzymał na dłużej, często brakowało mu pewności siebie, charyzmy, zdecydowania oraz skuteczności, jego strzały okazywały się niecelne, a sam zawodnik był na boisku mało widoczny i raczej bezproduktywny.
Ostatni z naszych napastników dołączył do Górnika w ostatnim dniu zimowego okienka transferowego i choć od tego momentu minęło niespełna 5 miesięcy, transfer już teraz możemy określić jako całkiem udany. Georgios Giakoumakis w barwach czternastokrotnego mistrza Polski zadebiutował w wygranym przez Górnika meczu z Cracovią (3:2), potwierdzając swą nieustępliwość i twardą grę. W kolejnym spotkaniu z ŁKS-em Łódź napastnik wykazał się dużą aktywnością, a przede wszystkim zdobył debiutanckiego gola w Ekstraklasie, dającego jednocześnie Górnikowi wyjazdowe zwycięstwo (0:1) i ważne trzy punkty. W kolejnych pojedynkach 25-letni piłkarz był bardzo aktywny w przednich formacjach, wspomagał obronę, jednak jego ambitnym występom nie zawsze towarzyszyła odpowiednia jakość gry. Po stronie greckiego napastnika sporo było przewinień, za które Giako zarobił trzy żółte kartki. W meczu 31. kolejki PKO Ekstraklasy pomiędzy Górnikiem a Koroną Kielce grecki snajper zdobył drugiego gola w Ekstraklasie, zaś najlepsze spotkanie 25-letni piłkarz rozegrał cztery dni później w Łodzi, gdzie Giakoumakis wypracował rzut karny, zamieniony na bramkę przez Angulo, a następnie sam pokierował futbolówkę do bramki Arkadiusza Malarza. W kolejnych spotkaniach Grek spisywał się nieźle, kreował sytuacje, szukał pozycji i kilkukrotnie bliski był zdobycia gola, niestety na drodze do pełni szczęścia walecznemu zawodnikowi stawali bramkarze rywali.
Igor Angulo (36 lat)
Statystyki: 36 spotkań, 16 goli, 4 asysty, 3036 minut, 2 żółte kartki.
Kamil Zapolnik (27 lat)
Statystyki: 17 spotkań, 1 gol, 0 asyst, 943 minut, 4 żółte kartki.
Piotr Krawczyk (25 lat)
Statystyki: 12 spotkań, 1 gol, 0 asyst, 358 minut, 1 żółta kartka.
Georgios Giakoumakis (25 lat)
Statystyki: 12 spotkań, 3 gole, 1 asysta, 807 minut, 3 żółte kartki.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl
Wideo: EkstraklasaTV