Po dwóch porażkach w lidze z rzędu Górnik Zabrze sięgnął po trzy punkty na stadionie w Bielsku-Białej. Gole dla naszej drużyny strzelili Ołeksandr Szeweluchin oraz Mateusz Zachara dwie. Zabrzanie przynajmniej do niedzieli zajmować będą pozycję wicelidera T-Mobile Ekstraklasy.
Nasz zespół wyszedł na mecz z zupełnie przebudowaną linią obrony. Na środku zagrał Szeweluchin, a bliżej lewej strony po wielomiesięcznej przerwie wystąpił Magiera, natomiast na pozycję defensywnego pomocnika został przesunięty Danch. „Trójkolorowi” rozpoczęli spotkanie z wielkim animuszem i już po niespełna 120 sekundach byli na prowadzeniu. Krótko rozegrany rzut rożny, dośrodkowanie, zgranie piłki przez Kosznika i z najbliższej odległości strzał Zachary obronił Pesković , ale skutecznie dobił futbolówkę Szeweluchin.
Gospodarze chcieli bardzo szybko doprowadzić do remisu. Korzym w doskonałej sytuacji, po podaniu Chmiela, miał już kładącego się przed sobą Steinborsa, jednak nie trafił w bramkę. Z upływem minut gospodarze już nie atakowali z taką werwą, a Górnicy zaczęli dominować i mogli podwyższyć prowadzenie. Bliski szczęścia był Kosznik po doskonałej dwójkowej akcji z Zacharą. Ten drugi świetnie oddał mu piłkę, a Kosznik mający przed sobą Peskovića nie zdołał go pokonać z ostrego kąta. Co gorsza Kosznik przedwcześnie opuścił murawę z powodu kontuzji mięśnia, a za niego na murawie pojawił się Małkowski. Po kolejnym kornerze egzekwowanym przez Jeża do piłki dopadł Danch, jednak nie dostawił umiejętnie stopy tuż przed bramką i futbolówka przeleciała ponad poprzeczką.
Po rzucie rożnym swoją szansę mieli również podopieczni Leszka Ojrzyńskiego. Konieczny wyskoczył najwyżej do piłki, a Steinbors skutecznie, choć na raty, miał po chwili futbolówkę w swoich rękawicach. Zabrzanie przed przerwą zniwelowali atuty rywali i wykazywali się wyższą kulturą gry. Druga połowa była ciekawsza od pierwszej i sporo działo się pod obiema bramkami. Kibice oglądali w pewnym momencie akcję za akcją. Górnicy mogli równie dobrze rozpocząć jak pierwszą odsłonę. Kapitalna kontra, Małkowski zgrał piłkę do Madeja, a ten z kilkunastu metrów trafił wprost w bramkarza. W odpowiedzi potężną „bombę” Chmiela świetnie sparował Steinbors. Następnie po stałym fragmencie gry w doskonałej sytuacji znalazł się Korzym, ale gol nie padł, bo uderzył w sam środek. Później była „jazda” w drugą stroną, szybko kontra, strzał w dobrej sytuacji głową Jeża, który z kłopotami obronił golkiper miejscowych.
Kiedy wydawało się, że bliżsi gola są miejscowi, Górnik podwyższył prowadzenie. Odzyskali piłkę w okolicach pola karnego rywali, strzał oddał Jeż, a Pesković końcami palców zdołał ją sparować, lecz przy dobitce Zachary był już bez szans. Po chwili powinno być już pozamiatane. Dośrodkował z lewej strony Małkowski, a Jeż, będący zupełnie niepilnowany, niezbyt dobrze uderzył głową i golkiper bielszczan złapał piłkę. W końcówce Chmiel w idealnej sytuacji trafił w słupek. „Trójkolorowi” mieli w sobotę sporo szczęścia, ale też mocno na nie zapracowali i na Roosevelta wracają z trzema punktami. W jednej z ostatnich akcji, po kontrze wynik ustalił Zachara.
Podbeskidzie Bielsko-Biała – Górnik Zabrze 0:3 (0:1)
0:1 – Szeweluchin, 2′
0:2 – Zachara, 70′
0:3 – Zachara, 90′
Podbeskidzie: Peskovic – Górkiewicz, Pietrasiak, Konieczny, Kwame – Sokołowski, Lenartowski (45′ Sloboda), Chmiel, Iwański, Malinowski (67′ Demjan) – Korzym (67′ Chrapek).
Trener: Leszek Ojrzyński.
Górnik: Steinbors – Sadzawicki, Szeweluchin, Magiera – Gergel (79′ Gwaze), Sobolewski, Danch, Kosznik (29′ Małkowski) – Jeż, Madej (90′ Mańka) – Zachara.
Trener: Józef Dankowski.
Żółte kartki: Chmiel – Małkowski.
Sędzia: Paweł Gil (Lublin).
Widzów: 3 250.
Źródło: Roosevelta81.pl
Fot.: Roosevelta81.pl