Cześć,
z tej strony Kris. Ostatni sezon był jednym z najdziwniejszych w historii. Epidemia koronawirusa odcisnęła swoje piętno w każdym aspekcie naszego życia. Jednakże, za nami już dwie pierwsze kolejki sezonu 2020/2021. Mamy nadzieję, że tym razem nie będzie żadnych przeszkód, aby sprawnie i normalnie go rozegrać. Tym samym wracamy również do naszego cyklu wywiadów „Po Szychcie”.
Tym razem naszym rozmówcą był Roman Prochazka. Słowak w swoim CV ma takie zespoły, jak Levski Sofia czy Viktoria Pilzno. Ponadto, podczas swojej kariery zabrzański pomocnik miał okazję zagrać w Lidze Mistrzów oraz kadrze narodowej. W dwóch pierwszy kolejkach sezonu był podstawowym zawodnikiem trenera, Marcina Brosza i ma komplet minut spędzonych na boisku.
Szybka piątka:
- Ulubiona drużyna piłkarska?
– Real Madryt. - Piłkarz – autorytet?
– Był nim Zinedine Zidane, a teraz bardzo podoba mi się Toni Kroos. - W jakiej wymarzonej drużynie chciałbyś zagrać?
– Także Real Madryt, ale chyba już mi się nie uda (śmiech). - Zainteresowania poza piłką nożną?
– Wiodę normalne życie. Mam dzieci, więc interesuję się przede wszystkim nimi. Poza tym czasami pogram na PlayStation. - Ulubiona potrawa?
– Lubię włoską kuchnię, szczególnie makarony.
R: Jak czujesz się w Zabrzu, w Polsce?
– Czuję się bardzo dobrze. Nie ma sporej różnicy między Polską, Słowacją, czy Czechami. Wszystkie te kraje są podobne i w Zabrzu jest mi dobrze.
R: Pochodzisz z Trnavy. Nie jest to zbyt daleko od Zabrza. Często odwiedzasz Słowację, swoje rodzinne strony?
– Teraz często nie jeżdżę, ponieważ ciągle mamy do czynienie z koronawirusem. Jednakże, jeśli mam wolne to wybieram się do rodzinnego kraju. Do Trnavy mam około trzech godzin samochodem, więc nie jest to daleko.
R: W swojej karierze grałeś w lidze słowackiej, bułgarskiej oraz czeskiej. Teraz, mecze rozgrywasz w Polsce. Co myślisz o Ekstraklasie i innych ligach? Która jest najlepsza?
– Trudno powiedzieć, która jest najlepsza. Ekstraklasa pod względem zespołów jest bardzo wyrównana. W Polsce nie ma łatwych spotkań. Pamiętam, jak graliśmy w Bułgarii, to tam bywały pojedynki, które wygrywaliśmy po 8:0. Tutaj takie mecze się nie zdarzają i w każdym spotkaniu cały zespół musi dać z siebie sto procent. To mi się podoba. Fajne jest, że przed spotkaniem nigdy nie ma wyraźnego faworyta. To jest ciekawe dla kibiców, jak i piłkarzy.
R: Twoim ostatnim klubem była Viktoria Pilzno. Jak ją wspominasz?
– Viktoria to już jest europejski klub. Wszystko jest tam na wysokim poziomie. Bardzo się cieszę, że miałem szansę tam grać. Szkoda mi tylko, że gdy byłem piłkarzem Viktorii, to nie zdobyliśmy mistrzostwa.
R: Z Viktorią grałeś w Lidze Mistrzów przeciwko Realowi, Romie i CSKA Moskwa. Jak wspominasz spotkania przeciwko takim zespołom? Który był najtrudniejszy?
– Każdy piłkarz chciałby zagrać w Lidze Mistrzów, lecz nie każdemu się to uda, dlatego jestem bardzo szczęśliwy, że to mi się udało. Gdy stoisz przed spotkaniem i słuchasz hymnu LM, to emocje są niesamowite. Tam wszystkie spotkania już są trudne. Gdy przegraliśmy z Romą na wyjeździe 5:0, to widzieliśmy, że różnice między klubami są ogromne. Pamiętam, że zagraliśmy bardzo fajny mecz z Realem w Madrycie. Może Real nie był wtedy w najlepszej formie, ale jeśli ich kibice gwizdali na nich, to było to coś zupełnie nieoczekiwanego. Wspomnienia z tych pojedynków są bardzo fajne.
R: W grupie zajęliście trzecie miejsce z dorobkiem 7 punktów. Niestety, Roma była druga i nie udało wam się dostać do kolejnej rundy, a było blisko.
– Już po losowaniu wiedzieliśmy, że to Real i Roma będą faworytami, a my z CSKA będziemy walczyć o trzecią lokatę i Ligę Europy. Taki też był cel, który zrealizowaliśmy. Ponadto, dorobek siedmiu punktów Viktorii w grupie LM, to był najlepszy wynik w historii klubu. Wszyscy byli bardzo zadowoleni z takiego rezultatu.
R: Grałeś w Levski Sofia kilka lat. Co uważasz o swoim pobycie w Bułgarii?
– To był chyba mój najlepszy okres piłkarski. Bardzo dobrze go wspominam. Do teraz jestem wielkim kibicem Levski. Mam tam sporo znajomych, przyjaciół. Nigdy go nie zapomnę.
R: Twoim następnym krokiem jest Górnik. Dlaczego wybrałeś właśnie zabrzańską drużynę?
– Wiedziałem już wcześniej o Górniku i o jego historii. Zarówno trener, jak i dyrektor sportowy chcieli, abym przyszedł. Przed transferem zadzwoniłem także do Martina Chudego, który opowiedział mi wiele dobrych rzeczy o klubie. Ponadto, chciałem zagrać w Ekstraklasie, bo uważam, że jest to bardzo interesująca liga. Myślę, że dobrze zrobiłem.
R: Rozegrałeś trzy spotkania w kadrze Słowacji. Grałeś przeciwko Austrii, Królestwie Niderlandów oraz… Polsce.
– Wspominam je bardzo dobrze. Cieszę się, że mogłem reprezentować swój kraj. Pamiętam, że w Holandii grali wtedy tacy piłkarze, jak Arjen Robben czy Robin van Persie.
R: Wciąż czekamy na twoją pierwszą bramkę w Polsce. W swojej karierze strzeliłeś ich sporo mimo że to nie jest twój główny cel na boisku.
– Ja też już czekam (śmiech). Nigdy nie było moim celem strzelenie bramek, najważniejszy jest zespół. Najpierw zwycięstwo i trzy punkty, a strzelanie goli to taki bonus. Gdybyśmy wygrali wszystkie spotkania do końca sezonu, a nie zdobyłbym żadnej bramki, to byłbym szczęśliwy. Zupełnie inaczej, niż, gdy zajmujemy ostatnią lokatę, a jestem królem strzelców. Z tego powodu, najistotniejsze jest wygrywanie!
R: Masz 31 lat. Jak wyobrażasz sobie następne lata grania i przyszłą karierę? Co chciałbyś osiągnąć, zdobyć?
– Nigdy nie patrzę daleko, tylko tutaj i teraz. Moim obecnym celem jest Górnik. Chcę pomagać młodym zawodnikom, bo w Zabrzu gra sporo utalentowanych chłopaków. Chciałbym wygrywać z Górnikiem. Grałem cztery razy w finale i jeszcze nie udało mi się zdobyć pucharu. Byłbym bardzo szczęśliwy, jakbym w końcu to przełamał. Chcę wygrywać każdy mecz.
R: Jakie cele na ten sezon stawiasz sobie i drużynie?
– Przede wszystkim chcę, abyśmy wszyscy byli zdrowi i wygrywali każdy mecz. Wiadomo, że jest to trudne, ale chcę, abyśmy dawali z siebie maksimum i kibice widzieli, że dajemy z siebie wszystko. Zobaczymy, co się uda, ale wierzę, że będzie to dobry rok dla Górnika.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.p