Mecz na szczycie pozostał nierozstrzygnięty i Ekstraklasa nadal ma dwóch liderów. Szkoda, że nad polskim morzem zabrakło fanów „Torcidy”, którzy na pewno urozmaiciliby doping na trybunach. Mecz w Gdańsku oglądało bowiem 24 276 widzów.
NA PLUS
– dobry mecz w wykonaniu Mariusza Przybylskiego, który przypieczętował swój występ strzeleniem ładnego gola
– udany debiut w lidze Pavelsa Steinborsa. Łotysz potwierdził swoje wysokie umiejętności
– walka od pierwszego do ostatniego gwizdka arbitra każdego z piłkarzy. To przełożyło się na cenny punkt zdobyty na wyjeździe mimo kontuzji kapitana Adama Dancha, która skomplikowała naszą grę w defensywie
– dobra taktyka trenera Adama Nawałki, Lechia nie miał zbyt wiele do zaoferowania w ofensywie
NA MINUS
– dużo niedokładności w podaniach z obu stron i ślizganie się po murawie
– pechowa kontuzja Adama Dancha, oby kolano szybko się wyleczyło
– kolejne dwa punkty, które uciekły w końcówce meczu
– wejście na plac gry Mosznikowa za Sobolewskiego nic nie wniosło
– Nakoulma najpierw wyprzedza przeciwnika, a następnie na niego czeka, ogrywa go i strzela… a raczej nie strzela, bo to powinien być gol na 2:0
– kontrowersyjny rzut karny dla Lechii, Szeweluchin nie mógł nic zrobić
źródło: Roosevelta81.pl
foto: lechia.pl