Może i zwycięzców się nie ocenia, ale bardzo duży niesmak pozostaje po niedzielnym spotkaniu. Dzisiaj możemy się cieszyć z trzech punktów, natomiast gra zabrzan nie napawa optymizmem przed następnymi kolejkami. Nie wolno zapominać, że graliśmy z ostatnią drużyną ligi, która jest już prawie jedną nogą w I lidze.
NA PLUS:
– Łukasz Madej. Ciężko sobie wyobrazić jak wyglądałby Górnik bez niego. W porównaniu do poprzedniego sezonu, Madej wreszcie jest bardzo efektywny. Trzy bramki i pięć asyst – jak na skrzydłowego wyborne liczby.
– Reakcja duetu Dankowski-Warzycha. Pierwsza połowa była dramatyczna i przejście na system 4-2-3-1 w drugiej odsłonie spotkania, przyniosło poprawę w grze „Trójkolorowych”.
– Skuteczność. Były mecze, w których mieliśmy znacznie więcej sytuacji, a nie strzeliliśmy choćby gola. W Bydgoszczy pod tym względem było bardzo dobrze!
– Trzy punkty zdobyte w momencie, kiedy drużynie nie idzie są bardzo cenne.
NA MINUS:
– Pierwsza połowa. Zawodnicy stali jak wryci w murawę i tylko patrzyli jak Zawisza stwarza kolejne sytuacje. Przy mocniejszym rywalu Górnik dostałby 3-4 gole i byłoby po zawodach.
– „Sędziowanie”. Radzimy piłkarzom żeby zajęli się grą, a nie sędziowaniem. Bramka dla Zawiszy nie miała prawa wpaść, gdyby zawodnicy zamiast gapić się na sędziego liniowego, ruszyli za Kamilem Drygasem. I to się powtarzało przez całe spotkanie, gdzie Górnik kwestionował każdą decyzję arbitra.
– Swoją drogą arbiter też nie miał najlepszego dnia, bo wszystkie decyzje ” na styku” były na korzyść Zawiszy.
– Wygrany mecz, a nas znów czeka przerwa na reprezentację. Strach się bać, co będzie w Krakowie.
– Armin Cerimagić. W pierwszej połowie może jako jeden z niewielu chciał, ale na „chciejstwie” się skończyło. Chłopak musi mocno popracować, bo poziom, który zaprezentował był poniżej krytyki. Oczywiście powinien dostawać kolejne szanse, bo jest młody i potencjał ma.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl
