Także i w meczu z Podbeskidziem trzy gole nie wystarczyły, aby wygrać spotkanie. Tym samym wciąż licznik bije od ostatniego zwycięstwa w Zabrzu, a to coraz mniej podoba się „Trójkolorowym” kibicom.
NA PLUS:
– Asysta Erika Grendela to cud miód malina. Wciąż zadajemy sobie pytanie, jak on mógł prawą nogą zagrać taką piłkę, bo dla nas to jest niepojęte. Wydawało się, że wolniej ta piłka nie może lecieć, a mimo to piłkarze Podbeskidzia mogli tylko wzrokiem ją wzrokiem odprowadzić. Perfekcja.
– Rafał Kosznik to dziś najlepszy lewy pomocnik w lidze. Leszek Ojrzyński na konferencji pomeczowej wspominał, że uczulał swoich piłkarzy na dobrze funkcjonujące skrzydła Górnika. Na wiele to się nie zdało, bo Kosznik i tak robił co chciał. Jesteśmy pod wielkim wrażeniem, że jako nominalny lewy obrońca Rafał tak potrafi się odnajdować w polu karnym przeciwnika.
– W pięciu kolejkach Górnik zdobył dziesięć bramek, co jest imponującym wynikiem, biorąc pod uwagę fakt, że zabrzanie nie mają napastnika. Przypomina nam to trochę grę jak na podwórku, gdzie liczy się tylko zdobywanie bramek.
– W lidze Górnik jeszcze nie przegrał.
NA MINUS:
– Górnikowi ten mecz lepiej nie mógł się ułożyć, bo do szatni schodził z przewagą dwóch goli. W drugiej połowie zamiast spokojnie kontrolować mecz, „Trójkolorowi” poszli na wymianę ciosów z Podbeskidziem, co wiemy jak się skończyło.
– Znowu błędy indywidualne zabierają nam zwycięstwo. I to właśnie różni drużynę klasową od zwykłego, ligowego średniaka. Gdyby Górnik był klasowy, to spokojnie ograłby Piasta i Podbeskidzie. A tak to kilka razy w meczu Błażej Augustyn sprawi psikusa.
– Już nawet kibiców irytują decyzje kadrowe Roberta Warzychy, co pokazali głośnymi gwizdami, gdy boisko opuszczał Łukasz Madej i Bartosz Iwan. Trudno się nie zgodzić, bo ściągając obu panów Górnik stracił jakieś 80% kreatywności. Oczywiście całe spotkanie rozegrał Wojciech Łuczak i tak naprawdę zastanawiamy się czym zasłużył sobie na tak duży kredyt zaufania.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl