Górnik miał pecha, że trafił na Lechię, która w niedzielę rozegrała swój najlepszy mecz w tym sezonie. W momencie, gdy wydawało się, że pokonanie ich będzie najłatwiejszą rzeczą na świecie. Ostatecznie zabrzanie zremisowali te spotkanie i nie mają prawa narzekać, chociaż w ostatniej fazie meczu, to Górnik był bliski strzelenia gola.
NA PLUS:
– Pogoń. Wydawało się, że po drugiej straconej bramce Górnik kompletnie się załamie. Nic bardziej mylnego, bo „Trójkolorowi” od wznowienia gry ruszyli do ataku i kwestią czasu było, kiedy doprowadzą do remisu.
– „Torcida”. Jan Kocian mógł z zazdrością patrzeć, jak wyglądają prawdziwi kibice. Świetny doping naszych fanów z pewnością dodał skrzydeł piłkarzom w trudnych momentach tego spotkania.
– Wojciech Łuczak. W ostatnich dwóch meczach Wojtek zdobył dwie bramki, a przy odrobinie szczęścia ten dorobek mógłby być jeszcze bardziej okazalszy. Dał jasny sygnał trenerowi, że warto na niego stawiać. Życzymy smacznego koguta!
NA MINUS:
– Błędy indywidualne. Obie bramki były konsekwencją błędów indywidualnych naszych obrońców. Antonio Colak, który pokazał, że ogórkiem nie jest, z uśmiechem na ustach wykorzystał błędy zawodników Górnika.
– „Twierdza” Zabrze. To już drugi mecz z rzędu, gdy nie wygrywamy meczu na własnym stadionie. Górnik jest poważną drużyną, więc wymagamy więcej na własnym podwórku. W meczu z Lechią dało się natomiast odczuć jakąś taką zachowawczość w naszych szeregach.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Kamil Dołęga/Roosevelta81.pl