Od czasu do czasu są mecze, w których wszyscy piłkarze Górnika grają beznadziejnie. W przeszłości najczęściej kończyło się to bolesnymi porażkami, jak w starciach z Legią czy Wisłą, gdzie nie było czego zbierać po zawodnikach Roberta Warzychy. Dlatego jakimś pocieszeniem jest to, że Górnik znów zagrał dramatycznie, a mimo to przegrał różnicą tylko jednego gola.
NA PLUS:
– Zabrzańska Torcida. Tak dobrej liczby w Gdańsku nie zaliczyliśmy chyba nigdy.
NA MINUS:
– Wynik w ogóle nie oddaje tego, co widzieliśmy w sobotę, bo Lechia górowała nad nami w każdym elemencie gry. Zabrzanie, szczególnie w pierwszej połowie, nie potrafili poradzić sobie z wysokim pressingiem i każda akcja była kasowana przez gospodarzy już w zarodku. Skrzydła, największe atuty Górnika w poprzednich meczach zostały kompletnie wyłączone z gry, co zabrało Górnikowi pomysł na atakowanie. Nasze trio ofensywne, Jeż-Iwan-Madej w przeciągu całego spotkania stworzyło jedną sytuację, gdy obrońca Lechii stworzył temu ostatniemu niezłą sytuację. Najwięcej zastrzeżeń mamy do Roberta Jeża, bo to on powinien brać ciężar rozgrywania na siebie, tymczasem chował się za plecami rywali, a gdy miał piłkę, to najczęściej niecelnie zagrywał.
– Nie wiemy tylko czy mamy płakać, czy się śmiać, gdy zestawimy słowa Roberta Warzychy z występem Błażeja Augustyna w Gdańsku. Nasz dyrektor sportowy powiedział, uwaga uwaga, że nie ma w kadrze lepszego obrońcy niż Augustyn. Do samego Błażeja pretensji jednak nie mamy. Jak wymagać od piłkarza skutecznego grania w piłkę, skoro on jeszcze nie opanował trafiania w piłkę. Ale spokojnie, wszystko krok po kroku. Do prawdziwego grania też kiedyś dojdziemy.
– Sytuacja w tabeli. Bardzo szybko sytuacja Górnika w tabeli zrobiła się gorąca. Jeśli nie potrafi się wygrać ze słabym Piastem oraz utrzymać dwubramkowego prowadzenia z Podbeskidziem to na obecną chwilę będzie bardzo ciężko o kolejne punkty. Mecz w Gdańsku pokazał, że rywale znakomicie rozszyfrowali już taktykę z trzema obrońcami.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl