Po spotkaniu w Kielcach wielkie rozczarowanie nie tylko wśród kibiców Górnika Zabrze, ale także pewnie u piłkarzy, w sztabie szkoleniowym oraz działaczy. To był chyba najsłabszy mecz „Trójkolorowych” w obecnym sezonie.
NA PLUS:
– pierwszy w historii punkt na stadionie w Kielcach.
– dobra postawa Błażeja Augustyna, który z meczu na mecz gra coraz lepiej.
– kolejny gol Prejuce’a Nakoulmy. „Prezes” od początku sezonu nie schodzi poniżej pewnego poziomu.
– głośny doping zabrzańskiej „Torcidy”.
NA MINUS:
– występ Skrzypczaka, Mosznikowa i Łukasiewicza. Ewidentnie widać, że brakuje zmienników.
– zmarnowana „setka” przez Skrzypczaka. Gol na początku spotkania mógł ustawić jego przebieg i ułatwić nam grę.
– kontuzja Szeweluchina. Nie mogło nam się przytrafić nic gorszego. Miejmy nadzieję, że to już koniec problemów ze środkiem obrony.
– decyzja o wpuszczeniu Łukasiewicza za Augustyna. Ten drugi rozgrywał najlepszy mecz w naszych barwach i pewnie dałby radę „dociągnąć” do końca spotkania. Trener Adam Nawałka wpuścił Łukasiewicza, który zawinił przy utracie drugiego gola dla Korony.
– dostosowanie poziomu gry do kielczan. Zespół, który przez niemal całe spotkanie nie chciał atakować bramki Steinborsa, strzelił nam w końcówce dwa gole.
– niepewna gra Steinborsa, jego piąstkowania i „przewrotki” przy wybiciach piłki mogły irytować.
– Kosznik i Olkowski, którzy w ataku grają nieźle, ale w obronie są zbyt słabo skoncentrowani. Z taką defensywą, to daleko nie zajedziemy.
źródło: Roosevelta81.pl
foto: Kamil Dołęga/Roosevelta81.pl