Rozbudzili piłkarze Górnika nasze apetyty przed niedzielnym spotkaniem. Skończyło się kompromitacją, nie mówiąc nawet o samym wyniku. Zabrzanie byli tylko tłem dla Lecha i aż trudno uwierzyć, że to zespół Roberta Warzychy był przed tą kolejką wyżej w tabeli. Był to kolejny mecz przeciwko drużynom z górnej części tabeli, z którymi Górnik nie potrafi wygrać.
NA PLUS:
– Torcida. Gdyby piłkarze choć w połowie zaprezentowali się tak dobrze jak kibice, to bylibyśmy spokojni o wynik. Niestety tylko „Torcida” zaprezentowała się z genialnej strony.
NA MINUS:
– Zaangażowanie. Gdy Górnik był przy piłce, Lech momentalnie doskakiwał do zawodnika z piłką. Gdy „Kolejorz” był przy piłce, „Trójkolorowi” tylko obserwowali jak piłka chodzi od nogi do nogi. Trochę to absurdalne, że odstajemy w takich elementach gry.
– Ofensywa. Górnik nie stworzył w tym meczu ani jednej klarownej sytuacji. Po dziesiątej minucie rzucił ręcznik i nie był zainteresowany atakowaniem bramki.
– „Babole”. Ani jedna z bramek nie powinna mieć zdarzenia. W bramce nie pomagał Pavel Steinbors, który przy drugiej i trzeciej bramce mógł zachować się zdecydowanie lepiej. Do tego dochodzi masa błędów w linii obrony.
– Środek pola. Radek Sobolewski i Adaś Danch zostali zdominowani w centralnej części boiska. Każda stykowa piłka padała łupem graczy gospodarzy, a wiele strat pojawiało się przy wyprowadzeniu piłki.
Źródło: Roosevelta81.pl
Fot.: Roosevelta81.pl