– Wiem, że dziś miasto najchętniej pozbyłoby się klubu i całego związanego z nim balastu problemów – mówi na łamach „Sportu” jedna z osób znająca nie tylko realia finansowe gminy, ale i zabrzański sport.
– Znalezienie chętnego inwestora w samym urzędzie postrzegane jest w kategoriach cudu – to znów ta sama osoba. Owego inwestora jednak próżno szukać. Tymczasem ze względu na odsuwające się w czasie oddanie do użytku nowego stadionu klub pozbawiony jest najbardziej elementarnego źródła dochodów, jakim jest „dzień meczowy”. I pętla na gardle się zaciska…
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl