Trochę już minęło od transferu Pawła Bochniewicza do Górnika, ale dopiero teraz udało nam się porozmawiać z bohaterem transferowego hitu przy Roosevelta. Nasz 22-letni obrońca opowiedział nam o swoich początkach w drużynie, atmosferze w szatni oraz powodach, dla których znalazł się przy Roosevelta.
Na początku spytam o pogodę, zima Cię nie zaskoczyła? We Włoszech i Hiszpanii raczej nie miałeś z nią do czynienia.
Paweł Bochniewicz (obrońca Górnika): – Pierwszą rzeczą, jaką kupiłem po powrocie do Polski była kurtka. Tak naprawdę wtedy nie miałem żadnej zimowej, bo oczywiście nie było potrzeby. Ale jestem Polakiem, takie temperatury to mimo wszystko nie jest dla mnie nowość, więc tym samym nie sprawia mi to problemu.
Dużo otrzymałeś gratulacji z Dębicy po podpisaniu kontraktu z Górnikiem? Z punktu widzenia kibicowskiego nie mogłeś wybrać lepszego klubu w Ekstraklasie.
– Wiadomości było bardzo dużo i wszyscy się cieszyli z tej informacji. Jeszcze był smaczek związany z Legią, bo pojawił się taki wątek w mediach, że miałem wybrać między Górnikiem, a właśnie klubem z Warszawy i to tak jakby napędziło emocje wokół tego wszystkiego. Teraz jestem szczęśliwy, że jestem w Zabrzu, a jeszcze bardziej dlatego, że trafiłem tutaj będąc chłopakiem z Dębicy i jeszcze z takiego osiedla.
Zaskoczył Cię rozgłos wokół transferu? W Zabrzu kibice z wielkim entuzjazmem przyjęli Twoje przyjście, co pewnie dało się odczuć choćby na twitterze.
– Śledzę na bieżąco twittera i rzeczywiście bardzo dużo było pozytywnych komentarzy, kibice cieszyli się, że przychodzę do Górnika. Ja chcę im się odwdzięczyć na boisku dobrymi występami i sprawiać im co weekend jak największą radość.
Nie ma co ukrywać, że za Twoją decyzją stał przede wszystkim trener Brosz. Trochę tych telefonów od niego miałeś.
– Tak często trener do mnie nie dzwonił, ale z tego co wiem śledził moje mecze i się mną interesował od czerwca zeszłego roku i wtedy też skontaktował się ze mną. Zimą temat się ponowił no i w końcu jestem w Zabrzu.
Czym cię przekonał trener?
– Już samym tym, że do mnie zadzwonił. To już był dla mnie znak, że się mną naprawdę interesuje. Trener powiedział też, że na pewno da mi szansę, a ja właśnie takiej szansy teraz potrzebuję. No i ode mnie tylko będzie zależało, czy tą szansę wykorzystam i zapracuje na kolejne minuty.
Zgadujemy, że nie kusił cię pięknym miastem i sporymi pieniędzmi.
– Perspektywa gry była dla mnie najważniejsza, bo miałem do wyboru i piękniejsze miasta i większe pieniądze. Ale właśnie ta możliwość gry, grupa ludzi jaka jest w Górniku i też przede wszystkim kibice. W zasadzie to nigdzie w Polsce nie ma takiej atmosfery, jaka jest w Zabrzu na Roosevelta. To były te najważniejsze aspekty.
Nie miałeś problemów, żeby się odnaleźć w szatni, bo sporą grupę piłkarzy już znałeś.
– Dużo chłopaków już znałem i ta aklimatyzacja nie była potrzebna. Wszedłem do szatni i po kilku dniach czułem się, jakbym spędził tu już dobrych parę lat.
Po Twoim transferze Czesław Michniewicz mógłby się przeprowadzić do Zabrza na stałe.
– Tak, trener Michniewicz jest jak najbardziej mile widziany na meczach i oby nas jak najwięcej było w kadrze.
Przeszedłeś już jakiś chrzest w Górniku?
– No właśnie jeszcze nic takiego nie było. Szykowałem się już na śpiewanie, ale i tego nawet zabrakło. Mam nadzieję, że na świętowaniu, po sezonie coś wymyślimy.
Atmosfera w szatni na pewno doskonała.
– Tak, jest u nas bardzo śmiesznie i w zasadzie mogę powiedzieć, że jeszcze w tak wesołej szatni nie byłem. Nie ma zawodników, którzy są ponad resztą, tylko wszyscy tworzą atmosferę, co na pewno jest bardzo fajne. Każdy z każdego może się pośmiać i nikt się nie obraża. Ja też nie jestem człowiekiem, który nie lubi nawiązywać nowych znajomości. Poza tym miałem tu swoje stare znajomości, więc to wszystko razem fajnie się komponuje.
Plusem jest też to, że w szatni jest Wojtek Pawłowski, więc będziesz miał szansę, żeby na co dzień dbać o język Włoski.
– Z językiem włoskim nie mam problemów, ale myślę że mógłby mnie podszkolić w angielskim!
Jakie było Twoje wejście do drużyny? Uwaga, przychodzi Pan piłkarz z Udinese?
– Nie no, bez przesady, w żadnym wypadku! Nie czuję się w żaden sposób lepszy od chłopaków tylko dlatego, że przyszedłem z Udinese. Mega szanuję ten zespół za to, co zrobił jesienią i jest tu kilku chłopaków, którzy za granicą spokojnie by dali sobie radę. Nie było więc mowy o tym, że przychodzę i się w jakiś sposób wywyższam.
Ale różnicę na pewno poczułeś. Polska piłka jeszcze jest daleko w tyle za włoską.
– Nie będę mówił, że poziom się w ogóle nie różni, bo to by było po prostu głupie z mojej strony. Na pewno jednak nie powiedziałbym, że różnica poziomów jest bardzo duża. Umiejętności piłkarzy są nieco niższe, niż u zawodników Udinese, ale to jest naturalne, bo we Włoszech w zasadzie wszystko inaczej funkcjonuje. Ale w Górniku naprawdę jest bardzo mocna ekipa, z którą jestem pewien, że można sporo osiągnąć.
Zdążyłeś się już wkomponować w zespół?
– Dwa tygodnie to w zasadzie zarazem długi i krótki okres czasu. Podstawy taktyki, jaką wymaga od nas trener już załapałem, ale są też niektóre aspekty, do których potrzeba więcej czasu. Chodzi o automatyzmy, które nie nabędzie się, jak za pstryknięciem palca. Do tego potrzeba trochę czasu i z jego biegiem na pewno to się poprawi.
Na razie trudno mówić o zgraniu, bo w sparingach na Cyprze grałeś na zmianę z Mateuszem i Danim, a w pierwszym meczu z Wisłą kompletnie zagracie w odmienionym składzie obrony.
– W pierwszym meczu myślę, że zagramy w innym ustawieniu, niż w kolejnych meczach tej rundy i sam jestem ciekaw, jak to będzie wyglądało i czy w ogóle zagram! Ale jestem dobrej myśli i damy radę.
Czyli stresu przed debiutem nie ma?
– Lubię takie wyzwania. Wiem, że mogę dużo stracić, jeśli będę grał bardzo źle, ale tak samo mogę dużo zyskać. W piłce jest też tak, że ta druga szansa zawsze przychodzi, bo gramy co tydzień więc tych meczów jest sporo. Chyba, że trener tak głęboko mnie schowa do szafy, że w ogóle nie będę grał. Ale czuję, że sobie poradzę w Ekstraklasie.
Już taki przedsmak naszej publiki miałeś na ostatnim sparingu, kiedy ponad półtora tysiąca kibiców przyszło na stadion, choć bilety były płatne. Już gdzieś patrzyłeś na filmiki z dopingiem Torcidy?
– No już jako młody chłopak śledziłem, doping i oprawy na Górniku. Na pewno to jest bardzo fajne. Kiedy rozmawiałem z Prezesem Sarnowskim, to powiedziałem, że gdyby jeszcze ta baza treningowa w Zabrzu była nieco lepsza, to według mnie Górnik może być po Lechu i Legii trzecim potencjalnym wyborem w Polsce. Piłkarz, który przychodzi do naszej ligi wiadomo, że na początku popatrzy na Lecha i Legię ze względu na budżety, bo są one duże i ciężkie do przeskoczenia, ale ze względu na atmosferę i kibiców, to Górnik spokojnie może być tym trzecim wyborem.
Trudno wyrokować, jaka będzie Twoja przyszłość w Górniku. Za pół roku możesz wrócić do Udinese lub choćby klub zdecyduje się na definitywny transfer. Ty się na coś nastawiasz?
– Z mojego małego piłkarskiego doświadczenia już wiem, że nie ma się na co nastawiać. Piłka jest tak nieprzewidywalna, że nie ma szansy, by cokolwiek przewidzieć. W pewnym momencie nagle dostaje się telefon i sprawy zmieniają postać o 180 stopni. Dlatego teraz po prostu chcę grać, chcę robić to dobrze i zrobić w tym sezonie jakiś fajny wynik z Górnikiem. Potem zobaczymy, co ta półroczna praca mi przyniesie i jakie będę mógł zbierać z niej plony.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl