Okiem Żabola: Zapanowała „Sondreuforia”! I bardzo dobrze!

PeCet  -  24 sierpnia 2025 15:30
18
3117


Sondre Liseth wyrasta powoli na odkrycie i wiernego żołnierza Michala Gasparika. Trener Górnika Zabrze jest przekonany o tym, że Norweg to jest „number 9” i dziwi się, że widziano w nim wcześniej pomocnika.

Przyznam się otwarcie, że na początku też myślałem, że Liseth to ofensywny pomocnik. Obejrzałem liczne „highlights” na YouTube i wyszło mi, że to numer „8” albo „10” z dobrym prostopadłym podaniem. Tak też był ustawiany przez Jana Urbana. Nie miał jednak zbyt wielu okazji do zaprezentowania swoich walorów. W sezonie 2024/25 zagrał w 13 meczach (223 minuty) i nie były to w większości występy oszałamiające.

Po sezonie pojawiły się kibicowskie głosy, że Norweg powinien zostać wypożyczony lub sprzedany, bo jest po prostu za słaby na poziom Ekstraklasy. Dziś widać, że czasami warto wstrzymać się z tak radykalnymi ocenami zawodnika.

Pierwszym pozytywnym sygnałem, który wychwyciłem, był wywiad Lisetha na obozie w Austrii. Przeprowadził go Mateusz Antczak w ramach cyklu „Godej chopie”. Łatwo było wywnioskować z niego, jakim człowiekiem jest Norweg. W pamięć zapadły mi słowa, które w sumie nie są w żaden sposób odkrywcze, a jednak odnoszę wrażenie, że nie każdy zawodnik ma je za swoje credo.

– Zawsze myślałem o tym, że jeśli nie gram dobrze, przynajmniej wybiegam mecz i będę walczył. Bo to są podstawy. Możesz mieć złe przyjęcie, możesz mieć kiepski strzał i beznadziejne podania, ale zawsze możesz biegać i walczyć i zadbać o podstawy piłki nożnej. To zawsze było mojej głowie, więc od tego zawsze zaczynam.

Patrząc dziś na grę Lisetha, trudno zarzucić mu hipokryzję. Bez względu na wszystko na boisku dużo biega, stara się odbierać piłki i jest niezwykle waleczny.

Moje wrażenia dotyczące osobowości norweskiego piłkarza potwierdził także sam trener Michal Gasparik. Zapytany na konferencji prasowej po meczu z GKS Katowice o postawę Lisetha, powiedział:

– On ma bardzo dobry charakter na boisku i poza boiskiem, w szatni. Jak nie grał, to on do mnie podszedł i powiedział, że jeśli ja jako trener będę go potrzebował, to jest przygotowany. Bardzo dobrze to wygląda i w defensywie pomoże, ale najważniejsze jest, że strzela bramki i zespół z niego korzysta.  

Norweg ma teraz swój czas w Górniku Zabrze. Gra bardzo dobrze. Wykorzystuje swoją siłę do walki z obrońcami. Jest bardzo waleczny. Umie utrzymać piłkę na połowie rywala. W starciu z mocniejszymi zespołami może to nam dać naprawdę sporo korzyści. Do tego wszystkiego dorzuca skuteczność, stwarza okazje kolegom i strzelił już dwie bramki w dwóch kolejnych meczach.

W świecie pełnym pozerów, gdzie podstawą jest robienie dobrego wrażenia, warto promować takich ludzi jak Sondre Liseth. Wiem, że niektórzy lubią niepokornych piłkarzy, którzy wchodzą wszędzie z drzwiami i chcą ogniskować na sobie uwagę całego otoczenia. Ja jestem inny. Cenię ludzi, którzy wykonują wartościową pracę często w cieniu, czy w drugim szeregu. Nie narzekają na swój los, czekają na szansę i pracują dla drużyny, gdy ją dostają. Liseth jest właśnie taki.

Cieszę się, że wśród kibiców Górnika zapanowała „Sondreuforia”. Niech trwa jak najdłużej, bo Norweg po prostu zasługuje na to, by go docenić jako piłkarza i człowieka.

Teksty publikowane w dziale „Okiem Żabola” są prywatnymi opiniami autora.

Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Górnik Zabrze
Wideo: Górnik TV (YT)

betclick
Subskrybuj
Powiadom o
18 komentarzy
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze

Nie przesadzałbym z tą „sondreuforią”, ale faktycznie w ostatnich meczach nasz sympatyczny Norweg mógł zaimponować swoją grą, przede wszystkim będąc antidotum na podstawową bolączkę Górnika: nieskuteczność. Przed sezonem zastanawialiśmy się kto będzie „pierwszą strzelbą” Trojkolorowych i chyba nikt nie spodziewał się, że to właśnie często pomijany wiosną przez trenera Urbana (lub ustawiany w pomocy) Liseth. Jasne, to dopiero kilka kolejek, ale po takich meczach jak ten z Gieksą jest coraz więcej argumentów za tym, by przygoda Sondre z Górnikiem trwała znacznie dłużej niż tylko do grudnia…

To może „Sondrentuzjazm”? He, he, he.

Jakkolwiek to nazwiemy, oby trwało jak najdłużej i oby Sondre dostarczał nam i innym kibicom Górnika tyle radości co ostatnio 🙂

PeCet i Morris – dwa wydawałoby się, trochę odmienne spojrzenia, ale jednak jakże zbieżne. Bardzo sobie cenię zarówno trafne artykuły Redaktora PeCet ale i super dobre (wyważone i pisane dobrze stylistycznie i bez błędów – co tutaj rzadkość) komentarze Morrisa. Tak trzymać Panowie 🙂 A Sondre? Zobaczymy, co będzie dalej, ale jedno jest pewne – jest to bardzo ambitny i poukładany facet.

Dziękuję za miłe słowa.

Ja bardzo lubię tutaj z Wami popisać, bo jest merytorycznie i kulturalnie. „Sondreuforia” jest frazą publicystyczną. Lekko przesadzoną zapewne, ale dobrze brzmi. He, he, he.

A co do Morrisa to w zupełności się zgadzam. Celne, kulturalne uwagi. Taka dyskusja to przyjemność.

Nie musimy się ze sobą zgadzać, ale różnić się pięknie w tym świecie, to już coraz większa sztuka.

Pozdrawiam Was serdecznie i liczę na kolej w dyskusję w przyszłości. 👊

Zgadzam się w 100% z autorem. I sam jestem bardzo zaskoczony jego postawą, tym bardziej że w swojej karierze gdzieś połowę meczów grał jako ofensywny pomocnik. Zobaczymy czy utrzyma wysoką skuteczność (nigdy nie był jakimś rewelacyjnym strzelcem)

Dzięki. 👊

I niech mi ktoś wytlumaczy, Urban mając go chyba z 1,5 roku jak dobrze pamiętam, mając w ataku tylko Zahovica którego zresztą zawsze nazywał ofensywnym pomocnikiem i miernych Bukse i Bakisa, nigdy nie wpadł na pomysł żeby choć na jedną połowę, pół godziny wpuścić Lisetha do ataku. Dołączę do tego wpisu jeszcze jedno spostrzeżenie, a mianowicie że Urban był takim mega odkrywcą Sarapaty. Tylko że jak był Rasak, to Sarapata nawet nie powąchał murawy, zaczął grać dopiero gdy Rasaka sprzedali. I teraz Urban miał do wyboru, postawić na młodego obiecującego wychowanka, albo Prebsla, gdzie było wiadomo że za pół roku i tak odejdzie. Myślę że 9 na 10 wybrałoby Sarapate. I tyle jeśli chodzi o super odkrycie. Naprawdę coraz bardziej się cieszę że Urbana już nie ma, bo lista piłkarzy których na siłę cisnął do składu, a którzy się nie sprawdzili, kosztem tych których pomijał i okazywali się przy innych trenerach lepsi, zaczyna być coraz dłuższa.

Myślę, że kilka kamyczków do ogródka Jana Urbana mogło by zostać wrzuconych po tych 6 kolejkach. 🙄

No jest tego trochę. Pamiętam że byłem już mocno Urbanem zmęczony, ale jednak nawet ja nie sądziłem, że ten jego pomnik tak szybko zacznie upadać.

Moim największym zarzutem był brak prób odwrócenia przebiegu meczu. Urban uparcie czekał, że „zatrybi”, a jak zmieniał, to było już zwykle pozamiatane. I te argumenty o braku jakości. Jak widać i Liseth i Ambros mają jej dużo.

Mnie chyba najbardziej irytował tym, że on w kółko gadał, że jeszcze nie wie co kto potrafi, że jeszcze musiał się przyjrzeć i tak pół sezonu uciekało. Byłem wielkimi fanem talentu Wojtuszka i myślę, że przez te jego gadanie, że on jeszcze nie wie, że musi się przyjrzeć, zrobił z Wojtuszka zapchajdziure i synek po prostu się wkurzył i dlatego odszedł. Pomijani Liseth i Ambros, ciśnięci na siłę Buksa i Szala, to naprawdę skrajne już przypadki. Też mnie zastanawia Josema, dlaczego za Urbana grał naprawdę słabo, a za Gasparika jest często nawet lepszy od Janickiego.

Pamiętaj, że wtedy był wymóg młodzieżowca. Stad Szala też w składzie czasami pewnie z Buksą.

Nic nie zapanowało! Chłop gra i się stara! Jednak to nie jest Angulo! Cieszymy się że gryzie tzw trawę a koledzy widzą go w polu karnym! Zdaje to egzamin na tę chwilę , przy rywalach jakich mamy! Oby był coraz lepszy na tej pozycji!

Myślisz może „Sondreuforię” z „Sondremanią”.
Ta druga dopiero zapanuje. 😉

Cieszmy się że strzela gole, ale do Angulo to go nie porównujmy jednak, bo zrobimy mu tylko krzywdę. Angulo to była jednak inna półka. Ale jak dla mnie jest lepszy od Tsirigotisa, który oprócz dryblingu i strzału z Lechią po którym bramkę strzelił Kubicki, nie pokazał absolutnie nic.

Powiem krótko i brutalnie.
Nie będzie już drugiego Angulo w Zabrzu.
Porównywanie kolejnych piłkarzy do Igora jest bez sensu.

Dokładnie. Takich napastników jak Angulo grało w całej polskiej lidze w 21 wieku bardzo, bardzo mało.