Super K – od pręgierza do uniwersalnego żołnierza

Jorg  -  4 października 2025 06:30
7
1491

Łaska kibica na pstrym koniu jeździ, czyli sympatia fanów zależna jest od ich kaprysów. Łatwo jest chwalić napastników strzelających gole, łatwo jest lubić sympatycznych i wygadanych przed kamerami piłkarzy, łatwo też krytykować młodych i niedoświadczonych zawodników popełniających błędy na boisku. Z drugiej strony trudno docenić tych mniej ekspresyjnych, mniej rzucających się w oczy i zwyczajnie ciężko harujących na dobro drużyny graczy z drugiego planu.

Sympatie i antypatie

Któż nie podziwia Erika Janży z jego dynamicznymi wrzutkami, który lada moment będzie miał na koncie 200 meczów w Zabrzu? Jak można się nie uśmiechnąć słysząc czeski akcent Patrika Hellebranda udzielającego wywiadu? Kogóż nie wzrusza Tomek Loska, oddający Górnikowi swoje trójkolorowe serce? Jest jednak druga strona medalu: ta mniej szkodliwa część – krytyka i wysokie oczekiwania oraz ta bardziej szkodliwa – brak wyrozumiałości, piętnowanie i hejt.

Wśród kibiców po meczu z Cracovią wielokrotnie powtarzały się komentarze na temat Natana Dzięgielewskiego, który dostał „siatkę” od Kakabadze w akcji, która dała wyrównanie gospodarzom. Czy słusznie? Być może, ale stwierdzenie, że piłkarz na początku swojej drogi w Ekstraklasie się do niczego nie nadaje, jest co najmniej na wyrost. Tak też było z Kryspinem Szcześniakiem.

Trudne początki i krytyka

W swoim debiutanckim sezonie praktycznie od razu po transferze na Górny Śląsk wskoczył do pierwszego składu u trenera Gaula. Mecze solidne przeplatał z meczami pełnymi błędów, po których zdarzało mu się być zdjętym z boiska w okolicach 60 minuty. Jednego dnia wyłączał z gry szalejącego na skrzydle Grosickiego, kolejnego Korona nie mogła znaleźć sposobu na jego dyspozycję a tydzień później przytrafiały mu się duże problemy z kryciem i łamanie linii spalonego.

Wyniki nie sprzyjają, po trzech porażkach z rzędu Kryspin ląduje na ławce, konflikt niemieckiego trenera z prezydent Mańką-Szulik narasta, a środkowego obrońcę z „zamrażarki” wyciąga dopiero pod koniec sezonu Jan Urban.

Jan Urban, który wierzy w młodego gracza, konsekwentnie na niego stawia i desygnuje go do gry od pierwszej minuty w 25 spotkaniach sezonu 23/24. Nawet mimo tego, że już w drugim meczu przytrafia mu się sytuacja przytoczona poniżej, a Roosevelta81.pl wlepia mu „jedynkę” w notach i cenzurkach.

Oczywiście to nie koniec, bo media niemiłosiernie krytykują zawodnika, tweet podawany jest w mediach społecznościowych, gdzie dominują niewybredne komentarze, także te od kibiców Górnika. Padają pytania o sens obecności byłego zawodnika Pogoni w piłce nożnej w ogóle, artykuły zawierają słowa takie jak „kryminał”, „nieudolność”, „kuriozum” a piłkarz Trójkolorowych stawiany jest pod pręgierzem.

Aż do meczu z ŁKSem… i Cracovią… i Pogonią, gdzie zatrzymuje ponownie duet Grosicki-Koulouris, czy też ze Śląskiem ponownie na zero z tyłu, z 90% skuteczności podań i kilkoma kluczowymi interwencjami. Trener Urban od Szcześniaka rozpoczyna ustalanie składu i zastępuje nim wytransferowanego Richarda Jensena. Obecnemu selekcjonerowi nie przeszkadza nawet głupia czerwona kartka w pierwszym spotkaniu Szcześniaka z Cracovią, bo ten odpłaca się za zaufanie solidnością i regularnością.

Uniwersalny żołnierz

Kryspin staje się żołnierzem Urbana. U Gaula grał półprawego obrońcę, czasem zdarzało mu się występować jako centralnie ustawiony stoper w trójce z wahadłowymi, w 2024 roku biega też po prawej stronie bloku defensywnego. 26 meczów, ponad 2200 minut, 7 czystych kont Górnika, ponad 5 interwencji w obronie na mecz i skuteczność podań na poziomie 88%. Czy w parze z Josemą, czy to z Janickim, czy z potrzeby chwili i taktycznych roszad, pokryje też bok obrony u Gasparika. Czuje się dobrze z piłką przy nodze, potrafi  pójść w drybling przy linii – to pozostałość po tym jak był bardziej ofensywnym zawodnikiem w czasach młodzieżówki. Nie poddaje się, walczy o każdą piłkę i nie odpuszcza. Popełnia błędy, ale w tej chwili krytykowany jest dość bezrefleksyjnie.

Podczas meczu z Widzewem wyeliminował lewy atak i Akere nie miał nic do powiedzenia, więc został zmieniony na Fornalczyka. Piekielnie szybkiego i dynamicznego, do którego posłano od razu kilka długich piłek. Jednej z nich nie udało się przeciąć obrońcy Trójkolorowych, ale błyskawicznie wstał, wmieszał się jeszcze w akcję w polu karnym, którą przerwał, ale nie udało się wybić futbolówki ani jemu, ani Josemie. Z trybun można było usłyszeć kibiców łapiących się za głowy z jękiem „znowu ten Kryspin!”. W tym chłopaku od razu widać było sportową złość i wręcz go roznosiło, że w tak pechowy sposób można stracić bramkę. Tyle, że do tej pory Szcześniak był bezbłędny, kasował wszystkie akcje idące jego stroną i stawiam dolary przeciw orzechom, że w przypadku przegranego meczu nikt by nie pamiętał ani tego, że czyścił wszystko w defensywie, ani akcji „na wariata”, w której poszedł sam przy linii w okolicach 85 minuty i w pozornie beznadziejnej sytuacji wyprzedził teoretycznie szybszych od siebie przeciwników stwarzając spore zagrożenie.

O charakterze byłego podopiecznego wypowiadał się trener CLJ Pogoni Paweł Cretti: On uwielbiał grę obronną w kontakcie, żyje nią, napędza się nią. Nie ma wielu takich. W Pogoni większość zawodników skupia się na grze ofensywnej, nawet obrońcy. Kryspin z kolei na tle reszty wyróżniał się zawziętością i chęcią odbioru piłki. Potrafi przy tym dobrze wprowadzić piłkę do gry. Odważny w działaniu. Odwaga z piłką i bez piłki.

Sam Kryspin po obozie przygotowawczym z pierwszą drużyną ze Szczecina przez Kostję Runiaicia został ochrzczony przydomkiem „Warrior”.

A dlaczego nie reprezentacja?

Po meczu z Cracovią i przepięknym podaniu do Sowa w meczu na szczycie, nagle internet wybuchł peanami i zachwytami na temat Szcześniaka. Przytaczane są jego statystyki odbiorów, podań i interwencji w tym meczu i stosowane apele, że to czas na powołanie do kadry. Tylko, że Kryspin był taki cały czas: walczak, pracuś, harpagan – tak bym go określił  a od poprzedniego sezonu mógłbym dodać też, że jest solidny, pewny i regularny w swojej grze. Uważam go jako jednego z najbardziej niedocenianych zawodników Ekstraklasy, który odwala prawdziwie mrówczą robotę w każdym meczu Górnika, a starzy znajomi podzielają moją opinię.

Źródło: Roosevelta81.pl, Sofascore.com, Transfermarkt.com, 1liga.org
Foto: Chatgpt, Roosevelta81.pl, x.com/damian_rasak/, ekstraklasa.tv

7 komentarzy
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze

Dzięgielewski jest bez formy! Pisałem po meczu z widzewm ,że powonien iść do rezerw! To co mamy mu bić brawo , że gra piach? Wiadomo , że nie hejtować ale pisać prawdę trzeba. Krytyka jest też formą mobilizacji zawodnika!

Lepszym rozwiązaniem było puścić chłopaka na wypożyczenie do Wieczystej

Już starczy zobaczyć jak po kolei wygryzał konkurencję, czy to Triantafyllopoulosa (który z tego co pamiętam miał jeden z wyższych kontraktów), czy to Josemę w ubiegłym sezonie, czy to Olkowskiego na prawej obronie, kiedy Gasparik postawił na duet Josema-Janicki na środku.

Fajnie to wygląda, chłopak dalej jest młody, Rafał młodszy nie będzie więc warto wiedzieć że mamy godnego następcę. Jedynym chyba problemem z Kryspinem jest wzrost – środek obrony złożony z niego i Jose będzie niższy niż wielu napastników.

Ale tak to jadymy durś, w okresie marazmu Gierczakowego słowa komentatorów „na wślizgu Kryspin Szcześniak” były rzadkim momentem radości.

Fajnie, że autor przypomniał trudne początki Kryspina w Górniku, bo jako kibice bardzo często kierujemy się emocjami i przesadnie krytykujemy, a nawet przedwcześnie „skreślamy” piłkarzy, zwłaszcza gdy ukochana drużyna nie osiąga oczekiwanych wyników… Przyznaję, że sam byłem na początku pobytu Szcześniaka w Zabrzu bardzo sceptyczny co do sensu jego wypożyczenia, a później transferu. Ale Kryspin mimo tego nawału kibicowskiej i dziennikarskiej krytyki pod jego adresem, pokazał wielki charakter (czym bardzo mi zaimponował, bo wielu nawet dobrym piłkarzom takiego charakteru brakuje), nie żalił się dziennikarzom, że jest źle czy niesprawiedliwie oceniany, nie załamywał się, tylko zapierdzialał na treningach i walczył o swoje miejsce w skladzie. I po roku czy dwóch udowodnił wszystkim, że jest bardzo dobrym obrońcą i na to miejsce w składzie Górnika w pełni zasługuje. A takie mecze jak ten z Cracovią pokazują, że Kryspin stale się rozwija i gra w Ekstraklasie wcale nie jest szczytem jego możliwości.. Wiec uwazam, że teraz wypada życzyć mu, aby zrobił kolejny krok w swojej karierze i zadebiutował w kadrze trenera Urbana. Bo skoro w kadrze grali tacy piłkarze jak Dawidowicz, Bochniewicz czy Peda, to uważam, że Kryspin również zasługuje na swoją szansę…

Morris – jak zawsze – bardzo trafna i wyważona opinia… 100% racji. Tak samo super artykuł Jorga. Ambicji żadnemu z piłkarzy Górnika nie brakuje, atmosfera w szatni jest ponoć super, więc nic tylko grać i rozwijać swoje umiejętności.

Racja, ja też właśnie głównie w tej dobrej atmosferze i zdrowej rywalizacji w drużynie widzę podstawę tej bardzo dobrej postawy Górnika w tym sezonie… Bo powiedzmy sobie szczerze: pod względem potencjału czysto piłkarskiego, kadrowego kilka drużyn jest od Trójkolorowych dużo silniejszych. Ale mądry trener i dobry kolektyw sprawiły, że na razie to Górnik jest na czele tabeli👍. I mam nadzieję, że po niedzielnym meczy dalej tak będzie 🙂

Mi zawsze powtarzano – piłka nożna to gra błędów. Jeśli oczekujesz od zawodnika by nie popełniał żadnego błędu, to nie będziesz miał z kim grać. W piłce głównymi cechami pożądanymi są ambicja, determinacja, myślenie i nieustanna chęć poprawiania się. Niedawno w meczu Roma-Lille gospodarze nie wykorzystali 3 rzutów karnych w kilka minut (wszystkie obronił bramkarz). To co? Mają ich powiesić za jaja? Albo dać szansę na rehabilitację w następnym meczu?