Marek Kasprzyk, czyli asystent trenera Brosza rozegrał przeciwko Liswarcie 45 minut, połowę bardzo udaną, zachował czyste konto w obronie. Po meczu zadaliśmy trenerowi kilka pytań. Zaznaczmy, że obecność, któregoś z naszych trenerów na boisku w barwach Górnika to dobry prognostyk. Przed awansem do Ekstraklasy w meczu gwiazd im. Henryka Bałuszyńskiego w drużynie Górnika zagrał trener Marcin Brosz, a potem Górnicy wygrali 6 spotkań z rzędu awansując do najwyższej klasy rozgrywkowej, nie mamy nic, przeciwko aby podobnie było tym razem.
Cały mecz uważnie obserwowaliśmy, a w drugiej połowie był trener nie do przejścia, ani jeden pojedynek nieprzegrany, to znaczy, że bierze się trener pod uwagę na mecz z Zagłębiem Sosnowiec.
– Na Puchar Polski (śmiech). Oczywiście żartuje, fajny mecz, fajna inicjatywa, czekałem ponad rok czasu, żeby znowu zagrać w barwach Górnika, bo ostatni raz bodajże w Sierakowicach, dzisiaj znów się udało.
Jak atmosfera?
– Super sprawa, warto dla ludzi przyjeżdżać, bo było widać, że stadion jest pełny, a nawet ludzie zbierali się za bramką, nie ma informacji, ile widzów było, ale na prawdę sporo kibiców przyszło obejrzeć to spotkanie.
Każdy może być zadowolony, gospodarze strzelili w dodatku prowadzili przez krótki czas.
– Od razu powiem, że nie było to ustalone przed meczem! Tak się ułożył mecz, to tylko pokazuje, że zawsze trzeba być od początku skoncentrowanym i zorganizowanym.
Pełne 45 zaliczył trener sił starczyło? Bo była nawet okazja na zdobycie bramki.
– Starczyło, na stoperze to jeszcze nie było problemu, żeby wytrzymać. Po rzucie rożnym miałem okazję do uderzenia głową, co prawda uderzyłem, ale świetnie zachował się bramkarz, kilka kilo temu lepiej bym to wykończył (śmiech).
Teraz już koncentracja na Sosnowiec.
– Tak, cały okres pracowaliśmy na to, żeby przygotować się do tego meczu, przede wszystkim skupiliśmy się na nowych zawodnikach, a teraz wiadomo, czekamy na powrót zawodników z kadry i typowy mikro cykl pracy do meczu w Sosnowcu.
Przerwa na reprezentację była bardzo potrzebna Górnikowi.
– Taki czas jest potrzebny, mecze były co 3 dni, bo graliśmy jeszcze puchary, tego treningu gdzieś tutaj brakowało, cieszymy się, że jest taka przerwa, więcej czasu można poświęcić tym zawodnikom, którzy zostali, a także mamy czas na obserwację zawodników z drugiej drużyny czy juniorów z CLJ.
Kamil Zapolnik dodatkową konkurencję w ataku już wprowadził. A tych napastników w Górniku będzie bogactwo, jak wrócą wszyscy kontuzjowani.
– Jak było widać dzisiaj, kilka bramek zdobył i nic tylko się cieszyć. Oby tych bramek wpadało jak najwięcej, oby napastnicy strzelali jak najwięcej, a myślę, że wszyscy kibice będą mogli się cieszyć z tych goli.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl