Nie był to pierwszy wielki mecz w tym roku piłkarzy Górnika, jeśli można tak delikatnie to ująć. Tak jak w poprzednich spotkaniach, zabrzanie nie mieli pomysłu, jak zagrozić bramce rywala. Ale były też pozytywy, jak momentami gra w obronie. Pierwszy raz tej wiosny Radosław Janukiewicz zachował czyste konto.
Janukiewicz: 6 – Spokojny wieczór naszego bramkarza. Pierwszy strzał w kierunku jego bramki padł dopiero po godzinie gry, a i z nim Radek nie miał żadnego problemu. Wcześniej musiał wykazywać się na przedpolu, gdzie radził sobie równie dobrze, choć pierwsze pół godziny było w jego wykonaniu bardzo nerwowe. Zdarzyło mu się kilka razy odbijać piłkę zamiast ją złapać.
Golański: 4 – Znając potencjał Pawła, trochę brakowało go w ofensywie. Również jego stroną Śląsk przeprowadził kilka groźnych akcji. Miał też jednak swoje przebłyski, gdy założył na przykład „siatkę” Dudu. Nam szczególnie szkoda rzutu wolnego w drugiej połowie, bo pozycja była idealna.
(73′ Sadzwicki): NS – Dominik dał dobrą zmianę. Dwa razy potrafił się świetnie włączyć do akcji ofensywnej, ale brakowało konkretów. Jeśli chodzi o grę w ataku, to Sadzawicki zrobił bardzo duże postępy, w porównaniu z poprzednim sezonem.
Kopacz: 6 – Mocno przyczynił się do zachowania czystego konta. Ciężko przypomnieć sobie choć jedną sytuację, gdzie popełniłby poważniejszy błąd. Świetnie sobie radził w powietrzu, nie gorzej w grze jeden na jeden. Bardzo pewny występ Bartosza.
Oss: 4 – Z racji słusznego wzrostu, jego największym atutem jest gra w powietrzu i niewiele brakowało, by właśnie po strzale głową zdobył premierową bramkę. Widać, że nie czuje się najlepiej z piłką przy nodze, bo ta mu kilka razy niebezpiecznie odskoczyła. Końcową ocenę psuje trochę czerwona kartka, którą zarobił już w doliczonym czasie gry.
Kallaste: 5 – Miał we Wrocławiu dobre, ale też i słabsze momenty. To zarówno dotyczyło gry w obronie i w ataku. Ale trzeba Kenowi oddać, że był wyjątkowo aktywny, a timing włączania się do akcji ma imponujący. Widać u niego potencjał.
Danch: 4 – Choć na papierze grał na środku pomocy, to częściej oglądaliśmy go schodzącego na środek obrony. Adam, jak na kapitana przystało, starał się trzymać obronę w ryzach. Miał jednak co najmniej dwie, dość poważne pomyłki. Zarobił żółtą kartkę i nie zobaczymy go w środowym spotkaniu z Lechem.
Matuszek: 4 – Był mało widoczny, ale taka przecież specyfika gry na tej pozycji. W porównaniu z jego debiutem w Krakowie, tym razem zaprezentował się lepiej. Parę razy zdarzyły mu się kiksy rodem z I ligi, na szczęście bez konsekwencji.
Kwiek: 5 – Za sam przerzut do Kena Kallaste, Olkowi należy się trochę wyższa nota. Był to namiastek Kwieka, jakiego chcielibyśmy częściej oglądać. Taki, który potrafi wziąć ciężar gry na siebie oraz nie boi się niekonwencjonalnych podań. Najlepszy występ w tym roku.
Skrzypczak: 3 – Mogło się podobać, jak Szymon walczy i pracuje na boisku. Jednak w ofensywie jego przydatność była znikoma. Oczywiście, pamiętajmy, że Szymon to napastnik, a nie skrzydłowy, o czym zapomniał chyba szkoleniowiec.
(76′ Kurzawa): NS – Wniósł spore ożywienie w grę Górnika. Widać, że chłopak ma papiery na granie i zasługuje na zdecydowanie więcej szans.
Steblecki: 5 – Sebastian starał się być zawsze pod grą. Kilkukrotnie próbował strzałów z dystansu, ale nad celownikiem musi zdecydowanie popracować. Miał też kilka podań wyższych lotów, jak choćby fantastyczny „no-look pass” do Kena Kallaste. Czasami wyglądało to chaotycznie, ale występ oceniamy zdecydowanie na plus.
Kante: 4 – W pewnych momentach Kante przesadzał. To nie jest FIFA 16 na Playstation, tu nie można wziąć piłki, kiwnąć samemu paru rywali i strzelić gola. A właśnie z taką fantazją często Jose podejmował swoje próby. Ile było w tym jego winy, a ile faktu, że często był osamotniony w ataku? Prawda leży chyba gdzieś pośrodku.
(84′ Korzym): NS – Choć nie przełożyło się to na bramki czy asysty, to zmiany Leszka Ojrzyńskiego były trafione. Nawet Maciek na tle Kante zaprezentował się bardzo przyzwoicie. Potrafił utrzymać się przy piłce, raz rozpoczął także groźnie zapowiadającą się kontrę.
Nasz komentarz: – Leszek Ojrzyński chciał w tym meczu zabezpieczyć przede wszystkim tyły. Aż sześciu zawodników z pola było skupionych głównie na bronieniu dostępu do własnej bramki. I ten plan nie zawiódł, bo oprócz dwóch sytuacji, Śląsk nie potrafił przebić się przez nasz blok obronny. Jednak ucierpiała na tym siła rażenia w ofensywie. Większość akcji opierało się na długiej piłce do Kante, który sam musiał sobie radzić ze stoperami gospodarzy. Nawet jeśli udało się wyjść z niezłą kontrą, to zawsze brakowało zawodników w polu karnym, którzy mogliby ją wykończyć.
Mecz był jednak pojedynkiem dwóch wartych siebie zespołów, czyli bardzo słabych. Można wyciągnąć wnioski, że zmierzyła się dwójka kandydatów do spadku. Trener namieszał w składzie, ale stylu jak nie było, tak nie ma i chyba nie będzie. Jak powiedział, tak jest. Przynajmniej do momentu, kiedy będzie prowadził Górnika, bo powodów do optymizmu nie ma żadnych, a przed nam starcia z Lechem, Legią i Lechią. Ile punktów zdobędziemy?
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl