Górnik nie zwalnia tempa w grupie spadkowej i tym razem wygrał rzutem na taśmę ze Śląskiem Wrocław. Do odniesienia sukcesu wystarczył błysk zawodników ofensywnych i solidna gra w defensywie. Chciałoby się powiedzieć tylko tyle i aż tyle.
Kasprzik: 6 – Grzegorz miał dużo pracy, szczególnie na przedpolu. Ale tam nie miał problemów, podobnie jak w przypadku strzałów gości z Wrocławia. Raz niebezpiecznie minął się z piłką po wrzutce Grancjiara, ale na szczęście Adam Danch wyjaśnił sytuację. Natomiast przy bramce Bilińskiego mógł tylko odprowadzić piłkę wzrokiem.
Matuszek: 4 – Wiele nietrafionych decyzji miał Szymon w tym spotkaniu, które mogło kosztować Górnika bardzo wiele. Dał się również kilka razy łatwo ograć na lewej stronie i po części honorowa bramka Śląska ląduje na jego konto.
Danch: 6 – Adam nie był tak wszędobylski, jak w poprzednich meczach, ale też nie było takiej potrzeby. Mógł się skupić na bronieniu dostępu do własnej bramki i to wychodziło mu bardzo dobrze. Niemal bezbłędny występ naszego kapitana i świetna interwencja, gdy wybił piłkę tuż sprzed pustej bramki Górnika.
Kopacz: 6 – Kolejny mecz, w którym Bartosz stoczył niezliczoną ilość pojedynków. I jak zwykle, to on wychodził z większości z nich zwycięsko.
Oss: 6 – Nie rzucał się w oczy, a to chyba największy komplement dla środkowego obrońcy. W porównaniu z pierwszymi meczami w barwach Górnika, Marcis poczynił spory progres i coraz lepiej rozumie się kolegami na boisku.
Kallaste: 5 – Niezły mecz Estończyka. Dobrze spisywał się w obronie i kilka razy ładnie włączył się w akcję ofensywną. Stać go z pewnością jednak na więcej.
Przybylski: 7 – Bezsprzecznie najlepszy występ Mariusza w tym roku, a przecież w każdym poprzednim grał co najmniej poprawnie. Ale w piątek nie tylko dobrze sobie radził w destrukcji, ale także robił różnicę w ofensywie. Wystarczy wspomnieć, że miał kluczowe zagranie przy pierwszej bramce, posyłając świetną piłkę do Rafała Kurzawy.
Kurzawa: 6 – W każdym spotkaniu Rafał potwierdza, że warto na niego stawiać. Przeciwko Śląskowi zagrał bardzo przyzwoicie, szczególnie wyróżniał się kilkoma ważnymi przechwytami w środku pola. No i oczywiście największe brawa należą się za asystę przy pierwszej bramce Armina Cerimagicia.
(89′ Skrzypczak): – NS
Gergel: 5 – Roman świetnie sobie radził w grze jeden na jeden i tym robił różnicę. Mało brakowało, a zdobyłby także bramkę swoją słabszą nogą, ale zabrakło dosłownie centymetrów. Duże brawa także za tytaniczną pracę, którą wykonuje w defensywie.
(76′ Kwiek): – NS
Cerimagić: 7 – Armin był zdecydowaniem najlepszym piłkarzem Górnika. Jego premierowa bramka to jedno, ale w tym meczu popisał się jeszcze kilkoma, równie fantastycznymi zagraniami. Choćby wtedy, gdy na pełnym gazie posłał idealną piłkę do Romana Gergela.
Kante: 5 – Nie miał w tym meczu żadnej klarownej sytuacji, co nie oznacza, że był bezproduktywny. Często schodził w głąb boiska, gdzie nieźle sobie radził z rozegraniem piłki i umiejętnym jej przytrzymaniem. Był to jego jeden ze słabszych występów w Górniku.
(67′ Steblecki): 7 – Bohater całego spotkania. Początkowo jego zmiana niewiele wniosła do gry, ale wystarczyło poczekać do 92. minuty, gdy popisał się fantastyczną indywidualną akcją, zapewniającą Górnikowi trzy punkty. Wreszcie zabrzanie mają dżokera z prawdziwego zdarzenia!
„Kogut meczu”: – To już kolejny bardzo dobry występ Armina. Wreszcie zdobył bramkę, na którą solidnie zapracował. Obecnie to chyba nasz najlepszy gracz w ofensywie. Jest w stanie pojedynczą akcją przesądzić o losach meczu. Nic tylko się cieszyć z tego powodu. Można się tylko zastanawiać, dlaczego ten piłkarz wcześniej nie dostawał szans. Dokładnie widać, że jeśli pogra trochę więcej, to możemy mieć z niego bardzo dużo pożytku i to nie tylko w tym sezonie.
Nasz komentarz: – Pierwsza połowa w wykonaniu Górnika była bardzo dobra. Zabrzanie potrafili narzucić swój styl gry i tę przewagę udokumentowali bramką Armina Cerimagicia, który był najlepszym zawodnikiem gospodarzy na boisku. Druga część natomiast wyglądała o wiele gorzej i wydawało się, że kolejny raz Górnik wypuści zwycięstwo z rąk. Zabrzanie cofnęli się do obrony i sami prosili się o gola. Z drugiej strony, Śląsk, który jest jedną z najlepszych drużyn w grupie spadkowej, nie stwarzał sobie sytuacji i raczej bił głową w mur. Gola jednak zdobył. To obudziło nasz zespół, który się nie podłamał i znów mocno zaatakował. Wreszcie różnicę zrobił rezerwowy, a konkretnie Sebastian Steblecki. Z taką grą, takim zaangażowaniem i odrobiną szczęścia, nasze szanse na utrzymanie rosną. Teraz kolejne dwa bardzo ważne mecze. Najpierw trzeba wygrać w Łęcznej, a potem będziemy myśleć o tym, jak pokonać przed własną publicznością Koronę Kielce. Można oczekiwać tych pojedynków z optymizmem, bo widać, że Górnik tworzy wreszcie zespół i wróciła radość z gry. Ekstraklasa dla Górnika hej, hej!
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl