Przebieg 70 minut meczu w Legnicy nie wskazywał, że może on się zakończyć pozytywnym rezultatem dla Górnika. Dlatego też i noty za ten okres pojedynku wypadają blado, na szczęście w ostatnich fragmentach spotkania zabrzanie zrobili „kilim” gospodarzom. I ten fakt winduje oceny podopiecznych Marcina Brosza do góry, ale żeby „plusy” nie przysłoniły „minusów” występu „Trójkolorowych” na Dolnym Śląsku, oceny wysokie za całokształt być nie mogą.
Loska: 5 – Pomimo sporej przewagi Miedzi przez większą część meczu, nie był to pojedynek gospodarzy z naszym bramkarzem. „Gienek” bronił pewnie i z pomocą szczęścia, przy bramce szans skuteczną interwencję raczej nie miał.
Michalski: 5 – Kilka fajnych wejść w ofensywie, szczególnie te, gdy przytomnie zagrał w polu karnym do Konrada Nowaka. Większe problemy miał w defensywie, ale w porównaniu z poprzednimi spotkaniami i tu się poprawił, choć trochę pojedynków przegrał.
Wiśniewski: 4 – Podobnie jak w przypadku Kacpra Michalskiego widać progres w grze Przemka, ale na dziś jeszcze daleko mu do zawodnika, który może dać nam spokój i pewność w obronie. Kilka razy spóźniony, kilka razy zagubiony. Dlatego
Suarez: 6 – Dani zostanie zapamiętany z tego spotkania przede wszystkim z 73 minuty, kiedy to fantastycznym golem powalił na kolana, zdecydowanie tego dnia lepszą Miedź. Po tym ciosie losy meczu odwróciły się diametralnie na korzyść Górnika. W grze obronnej też było nieźle. Suarez najczęściej z obrońców próbował inicjować akcje zabrzan.
Gryszkiewicz: 5 – Dobre wejścia w ataku i dość pewna gra w obronie Adriana. Na duży plus zasługuje jego kapitalne zagranie do Jesusa Jimeneza w pierwszej połowie, które Jesus Jimenez powinien zamienić na bramkę.
Smuga: 5 – Anonimowy występ Daniela choć paradoksalnie miał spory udział przy dwóch bramkach Górnika. Asystował przy bramce Daniego Suareza (ale oczywiście tutaj prawie cała zasługa strzelającego) i zaliczył asystę drugiego stopnia przy golu Igora Angulo. Oprócz tego na pewno pomagał w defensywie i jeszcze do odnotowania niezły strzał z dystansu.
(86′ Wolniewicz): – N.S. Grał zbyt krótko.
Matuszek: 3 – Szymon jest wyraźnie bez formy. Praktycznie zero odbiorów, często spóźniony, straty w środku pola, nie wspominając o jakimkolwiek rozegraniu piłki. No może to ostatnie nie jest w gestii boiskowych zadań Matuszka, jednak jego słaba postawa w czasie, gdy do drużyny wprowadzana jest kolejna grupa piłkarzy nie pomaga sztabowi trenerskiemu.
Żurkowski: 8 – Potrzebował trochę czasu, aby dobrze wejść spotkanie, ale kiedy rozgrzał się na dobre, to ponownie był liderem i najlepszym piłkarzem na boisku. Harował na boisku, pomagał w obronie (ten jeden odbiór wślizgiem!) i zwycięstwo w Legnicy bez wątpliwości zawdzięczamy najbardziej jemu.
Liszka: – N.S. – Niestety z powodu urazu szybko opuścił boisko.
(19′ Nowak): 3 – „Kondziu” wszedł za kontuzjowanego Daniela Liszkę i niestety w przeciwieństwie do poprzednich zmian w jego wykonaniu, ta wniosła niewiele, a właściwie …słabo to wyglądało. Konrad za dużo poświęcił uwagi indywidualnym dryblingom, które robiły więcej szkody niż pożytku. Raz pokazał się z dobrej strony, kiedy po jego precyzyjnym uderzeniu bramkarz Miedzi z najwyższym trudem zdołał zatrzymać uderzenie naszego pomocnika. Mecz jak najszybciej do wymazania z pamięci, bo nie ma sensu do tego wracać. Czekamy cierpliwie na prawdziwego „Kondzia”
(66′ Ambrosiewicz): 5 – „Ambro” zmienił bezproduktywnego Konrada Nowaka i trzeba przyznać, że dobrze wywiązał się ze swej roli. Przyglądając się wnikliwie, można było dostrzec wysoką skuteczność celnych zagrań od początku pobytu defensywnego pomocnika na placu gry. Wiemy przecież, ze przez większą część meczu, większość piłkarzy Górnika miała z tym ogromne problemy.
Jimenez: 4 – Mógł i nawet powinien się lepiej zachować, gdy został obsłużony dalekim podaniem od Adriana Gryszkiewicza. Bardzo dobrze przyjął piłkę, ale próba lobowania bramkarza zupełnie nieudana. Przez długi czas Jesus był niewidoczny i dopiero, gdy został przesunięty na skrzydło był aktywniejszy. Ale stać go na wiele wiele więcej.
Angulo: 6 – Igor żyje z podań kolegów i kiedy ich brakuje, to Hiszpan pozostaje na boisku niewidoczny. Ale kiedy tylko dostanie dobre podanie, jak te od Szymona Żurkowskiego, to staje się zabójczo groźny. Bramka w jego stylu. Wyjście na czystą pozycję, szybkość i pewne wykończenie.
Nasz komentarz: Górnik wygrał pierwsze spotkanie ligowe w tym sezonie, jednak trzeba powiedzieć, że wcale nie był to najlepszy występ zabrzan w obecnych rozgrywkach. Co więcej, niemal przez 3/4 pojedynku „Trójkolorowi” wyglądali jak zlepek przypadkowych ludzi. Zabrakło do tego nawet wigoru, być może spowodowane to było, sporym natłokiem spotkań, jakie musieli w ostatnich tygodniach rozegrać podopieczni Marcina Brosza. Zwycięstwo odniesione, co by nie mówić, w tak spektakularny sposób powinno tej drużynie dodać pewności w kolejnych występach. Pracy przed piłkarzami jednak mnóstwo, bo piłkarskiej jakości na początku sezonu jak na lekarstwo.
Kogut meczu: Szymon Żurkowski
Marcin Brosz na konferencji pomeczowej powiedział, że o wyniku przeważyły indywidualności. A mówiąc inaczej przeważył Szymon Żurkowski, który kolejny raz potwierdził, jak już w tym momencie jest kapitalnym piłkarzem. W dwóch akcjach potwierdził swoją wielką klasę, najpierw świetnie asystując przy bramce Igora Angulo, a niedługo później przeprowadzając kapitalną indywidualną akcję zakończoną golem. Brawo brawo i brawo.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl