Ten mecz był niezłym paradoksem. Górnik zagrał słabiej, niż w poprzednich meczach przy Cichej, ale to jednak dzisiaj odniósł zwycięstwo. Zabrzanie byli konkretni, mądrze bronili się przed atakami Ruchu, a gdy nadarzyła się okazja skrzętnie z niej wykorzystali. Dla z wielu kibiców „Trójkolorowych” było to pierwsze zwycięstwo na stadionie w Chorzowie, więc trzeba się cieszyć z tego sukcesu.
Steinbors: 10 – Był pewnym punktem zespołu i niewiele brakowało, aby uchronił Górnika przed stratą bramki. Dobrze spisywał się przy stałych fragmentach gry, których Ruch miał co nie miara. Szczególnie efektowna była interwencja w pierwszej połowie, kiedy popisał się kapitalną robinsonadą przy strzale Marka Zieńczuka z rzutu wolnego.
Sadzawicki: 10 – Gdyby nie sytuacja z 17′, kiedy źle przypilnował Kuświka, to moglibyśmy śmiało powiedzieć, że zagrał bezbłędnie. Niestety chwila nieuwagi się przydarzyła, co kosztowało nas stratę bramki.
Szeweluchin: 10 – Ukrainiec czyścił w obronie wszystko, a przede wszystkim w powietrzu, gdzie nie miał sobie równych. Górnik grał dzisiaj bardzo wysoko, więc zwiększało się ryzyko, że któraś prostopadła piłka przejdzie i Kuświk znalazłby się sam na sam z brakarzem. Nasza defensywa z Szeweluchinem bardzo dobrze trzymała linię spalonego, z czym napastnik Ruchu nie mógł sobie poradzić.
Gancarczyk: 10 – Oprócz asysty przy decydującej bramce Madeja, Seweryn bardzo przyzwoicie spisywał się w defensywie. Jeśli ktoś martwił się o jego dyspozycję po lekkiej kontuzji, to dostał odpowiedź, że nie potrzebnie.
Gergel: 10 – Nie istniał Słowak na boisku, bo obrońcy gospodarzy skutecznie wyłączyli go z gry. Od przyjścia do Zabrza był to najgorszy mecz Romana. Trzeba mu oddać, że był bardzo dokładnie pilnowany przez rywali, którzy nie odchodzi od niego na krok. Widać, że trener Kocian zwrócił na niego szczególną uwagę.
Sobolewski: 10 – Wszędobylski Sobol pokazał, dlaczego jest tak ważnym zawodnikiem w drużynie Górnika. Harował w defensywie, a także popisał się kilkoma prostopadłymi podaniami. Szkoda, że nie udało mu się wbić piłki do bramki pod koniec pierwszej połowy, bo byłaby to wisienka na torcie w tym meczu.
Danch: 10 – To głównie Adam był odpowiedzialny za tempo ataków Górnika. Bardzo dobrze rozdzielał piłki, szczególnie mogły się podobać jego długie zagrania. W pierwszej połowie został wraz z Sobolewski stłamszony w środku pola, natomiast z każdą kolejną minutą przejmowali inicjatywę w centralnej strefie boiska.
Kosznik: 10 – Był aktywniejszy od Gergela, jednak daleko nam, aby chwalić Rafała za ten występ. Miał masę niewymuszonych błędów i nawet gdy miał idealną piłkę na nodze, to fatalnie ją marnował. Miał swoje sytuacje, ale zabrakło chłodnej głowy. Jednak trudno ją zachować w takim spotkaniu.
Łuczak: 10 – Wykazał się kilkoma inteligentnymi zagraniami, a przede wszystkim strzelił bramkę, która dała nam remis. Świetne zachował się w powietrzu, uderzając piłkę tyłem głowy. Komentujący porównali go do Edina Dżeko i chyba lepszego komplementu Wojtek nie mógł usłyszeć.
(85′ Jeż): – 9
Madej: 10 – Łukasz w każdym meczu jest bardzo aktywny, lecz często brakuje konkretów w postaci bramek czy asyst. W sobotnim meczu nie brakowało już niczego i obie bramki zawdzięczamy właśnie mu. A przecież dla Madeja był to wyjątkowy mecz, bo w Chorzowie spędził dwa sezony, jednak sentymentu dla byłego klubu nie było.
(90′ Gwaze): – 9
Zachara: 10 – Kontuzja wybiła Mateusza z formy, co było widać w derbach. Często podejmował złe decyzje w rozegraniu piłki oraz gdy sam znalazł się w kapitalnej sytuacji po podaniu Sobolewskiego, to piłka zaplątała mu się pod nogami. Przerwa na reprezentacje z pewnością dobrze mu zrobi.
(63′ Plizga):– 9 – Wniósł ożywienie w nasze szeregi walczył do końca o każdą piłkę.
Kogut meczu: Każdy z zawodników na boisku przyczynił się do tak ważnego zwycięstwa w Chorzowie, jednak wybór nie mógł być inny, jak Łukasz Madej. Ciągnął za uszy grę zabrzańskiego zespołu, mając kluczowe znaczenie przy obu bramkach dla Górnika. W pierwszej połowie, gdy nasz zespół miał wielkie problemy z utrzymywaniem piłki, to Łukasz umiejętnie dał się faulować, co pozwalało nam na złapanie oddechu. Wypada więc tylko podziękować Łukaszowi, bo dzięki niemu wreszcie przypomnieliśmy sobie, jak to jest wygrać przy Cichej.
Nasz komentarz: – Może i zęby bolały od patrzenia na grę Górnika, jednak nie to było najważniejsze. Ładnie graliśmy rok temu i przegraliśmy, więc tym razem trzeba było wygrać, niezależnie od stylu. Dwutygodniowa przerwa na reprezentację minie dla piłkarzy w istnych szampańskich nastrojach, bo po 18 latach wreszcie wygrywamy na stadionie Ruchu. Szkoda tylko, że ta wspaniała chwila ominęła naszych kibiców, no ale wiemy, że w Chorzowie patologia jest na porządku dziennym.
* Aż 18-ście lat musieliśmy czekać na zwycięstwo przy Cichej, dlatego warto postawić najwyższe noty dla tych co wyszli od pierwszej minuty. Jedną ocenę niżej przyznaliśmy dla zawodników, którzy weszli z ławki rezerwowych.
Wszystkim zawodnikom, którzy znaleźli się w kadrze Górnika na te spotkanie należą się brawa.
Po spotkaniu wszyscy piłkarze podeszli do sektora gości, który miał być zajmowany przez „Torcidę” i zaczęli śpiewać do pustego sektora.
Szacunek Panowie!
PIŁKA NOŻNA DLA KIBICÓW !!!
Atrakcyjność meczu: 3 (skala szkolna)
Ocena pracy sędziego: 4
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl