Spotkanie z Wisłą Kraków utwierdziło wszystkich w przekonaniu, że Górnikowi bez napastnika może być w tym sezonie ciężko. Trener Adam Nawałka już przed inauguracją mówił, że ma zaufanie do zawodników w obecnej kadrze, ale dużo odpowiedzi da mu pierwsze spotkanie przy Reymonta. Teraz nie ma już chyba wątpliwości, że snajper jest potrzebny na „miniony piątek”. Kłopotem może okazać się jednak zakaz transferowy.
Mateusz Zachara mógł, a nawet powinien, jedną z okazji zamienić na gola. „Trójkolorowi” przy Reymonta nie stworzyli sobie wielu klarownych sytuacji, ale było ich wystarczająco by zainkasować trzy punkty. Zabrakło jednak „lisa” pola karnego. – Statystyka goli strzelonych nie była najlepsza w grach kontrolnych, szczególnie jeśli chodzi o mecze rozegrane w Słowenii. Dlatego dajemy im szansę i jesteśmy cierpliwi. Spodziewamy się, że efekty nadejdą w lidze. Jeżeli nie, będziemy reagować – mówił w rozmowie z Roosevelta81.pl trener Adam Nawałka przed startem sezonu.
W ostatnich dniach zabrzanie testowali łotewskiego snajpera Edgarsa Gauračsa, ale ten umowy z naszym klubem nie podpisze. Największym problemem jest zakaz transferowy, bowiem zatrudnienie napastnika, który od razu wskoczyłby do wyjściowego składu, za pensję 25 tysięcy złotych miesięcznie i mającego kartę na ręku, wydaje się misją niemal niewykonalną. Z naszych informacji wynika, że jeszcze przed zakazem transferowym Górnik chciał pozyskać Danijela Ljuboję, kiedy okazało się, że ten w Legii Warszawa już więcej nie zagra, a także wyrażał zainteresowanie Michalem Papdopulosem z Zagłębia Lubin. Szanse na pozyskanie Serba, a zwłaszcza Czech greckiego pochodzenia, nie były duże, choć nie niemożliwe. Restrykcje transferowe sprawiły, że oba tematy natychmiast stały się nieaktualne.
Nie ma wątpliwości, że działacze muszą teraz stanąć na głowie by zatrudnić doświadczonego zawodnika, który będzie finalizował kilka bramek w rundzie. Z pewnością trzeba szukać snajpera za granicą, bo w naszym kraju to „towar” deficytowy. Być może w najbliższym meczu swoją szansę otrzyma ktoś z dwójki Szymon Skrzypczak i Kamil Cupriak, ale oni są raczej melodią przyszłości, choć nie można wykluczyć, że któryś z nich „odpali” już w bieżących rozgrywkach. Na inaugurację nie zagrali jednak nawet minuty, co raczej potwierdza, że nie są chyba jeszcze gotowi na grę w ekstraklasie.
Po sprzedaży Arkadiusza Milika zrobiła się dziura, której nie udało się załatać do dziś. Problemu nie można sprowadzać tylko do napastnika, bowiem ważna jest postawa całego zespołu i stwarzanie sobie większej ilości sytuacji. Na razie nie ma powodów do paniki, bo za nami pierwsze spotkanie o punkty. O większą analizę będzie można pokusić się po czterech, może pięciu, kolejkach. Być może w Bielsku-Białej podopieczni Adama Nawałki zagrają skutecznie i wtedy od razu komentarze będą zupełnie odmienne.
źródło: Roosevelta81.pl
fofo: gornikzabrze.pl