Historia Wielkich Derbów Śląska liczy sobie już 104 meczów, więc wybór tego jednego, najbardziej pamiętnego spotkania, może okazać się nie lada problemem. Naszym poniższym bohaterom to się udało, a nawet trzeba powiedzieć, że prawie wszyscy byli ze sobą niemal wyjątkowo zgodni. Odpowiedź na to jak Rafał Kędzior wygrał piwo w zakładzie, lub kim słynny Leon musiałby zostać, by spamiętać wszystkie swoje derby z Ruchem, już poniżej. Zapraszamy!
Rafał Kędzior (rzecznik prasowy Górnika): – Były to derby na Stadionie Śląskim, wygrane przez Górnika 1:0, po bramce Adama Banasia. Z tego względu, że była to moja pierwsza transmisja w Orange Sport. Robiliśmy eksperyment pod tytułem: „komentowanie meczu po śląsku”. Ja wtedy nie komentowałem, ale prowadziłem studio. To było coś nieprawdopodobnego, że mogłem prowadzić studio meczu Ekstraklasy, na dodatek dwóch wielkich i zasłużonych drużyn i to na stadionie śląskim, przy takiej publiczności. Był taki fragment, gdy rozmawiałem z Bogdanem Kalusem, znanym aktorem i kibicem Ruchu. Rozmawialiśmy po śląsku i na koniec on, jako kibic Ruchu, zadeklarował, że wygrają „Niebiescy”, natomiast ja powiedziałem, że zwycięży Górnik. Poszedł więc zakład o piwo i tak się złożyło, że do dzisiaj na nie czekam!
Grzegorz (kibic z Żor): – Pamiętne derby to te pierwsze na Stadionie Śląskim, gdzie zmobilizowało się ponad 40 tyś. osób. Przegraliśmy, ale kibicowsko było niesamowicie.
Michał (kibic z Orzesza): – Takich pamiętnych derbów mógłbym wymienić bardzo dużo. Nie będę wspominał tych ostatnich na Stadionie Śląskim, bo pewnie każdy będzie je przytaczał. Wrócę więc do lat 90-tych. Pod ich koniec (sezon 1997/98 dop. red.) graliśmy derbowy pojedynek przy bardzo ładnej pogodzie. Choć z frekwencją na meczach wtedy bywało różnie, to na derbach pojawiły się wielkie tłumy. Oficjalnie mówi się o 8 tysiącach kibiców, ale ludzi z pewnością było znacznie więcej. Zresztą starsi kibice pamiętają, jak działały kołowrotki i jak czasem wchodziło się pod nimi… Musieliśmy wtedy stać długo w kolejce po bilety, a gdy weszliśmy tuż przed pierwszym gwizdkiem arbitra na stadion, to nie było już szans, aby znaleźć jakąś dobrą miejscówkę. Dlatego zajęliśmy miejsca na łuku pod zegarem. Mecz się jeszcze dobrze nie zaczął, a Darek Dźwigała strzelił cudownego gola z rzutu wolnego. Perspektywa oglądania jego strzału zza bramki była kapitalna. Przymierzył z ponad 30, a może nawet więcej, metrów. Potem było szybkie podwyższenie wyniku i skończyło się na pewnym 2:0. Oczywiście pamiętam też swoje pierwszy derby z Ruchem w Zabrzu. W 1990 roku, kiedy pewnie wygraliśmy 3:0.
Jerzy Mucha (pracownik Górnika): – 2009 rok, 40 tysięcy kibiców na stadionie śląskim w Chorzowie i piękna inauguracja wiosny, po strzale Adama Banasia z rzutu wolnego. Niestety finał sezonu nie był taki dobry, jak początek. Pamiętam jednak, że był to dobry mecz Górnika, nowy zaciąg trenera Henryka Kasperczaka i wielki optymizm, jaki zapanował po tym spotkaniu.
Stanisław „Leon” Sętkowski („Łowca Kurczaków”): – Musiałbym być poetą, żeby pamiętać te wszystkie mecze. Ale niech będą te, na Stadionie Śląskim, gdy zwycięską bramkę strzelił Adam Banaś.
Łukasz (kibic z Leszczyn): – Pamiętne derby to te z 2008 roku na Stadionie Śląskim. Były wielkim wydarzeniem i przeszły do historii. Ale liczę, że te 105. Wielkie Derby Śląska też przejdą do historii i będziemy długo o nich rozmawiać.
Tadeusz Bożek (sekretarz Socios): – Nie pamiętam dokładnie, który to był rok, ale Ruch prowadził na stadionie Górnika 2:0. Kolega, kibic Ruchu, opowiadał mi później, że zapalał papierosa, przy stanie 2:0 dla „Niebieskich”, a gdy go gasił, to było już 3:2 dla Górnika. A mecz zakończył się naszym zwycięstwem 4:2. Dla mnie to były najbardziej pamiętne derby, jakie mam w pamięci.
Łukasz (kibic z Rybnika): – Najbardziej pamiętne derby to te na Stadionie Śląskim. Mobilizacja, czapeczki w których wszyscy wyglądali fajnie i ta długa podróż pociągiem..
Marek Krupa (prezes Socios): – Chyba będą to derby ze Stadionu Śląskiego. Raz, że były najbardziej medialne, a dwa, że do Chorzowa pojechało 16 tysięcy kibiców Górnika. Nawet do tej pory, to wszystko robi wrażenie, nie tylko w Polsce. Czy były to te wygrane, czy przegrane? Wynik był chyba wtedy sprawą drugorzędną. Sam wyjazd, cała ta oprawa, to wtedy było ważne. Człowiek żył tym wyjazdem już dwa tygodnie przed meczem.
Piotr (kibic z Bytomia): – Pamiętne derby to te wygrane na Śląskim. Podobna mobilizacja jak we wcześniejszych, ale tym razem zwycięstwo było nasze.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl