Na dzisiaj mogę powiedzieć, że „zamknęliśmy” okienko transferowe. Nie chcemy robić niczego na siłę

Kaszpir  -  10 października 2020 10:55
0
10441

Przerwa w rozgrywkach ligowych nie oznaczała, że kibice mogli narzekać na brak emocji. Piątego października zostało w Polsce zamknięte okno transferowe, ale nie oznaczało to, że nie mogliśmy już liczyć, że nic się nie wydarzy w temacie ruchów kadrowych. O szczegółach tego okienka, porozmawialiśmy z prezesem Górnika Zabrze, Dariuszem Czernikiem. 

Roosevelta81.pl: – Kibice z nadzieją mogą jeszcze czekać na kolejny transfer?

Dariusz Czernik (prezes Górnika Zabrze): – Na dzisiaj mogę powiedzieć, że „zamknęliśmy” okienko transferowe. Wiele wskazuje na to, że już nic się nie wydarzy. Nie chcemy robić niczego na siłę, choć oczywiście można szukać wolnych zawodników. Mamy jednak świadomość, że do rozegrania zostało dziewięć spotkań, a patrząc na to, co dzieje się wokół nas nie ma gwarancji, że wszystkie one zostaną rozegrane. Sytuacja w kraju jest dynamiczna. Do tematu napastnika wrócimy w styczniu.

Była jedna opcja, czy może więcej?

 – Nigdy nie jest tak, że bierzemy pod uwagę tylko jedną opcję. Było trzech bardzo poważnych kandydatów do wzmocnienia rywalizacji w linii ataku. Jeden wybrał inny kluby, który zaproponował lepsze warunki od nas. Kolejnego ostatecznie nie puścił macierzysty klub, choć rozmowy były bardzo zaawansowane. W trzecim wypadku zadecydowały względy… rodzinne. Byliśmy już dogadani z piłkarzem, wszystko było już na dobrej drodze, by grał w Zabrzu, ale zadecydowały tutaj inne czynniki. Ma żonę, dwójkę dzieci, w tym trudnym czasie nie chcieli opuszczać rejonu Europy, w którym obecnie mieszkają. Szkoda, ponieważ jest to napastnik z niezłym CV. Nazwisko, które w lidze mogło zrobić wrażenie i dać nam dużą jakość.

Zdradzi Pan to nazwisko, kraj z którego miał przyjść do Zabrza?

 – Nie chciałbym, dlatego, że temat może kiedyś jeszcze wróci. Powiem tyle, czujemy niedosyt, że się nie udało. Mieliśmy dogadane warunki umowy, długości kontraktu. Piłkarz chciał, wyglądało to na kwestię godzin. Niestety, w sporcie tak bywa, coś się sypnie na ostatniej prostej i to z zupełnie niesportowego powodu. Tak było w tym wypadku.

To przejdźmy do tego co się udało. Do Górnika trafił na zasadzie transferu definitywnego Stefanos Evangelou.

 – Evangelou trafił do nas na zasadzie transferu definitywnego, bezgotówkowego. Jego dotychczasowa przygoda z piłką wygląda obiecująco. Grał chyba na wszystkich szczeblach młodzieżowych reprezentacji Grecji, cały czas się rozwija. Zdawaliśmy sobie sprawę, że sprowadzenie kolejnego obrońcy jest potrzebą chwili. W tym wypadku też było kilka opcji, bo mieliśmy czterech zawodników na trzy pozycje – Wiśniewski, Koj, Gryszkiewicz oraz Paluszek. Grek ma wzmocnić rywalizację w bloku defensywnym, walczyć o miejsce w składzie. Nie jest to piłkarz, który z marszu wejdzie do gry, zostanie liderem defensywy. Potrzebuje czasu, by poznać zespół i nauczyć się „naszej” gry. To może nawet ważniejsze niż indywidualne umiejętności. To młody, perspektywiczny piłkarz, na którego liczymy w przyszłości.

Przez moment zrobiło się głośno o odejściu Jesusa Jimeneza.

 – Temat szybko został zakończony. Była oferta wypożyczenia piłkarza do końca tego sezonu z opcją wykupu w czerwcu przyszłego roku. Jesus jest wielką wartością dla zespołu, jest potrzebny drużynie, a odejść piłkarzy w letnim okienku już było sporo. Nie podjęliśmy rozmów, od razu powiedzieliśmy „nie”.

Przy każdym okienku transferowym pojawia się temat Rafał Kurzawy.

 – Tym razem nie było tematu sprowadzenia Rafała. W zeszłym roku do ostatniego momentu walczyliśmy o jego pozyskanie, teraz nie podejmowaliśmy tematu. Wiemy z mediów, że dostał kilka ofert w tym jedną z Polski. Oby jak najszybciej znalazł klub, bo to zbyt dobry piłkarz, by nigdzie nie grał.

Łukasz Wolsztyński ma kontrakt do końca grudnia tego roku. Aktualnie wraca po kontuzji do gry. Jak wygląda sytuacja w jego wypadku?

 – W przypadku Łukasza najważniejszy jest powrót po kontuzji do regularnego grania. Powoli zaczynał odbudowywać formę, jednak zespół rezerw przez kilkanaście dni był w kwarantannie. W najbliższej kolejce „dwójka” pauzuje, ponieważ tak wynika z kalendarza. Łukasz ma trochę pecha, wszystko przesuwa się o kolejne dwa-trzy tygodnie. Wiemy jaką zawodnik ma wartość, ile zrobił dla Górnika. To jeden z ostatnich piłkarzy, który pamięta awans z I ligi. Pamiętamy o tym wszystkim, ale podstawą jest powrót do regularnej gry.

Ze strony Łukasza są jakieś sygnały o chęci pozostania w Górniku, lub kontynuowania sportowej kariery w innym miejscu?

 – Wiadomo, że za trzy miesiące kończy mu się kontrakt i może podpisać umowę z nowym klubem nie informując o tym nikogo. Na tą chwilę najważniejszy jest jego powrót do regularnego grania, bo wtedy wszyscy, z samym Łukaszem na czele poznamy odpowiedź na pytania, w jakim miejscu jest po bardzo długiej przerwie w grze. Zagranie kilkudziesięciu minut na czwartym poziomie rozgrywkowym to jeszcze zbyt mało, choć chciałbym podkreślić, że jesteśmy niezwykle zadowoleni z tego, jaką Łukasz spełnia w szatni drugiej drużyny. Mamy tam samych „dzieciaków”, którzy potrzebowali doświadczonego piłkarza, który im podpowie, nauczy, doradzi. „Wolsztyn” zachowuje się bardzo profesjonalnie, mówię o przygotowaniu do treningu, dbaniu o zdrowie, rozmowach z młodzieżą. Ale też wiemy, że ma ambicje, by wrócić do dużej piłki. Dajmy sobie jeszcze czas, a najważniejsze, by w końcu mógł rozegrać 2-3 pełne mecze w drugiej drużynie.

Jak wygląda sytuacja z Erikiem Janżą? Mówi się, że klub prowadzi ze Słoweńcem rozmowy w sprawie nowego kontraktu.

 – Te rozmowy trwają cały czas. Piłkarzom kończą się kontrakty za rok, za dwa. Musimy na bieżąco sondować jakie są plany zawodników, przychodzą też zapytania od managerów, wszystkie te elementy trzeba brać pod uwagę. Właściwie jest to, nieustająca praca, głównie wykonywana przez Artura Płatka. Z Erikiem rozmawiamy, chcemy żeby został w Zabrzu. Szykujemy dla niego propozycję nowego kontraktu, oczywiście na miarę naszych możliwości.

Sam Erik jest zainteresowany dalszą grą w Górniku? Jak z Pana perspektywy to wygląda?

 – Piłkarze chcą grać w Górniku, widzą, że jest tutaj świetny klimat dla piłki. Kibice, atmosfera. Nawet w tych trudnych czasach, kiedy Europa gra bez fanów, u nas jest to „coś”. Nawet w tych trudnych czasach jest o co i dla kogo grać. Górnik prowadzony przez Marcina Brosza ich rozwija, stają się lepszymi piłkarzami, przez co ich wartość sportowa też rośnie. Mamy świadomość, że piłka nożna to też rynek, tak jak w przypadku Pawła Bochniewicza. W Holandii zaproponowano mu świetne warunki, ale też trafił do lepsze ligi, zagra przeciwko Ajaksowi, Feyenoordowi… Przecież powiedział w naszej telewizji „gdybym miał 28 lat, to pewnie do końca kariery grałbym w Górniku, ale skoro dostał taką szansę na zrobienie kroku do przodu, to nie może jej odpuścić. Podobnie może być w pod koniec kontraktu Janży. Może pojawić się oferta, do której my nie będziemy w stanie się zbliżyć. My przedstawiamy ofertę na miarę możliwości Górnika, a Erik ze swoim managerem mają ją przemyśleć. Tak działa rynek piłkarski. Dlatego rozmawiamy dziś, na wiele miesięcy przed wygaśnięciem umowy.

Wspomniał Pan o Pawle Bochniewiczu. W mediach pojawiały się różne kwoty, które miały (mają) trafić do klubowej kasy. Mówiło się, że z ok. 1,4 mln euro ta suma stopniała do niecałego 0,5 mln.

 – Takich rzeczy nie możemy oczywiście zdradzać. W mediach pojawiło się kilka tych kwot, żadna z nich nie była tą rzeczywistą. Obecnie, każda niemal umowa obwarowana jest wieloma dodatkowymi zapisami. Jest kilka zapisów w kontrakcie Pawła, na których Górnik w bonusach może jeszcze skorzystać finansowo. Wszystko to, uzależnione jest od rozwoju piłkarza, jego sukcesów, występów w lidze holenderskiej i w reprezentacji. Tym bardziej mu kibicujemy.

Patrząc na zawodników, którzy w ostatnim czasie odeszli z Górnika, widzimy, że radzą sobie całkiem dobrze. Paweł, ale także Giakoumakis błyszczą w Holandii. Vasilantonopoulos także regularnie gra w greckiej lidze.

 – To pokazuje innym zawodnikom, i zostało zauważone, że Górnik jest dobrym miejscem do odbudowania formy. Można z Zabrza trafić do dobrej ligi, zrobić kolejny krok w swojej karierze, nawet trafić do reprezentacji. Widzą to nie tylko piłkarze z zagranicy, ale także młodzi piłkarze w Polsce. Jednak coś za coś. Przykładem był Giakoumakis. Bardzo dobry napastnik trafił do nas na zasadzie bezgotówkowego wypożyczenia, ale już jego pozyskanie kosztowałoby nas kilkuset tysięcy euro. Dlatego musieliśmy szukać innych. Tym bardziej cieszy nas, że sprowadzeni latem zawodnicy grają, strzelają bramki, asystują. To przykłady Bartka Nowaka czy Alexa Sobczyka, którzy mają w Górniku wieloletnie umowy. Chcemy iść tą drogą, choć nie zawsze jest to łatwe.

Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments