Górnik Zabrze wyeliminował kolejna przeszkodę w rozgrywkach Pucharu Polski. „Trójkolorowi”, nie bez trudu pokonali Ślęzę Wrocław. Jan Urban przeciwko III-ligowcom desygnował do gry niemal całą nową, w porównaniu do ligowych zmagań, jedenastkę. Jedynym piłkarzem, który zagrał w Gdańsku przeciwko Lechii, był Adrian Gryszkiewicz. Obrońca Górnika pucharowej potyczki nie zaliczy jednak do udanych. – Każdy chce grać, każdy walczy o miejsce w składzie. Dzisiaj była to idealna okazja, by się pokazać, przekonać do siebie trenera. Zespół dał radę, zwyciężył i awansowaliśmy do następnej rundy.
Obrońca Górnika nie grał we Wrocławiu dobrych zawodów, na dodatek przedwcześnie (za 2 żółte, w konsekwencji czerwoną kartkę) opuścił boisko. – Moja druga żółta kartka na pewno nie pomogła drużynie, gdzieś tam przypadkowo przy wybiciu uderzyłem przeciwnika w twarz. Gratuluję drużynie, że nie straciła drugiej bramki i wygrywamy to spotkanie. – zakończył grający we Wrocławiu z opaską kapitana 21-latek.
Źródło: Polsat Sport
Foto: Roosevelta81.pl
Brawo za dedukcję. Szkoda, że na boisku z tą dedukcją gorzej.