Miedź Legnica – Górnik Zabrze 0:1. Gol Bochniewicza zapewnia utrzymanie

Kris  -  11 maja 2019 20:02
0
4152

Spotkanie 35. kolejki Lotto Ekstraklasy pomiędzy Miedzią Legnica a Górnikiem Zabrze na długo przed rozpoczęciem budziło ogromne emocje u sympatyków obu drużyn. Ostatecznie „Trójkolorowi” uporali się z beniaminkiem dzięki bramce Pawła Bochniewicza. 

Na mecz przeciwko Miedzi, Marcin Brosz dokonał jednej zmiany w wyjściowej jedenastce. Mianowicie do składu powrócił Przemysław Wiśniewski, kosztem Adriana Gryszkiewicza. Wiśnia tworzył parę stoperów wraz z Danim Suarezem, na lewą stronę powędrował Paweł Bochniewicz. Z kolei w kadrze meczowej znalazł się po dłuższej przerwie Ismael Baidoo.

Od początku spotkania piłkarze Górnika starali się grać wysokim pressingiem, a Miedź próbowała przejąć kontrolę na boiskowymi poczynaniami. Groźny strzał Romana oraz zablokowane uderzenie Bochniewicza, to były pierwsze groźniejsze akcenty ofensywne tego meczu. Z upływem czasu, gra obu zespołów była coraz bardziej nerwowa, sporo było niedokładności i szybkich strat piłki. Jedną z ciekawiej zapowiadających się akcji, była sytuacja kiedy  Zapolnik uruchomił z prawej strony Igora Angulo, jednak Hiszpan niedokładnie dogrywał do nabiegających partnerów. Po upływie dwóch kwadransów „górnicy” uzyskali lekką przewagę, mieli jednak trudności ze sforsowaniem linii defensywnych rywali. Rozrywać zasieki gospodarzy najczęściej starał się Szymon Żurkowski, aczkolwiek zbyt często, zamiast szukać podaniami kolegów z drużyny, uderzał na bramkę Dzanajewa. Odpowiedzią legniczan był groźny strzał, po którym piłka otarła siatkę bramki Chudego, na szczęście od zewnętrznej strony. Jeszcze raz słowacki bramkarz musiał wykonać pracę przy próbie Camary. Po chwili arbiter zaprosił piłkarzy obu drużyn do szatni.

W przerwie trenerzy nie zdecydowali się na żadne zmiany. I już na początku tej odsłony mogło być ciekawie w szesnastce gospodarzy, mogło… Dobre zagranie Zapolnika zmarnował Jimenez, który zamiast zabrać się z piłką, w prosty sposób ją zgubił. Zdecydowanie niebezpieczniej zrobiło się po przeciwnej stronie boiska. Zieliński znalazł się przed Chudym, będąc kilka metrów od bramki. Uderzenie zawodnika Miedzi zdołał sparować Martin, było gorąco. W 55 min powinno być 1:0 dla Górnika. Dwadzieścia pięć metrów od bramki nieprzepisowo zatrzymany został Żurkowski. Do rzutu wolnego podszedł Vako Gvilia, dośrodkował na szósty metr, a tam do piłki idealnie wyszedł Suarez uderzając głową. I tylko on wie jak w tej sytuacji nie padł gol. Co prawda świetną interwencją popisał się Dzanajew, przenosząc futbolówkę nad poprzeczką, ale nie miałby żadnych szans gdyby Dani był precyzyjniejszy. W tych fragmentach meczu bardzo wiele działo się na murawie. Najpierw zaatakowali zabrzanie. Dobre zagranie Jimeneza do Zapolnika, ale szybszy od napastnika gości golkiper Miedzi. Po chwili znów Rosjanin zmuszony był do wysiłku po mocnym strzale Matrasa. Mieliśmy korner dla przyjezdnych i ogromne zamieszanie w polu karnym, jednak legniczanie zdołali wyjaśnić sytuację. Przez następne minuty kotłowało się z kolei w szesnastce Chudego. Wymiana ciosów zakończyła się w końcu szczęśliwie dla podopiecznych Marcina Brosza. Z prawej strony dośrodkowywał Sekulić, a gapiostwo Ojamy wykorzystał Bochniewicz. Defensor Górnika dopadł pierwszy do piłki i posłał ja lekko po tzw. długim rogu bramki. Przy takim rezultacie czternastokrotni mistrzowie Polski zapewniali sobie utrzymanie w Lotto Ekstraklasie, wystarczyło obronić wynik. Na boisku pojawili się defensywni piłkarze, Szymon Matuszek oraz Adam Arnarson. Zmiany te oznaczały pilnowanie tyłów, ewentualnie szukanie okazji z kontry. I taka też się nadarzyła. Jeżeli pytaliśmy wcześniej, jak Suarez nie strzelił bramki w idealnej sytuacji, to w wypadku Jesusa, nawet ciężko dobrać słowa. Hiszpan znalazł się sam na trzecim metrze przed bramką Miedzi i po prostu musiał rozstrzygnąć mecz, ale w jakiś niewiarygodny sposób spartolił „trzysetkę” trafiając wprost, w czekającego na wyrok Dzanajewa. W samej końcówce meczu sędzia pokazał jeszcze po jednej czerwonej kartce. Osyra oraz Jimenez nieco wcześniej powędrowali pod prysznic. To nie był koniec emocji. Miedź dwukrotnie była bardzo bliska wyrównania. Najpierw Chudy zatrzymał zawodnika gospodarzy, a po chwili futbolówka zatrzymała się na poprzeczce. Ostatnim akordem było niecelne uderzenie Forsella z rzutu wolnego, po którym Paweł Raczkowski odgwizdał po raz ostatni. Górnik utrzymał ekstraklasę. Ufff…

Miedź Legnica – Górnik Zabrze 0:1 (0:0)

0:1 – Bochniewicz, 70′

Miedź: Dzanajew – Zieliński, Osyra, Makuch (76′ Augustyniak), Pikk, Fernandez (88′ Garguła), Augustyniak, Santana, Roman, Camara (66′ Ojama), Forsell
Rezerwowi: 
Sapela, Żyro, Garguła, Purzycki, Bartczak, Ojamaa, Makuch
Trener: 
Dominik Nowak

Górnik: Chudy – Sekulić, Wiśniewski, Suarez, Bochniewicz, Matras, Zapolnik (72′ Matuszek), Gvilia (81′ Arnarson), Żurkowski, Jimenez, Angulo (90+4′ Ambrosiewicz)
Rezerwowi: 
Loska – Arnarson, Wolsztyński, Baidoo, Matuszek, Gryszkiewicz, Ambrosiewicz
Trener: Marcin Brosz

Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa)
Żółte kartki: Santana – Zapolnik, Jimenez, Bochniewicz
Czerwone kartka: Osyra – Jimenez (druga żółta)
Widzów: 5482

Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl

 
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments