W spotkaniu 7. kolejki PKO Ekstraklasy piłkarze Górnika ulegli przed własną publicznością Lechii Gdańsk 2:3. Niestety znów nie możemy napisać nic dobrego o postawie defensywy. Pozostało ogromne rozczarowanie.
W porównaniu do meczu z Cracovią Jan Urban dokonał trzech zmian w wyjściowej jedenastce. Wykluczonego za czerwoną kartę Rafała Janickiego zastąpił Josema. Oprócz tego od pierwszych minut zobaczyliśmy Lukasa Podolskiego i Norberta Wojtuszka. Natomiast na ławce usiedli Aleksander Buksa oraz Kamil Lukoszek.
Od początku spotkania gospodarze ruszyli do zdecydowanych ataków. Raz po raz kotłowało się pod bramką Lechii. W 8 min. składna i szybka akcja Górnika złożona z kilku podań. Jednak zamykający sytuację Erik Janża podał zbyt głęboko i Weirauch złapał piłkę. W odpowiedzi Mena pomylił się o centymetry i był to pierwszy sygnał ostrzegawczy dla defensywy zabrzan. Kolejne fragmenty upływały pod znakiem przewagi Górnika, czego konsekwencją były stwarzane okazje. Luka Zahović umieścił nawet piłkę w siatce, jednak był na spalonym. Potem oglądaliśmy kapitalny rajd Wojtuszka, którego zatrzymał dopiero bramkarz Lechii. Za moment to Taofeek Ismaheel pędził lewym skrzydłem, ale jego dogranie w ostatniej chwili zablokował obrońca. Niestety potem nastąpiło coś czego na stadionie nikt się chyba nie spodziewał. Gdańszczanie pomiędzy 24 a 28 minutą zdobyli dwie bramki. Najpierw Tsarenko wszedł jak w masło w zabrską defensywę. Drugi gol padł po rzucie rożnym, gdy skuteczną główką popisał się Olsson. W 34 min. mogło być jeszcze gorzej, kiedy to arbiter wskazał na jedenasty metr po rzekomym zagraniu ręką Josemy. Analiza VAR wykazała, że nic takiego nie miało miejsca. Górnicy próbowali jeszcze przed przerwą zdobyć kontaktowego gola, zabrakło wykończenia.
W przerwie meczu Jan Urban zdecydował się na potrójną zmianę. Na boisku pojawił się m.in. Paweł Olkowski i właśnie skrzydłowy Górnika dał nadzieją na korzystny wynik. W 53 min. wykorzystał okazję sam na sam. Ponownie gospodarze zerwali się do ataków, ale znów brakowało wykończenia. Ku rozpaczy zabrzańskich kibiców zaczął powtarzać się scenariusz z pierwszej odsłony. Lechia zaczęła zagrażać bramce Szromnika i po kolejnym stałym fragmencie gry goście za sprawą Viunnyka podwyższyli rezultat. Zabrzanie znów mieli do odrobienia dwie bramki. Szczęścia próbowali Zahović i Lukas Ambros, ale ich strzały były minimalnie niecelne. Precyzyjniejszy był w 82 min. Filipe Nascimento, którego gol przywrócił nadzieje odwrócenie losów meczu. Do końca spotkania goście starali się kraść czas, a Górnik nie potrafił doprowadzić choćby do remisu.
Po tym spotkaniu zabrzanie pozostaną z 8. punktami na koncie. Teraz czeka nas reprezentacyjna przerwa, a po niej Górnik zmierzy się w wyjazdowym meczu z innym beniaminkiem Motorem Lublin.
Górnik Zabrze – Lechia Gdańsk 2:3 (0:2)
0:1 – Tsarenko, 24′
0:2 – Olsson, 28′
1:2 – Olkowski, 53′
1:3 – Viunnyk, 68′
2:3 – Nascimento, 82′
Górnik Zabrze: Szromnik – Sanchez (46′ Olkowski), Szala, Josema, Janża [c], Ismaheel, Rasak, Hellebrand (46′ Nascimento), Wojtuszek (68′ Lukoszek), Podolski (46′ Ambros), Zahović (87′ Buksa)
Rezerwowi: Majchrowicz – Olkowski, Lukoszek, Ambros, Nascimento, Buksa, Zielonka, Kozuki
Trener: Jan Urban
Lechia Gdańsk: Weirauch – Piła , Pllana, Olsson, Conrado (82′ Kałachur), Kapić [c] (82′ Neugebauer), Zhelizko, Tsarenko (72′ Gueho), Mena, Wójtowicz (62′ Sezonienko), Viunnyk
Rezerwowi: Sarnavskyi – Chindris, Guego, Kałahur, Wendt, Neugebauer, Sezonienko
Trener: Szymon Grabowski
Sędzia: Karol Arys (Szczecin)
Żółte kartki: Rasak, Ismaheel – Weiruch, Kałachur
Widzów: 21148