We wczorajszym spotkaniu pucharowym piłkarze Górnika Zabrze pokonali GKS Katowice 1:2, zapewniając sobie awans do dalszej fazy rozgrywek. Między słupkami zabrzańskiej bramki kolejny raz stanął Daniel Bielica, który, choć nie ustrzegł się kilku błędów i straty bramki, rozegrał całkiem niezłe zawody, dające Górnikowi upragnione zwycięstwo i z którym tuż po zakończonym spotkaniu porozmawialiśmy o przebiegu spotkania.
Przede wszystkim gratulujemy awansu. Po raz kolejny stanąłeś w bramce i ogólnie można powiedzieć, że był to udany występ.
– No tak, występ udany. Dzisiaj naszym celem był awans i zadanie to wykonaliśmy. Myślę, że z niczego innego nie powinno się nas dzisiaj rozliczać, bo jesteśmy w ciężkim okresie i na ten moment liczył się dla nas tylko awans.
Jedyna sytuacja, do której można się przyczepić to moment, kiedy przy rzucie rożnym zaliczyłeś taki pusty przelot, ale ogólnie było na plus, bezbłędnie.
– Faktycznie, w tym momencie popełniłem błąd, trochę źle to obliczyłem, ale drużyna mi pomogła, fajnie to naprawili i od tego jesteśmy, żeby wzajemnie się wspierać i uzupełniać, chwała chłopakom za to.
Czasami można było zaobserwować, że długo zwlekałeś z wybiciem piłki, kiedy przeciwnik był już stosunkowo blisko. Nie budziło to Twoich obaw?
– Może i był blisko, ale czekałem do końca, żeby wybrać jak najlepszą opcję. Czasem zawodnik jest blisko, ale trzeba wyczuć timing i na spokojnie wybić futbolówkę.
Jest to kolejne spotkanie, kiedy wychodzisz w podstawowym składzie, czy można więc powiedzieć, że jesteś numerem jeden w bramce Górnika? Jakiś czas temu w jednym z wywiadów zasugerowałeś bowiem, że nie rozumiesz decyzji trenera, który stawiał na Kevina Brolla, jak sytuacja wygląda dzisiaj?
– To nie jest tak, że nie rozumiałem. Był ten okres po meczu z Legią, kiedy myślałem, że wyjdę w kolejnym meczu, tak się nie stało i musiałem to jakoś przetrawić. Uważam, że to już za mną i teraz zamierzam grać z meczu na mecz, łapiąc jak najwięcej minut i pomagać drużynie.
Czujesz, że trener obdarzył Cię już priorytetem zaufania i do końca rundy, a może nawet sezonu będziesz podstawowym bramkarzem Górnika?
– Ciężko mi powiedzieć, o takie rzeczy trzeba zapytać trenera, ale myślę, że są ku temu argumenty, żeby mi zaufać i ja też staram się pokazać z jak najlepszej strony i obronić swoje miejsce w bramce.
Patrząc na mecze Górnika, można odnieść wrażenie, że kiedy jesteś w bramce, to ta gra defensywna wygląda solidniej, pewniej. Jak wygląda to z Twojej strony, jak to odbierasz, porównując wcześniejsze spotkania z ostatnimi, kiedy stanąłeś w bramce, pomimo porażki z Lechem Poznań.
– Myślę, że brakuje nam czystych kont, jak będziemy częściej grali na zero z tyłu, wtedy można będzie powiedzieć, że czujemy się pewniej i solidniej. Nad tym właśnie trzeba pracować, bo co mecz to tracimy bramki, a z grą na zero mamy zawsze jeden pewny punkt, a z przodu zawsze coś wpadnie, bo mamy sporą jakość w ofensywie.
Dzisiaj tę wartość dodaną w ofensywie pokazał dwukrotnie Lukas Podolski. Obie bramki były wyjątkowej urody, ale chyba w Pucharze Polski potraficie zdobywać tylko takie gole.
– Na razie zdobyliśmy trzy gole i faktycznie każdy z nich był imponujący. Waliliśmy trochę głową w mur dzisiaj, Gieksa stanęła niżej, zwłaszcza po tej czerwonej kartce, ale od tego mamy Poldiego, który załatwia takie sprawy po swojemu.
Lukas wraca z Wami po meczu do Zabrza, czy w klapkach przyszedł na mecz i zaraz po nim wraca do domu? (śmiech)
– Szczerze mówiąc nie wiem, ale okna ma prawie tutaj, na stadion, mieszka w pobliżu więc ciężko mi powiedzieć, czy wróci z nami, trzeba będzie go zapytać.
Powiedz jeszcze, jak wygląda komunikacja teraz w zespole, bo ta obrona jest międzynarodowa i wiem, że chłopaki nie mówią jeszcze dobrze po polsku.
– No tak, musimy się dostosować. Komunikacja jest głównie w języku angielskim. Podstawowe komunikaty boiskowe, chłopaki rozumieją po polsku, ale czasami ja też wolę mówić po angielsku, żeby dla nich było to jasne, żeby zawsze wiedzieli, co z tą piłką zrobić. Nie ma z tym problemu i jesteśmy na takim poziomie, że trzeba być uniwersalnym i mówić po angielsku, bo teraz bez tego to bardzo trudno funkcjonować w szatniach.
Nie sposób nie powiedzieć tego, że Górnik jest katem Śląskich drużyn. Już wyeliminowaliście Ruch, teraz przyszedł czas na Gieksę. Następny w kolejności do bicia będzie Piast Gliwice?
– Śmialiśmy się w szatni, że kolejne derby to na Piasta. Rok temu po 120 minutach męczarni udało nam się przejść Piasta, bo tak trzeba to nazwać, ale czemu nie. Mecze na Śląsku to zawsze ten przywilej, że nie trzeba zbyt daleko jechać, choćby nad morze i za kilka dni znów gdzieś daleko podróżować tylko zostać na Śląsku i tutaj walczyć o trofea.
Dzisiaj zagraliście bez kibiców, pewnie odczuliście ich brak, mając na co dzień takie wsparcie.
– Oczywiście, że brakowało nam wsparcia kibiców, zwłaszcza w takich meczach jak dzisiejszy. Kibice tworzą tą wyjątkową atmosferę na trybunach, budując taką dodatkową mobilizację. Dzisiaj przypomniały mi się trochę czasy covidu, gdzie te mecze były smutne, bo mecze bez kibiców są smutne, gra się przecież dla nich, a nie dla pustych trybun.
Przed losowaniem 1/16 finału mówiło się po cichu, że chcielibyście trafić na GKS Katowice i tak też się stało. A czy w 1/8 finału jest taki zespół, z którym chcielibyście zagrać, który ma najwięcej głosów w szatni?
– Tak jak wspominałem, w szatni śmialiśmy się z tego Piasta, ale na kogo nie trafimy, to wierzę, że będziemy w stanie ich pokonać i dzisiaj wkroczyliśmy na tę pozytywną, zwycięską ścieżkę, którą będziemy podążać także w meczach ligowych, wracając z trzema punktami z niedzielnego meczu w Grodzisku.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl