Na twarzy trenera Brosza w końcu pojawiło się trochę uśmiechu. Po porażce z Zagłębiem jego drużyna zrehabilitowała się pokonując Bytovię 1:0. Szkoleniowiec dał też dłuższy odpoczynek piłkarzom, bo jak twierdzi rodzina jest równie ważna jak piłka.
Roosevelta81.pl: Jak Pan skomentuje mecz z Bytovią?
Marcin Brosz (trener Górnika): – To było bardzo ciężkie spotkanie. Patrząc na kadrę Bytovii mogę powiedzieć, że możliwości indywidualne zawodników oraz jako drużyny są bardzo wysokie. To jednak jest złudne, bo walczą o bardzo wysoką stawkę. Zespoły, które były za nimi powygrywały, więc ta stawka dla nich była podwójna i to było widać szczególnie w drugiej połowie. Tym bardziej cieszy nasza postawa. W tym meczu były dwa takie kluczowe momenty, bramka Daniego, która otwarła spotkanie, no i interwencja Bartka Kopacza w końcówce.
Cieszy postawa Suareza, który przy stałych fragmentach gry jest bardzo groźny.
– Dani to chłopak, który ma ogromny wpływ na nasz zespół, ale musi jeszcze dużo pracować nad sobą, bo szczególnie, gdy gramy w takim trybie trzydniowym, widać u niego zaległości w mocy. Potencjał ma olbrzymi, ale dużo pracy przed nim. Cieszę się bardzo, że nie tylko broni, ale daje nam atuty w ofensywie. Zrobił nam się większy repertuar zawodników groźnych przy stałych fragmentach. Mamy Rafała Kurzawę, który dobrze wrzuca w takich sytuacjach, ale mamy też Bartka Olszewskiego, który go zmienił. Mamy Suareza, Bartka Kopacza, Igora Angulo jesteśmy coraz groźniejsi ze stałych fragmentów gry, było to widać w poprzednim meczu i teraz. Patrząc na boisko w Bytowie to zdawaliśmy sobie sprawę, że jest to jedna z głównych rzeczy, którą musimy mieć po swojej stronie i tu mamy szansę zapunktować. Z resztą gospodarze też tak naprawdę byli groźni głównie ze stałych fragmentów. Wrzucali piłki, mieli groźnych zawodników, którzy włączali się do akcji dużą ilością.
Mała rewolucja w składzie po meczu z Zagłębiem opłaciła się, bo odmłodzony Górnik pokazał walkę.
– Może inaczej. My wiemy, po co tu jesteśmy i jakie są wobec nas oczekiwania. Podpisując tutaj glejt, każdy z nas wiedział, po co tu przychodzi. Pamiętajmy, że to jest tylko sport i są mecze gdzie nie zawsze uda się wygrać, ale jak przegrywamy po twardej męskiej grze, gdzie zostawiliśmy wszystko na boisku, musimy docenić przeciwnika. Do tego dążymy, to jest coś, co musi nas cechować. Musimy wiedzieć, że w danym meczu daliśmy z siebie maksa i tak oceniam wszystkich piłkarzy. Nie dzielę ich na młodych czy starych, czy dłuższym stażem. Wszyscy przychodzimy tu by osiągnąć cele, te krótkie to wygrywanie kolejnych meczów czy po kolei punktowanie i z tego się nawzajem rozliczamy.
Odmłodzony skład pokazał, że na boisko wychodzi bez kompleksów z jasnym celem – zwycięstwo.
– Nigdy ich tak naprawdę nie pokażemy, jak ciągle nie będą dostawali swojej szansy. Oni ciężko na to pracowali. Sparingi gramy często dwoma równymi zespołami, by nie było podziałów. Ciężką rolę mieli mniej doświadczeni zawodnicy, bo jednak presja i wzięcie na siebie odpowiedzialności w tak ważnym meczu była kluczowa, ale oni temu podołali. Jednak myślimy już o Wigrach.
Obawiał się, że piłkarze mogą mieć w nogach ten meczowy maraton?
– Bałem się, bo w cyklu siedmiodniowym było to trzecie spotkanie, do tego dziewięciogodzinna podróż, ale jak widać mamy dobrze przygotowany zespół. Końcowe fragmenty z meczu z Zagłębiem i szczególnie końcowe fragmenty, które nas tak zabolały. W tamtym meczu od 60′ gra była za wolna i ociężała. Widać, że to nie jest problem motoryki, bo w Bytowie daliśmy odpowiedź, że możemy punkty wyszarpać walką. Kontrolowaliśmy, też większość fragmentów meczu, ale to zaangażowanie, jak choćby interwencja Bartka, który heroicznym wślizgiem ratuje przed utratą bramki – to cieszy najbardziej, ale cieszy też radość po meczu. Wszyscy w Górniku są ważni i potrzebni, ale musimy zrozumieć jedno, musi nas łączyć wspólny cel, jakim jest wygrywanie meczów.
Do Bytowa przyjechała też spora grupa kibiców. Wszyscy wspólnie po meczu mogli świętować.
– Mogę tylko zacytować trenera gospodarzy, który powiedział, ze pierwszą połowę mieli słabą, bo piłkarze byli pod wrażeniem tak licznej grupy kibiców z Zabrza i mieli splątane nogi.
Teraz piłkarzy czeka tradycyjny dzień odpoczynku?
– Po meczu piłkarze otrzymali dwa dni odpoczynku na Święta, bo na równi z futbolem jest rodzina. Głowa też musi odpocząć, bo te dziesięć dni było bardzo ciężkie dla nas pod względem takiego reżimu treningowego i logistycznego. Zawodnicy mogą pobyć trochę więcej z tatą, mamą, żoną czy bratem, bo to ich bardziej zregeneruje, niż kolejne analizy w klubie. Czas świąteczny jest specyficzny i każdy musi być z rodziną. Jestem przekonany, że jak wrócimy potem do treningów to chłopcy będą gotowi na mecz z Wigrami.
Kibice też będą gotowi.
– Jestem tego pewny. Korzystając z okazji chciałem życzyć wszystkim kibicom Wesołych Świąt. Dedykuję im tą wygraną, niech będzie ona dla nich prezentem.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Ewa / Roosevelta81.pl